@pszemek
warian 1x10xBA...
tylko, widzę tu też "parę" mankamentów.
1. rozdzielacz co 2 kondygnację - a co w przypadku budynków wysokich? załatwisz 5-6 rozdzielaczy na każdy budynek??
Oczywiście, że nie, to rozwiązanie na max. 5-6 kondygnacji, rozwiązanie na średnią zabudowę miejską. Nie jestem wariatem
2. po ewentualnym wybuchu i pożarach w budynku może okazać się, że nasze linie wewnątrz są już spalone (lub przywalone gruzem po ewentualnej eksplozji) - wprowadzasz ludzi bez wody do płonącego budynku.
Jeśli linie na klatce są spalone to pewnie także są spalone mieszkania lub zawalony budynek. Przypominam, że rozważamy problem wielu milionów złotych do uratowania. Nie widzę tu w ogóle jakiejś poważnej kwestii. Jedno uratowane mieszkanie to wartość węży na wszystkich samochodach razem wziętych! No nie popadajmy w jakieś skrajności. Nikogo nie wprowadzam bez wody, proszę mi nie imputować
To że straż ma samochody za miliony, ale nie ma na nich węży, to nie jest moja wina!
3. wychodzi na to, że w promieniu 300m przy każdym budynku pozostawiasz 1 samochód gotowy do podania wody - więc sprzęt w strefie niebezpiecznej.
Ależ nic takiego nie napisałem! Chodzi o proste zadanie, przygotowana linia wewnątrz budynku, koniec! Samochód jeśli taka potrzeba zajdzie podjedzie z ludźmi i wykorzysta tą linię i w ciągu sekund ma opanowaną sytuację łącznie z możliwością wykorzystania stanowisk jako równe i wyższe w stosunku do sąsiednich obiektów.
Jeśli zdarzenie miałoby miejsce w centrum miasta, nie ma praktycznie możliwości zrealizowania twojego zamiaru we wszystkich budynkach w promieniu 300m z uwagi na olbrzymią ilość sprzętu (węże, rozdzielacze, prądownice), którego musielibyśmy użyć.
Zgadzam się, jeśli analizujemy możliwości w sposób typowy. Jednak, tak już na marginesie, co się z nami dzieje, z naszą pracą, jeśli nie jest problemem zebranie 40 jednostek, wartych dziesiątki milionów złotych, a zebranie armatury, która łącznie pewnie jest warta komplet opon do jednego takiego potwora jest problemem 'niemożliwy'? Skoro jest niemożliwe, to trzeba szukać rozwiązania żeby było możliwe!
Jak akcja trwa dobę, potencjalne zagrożenie dla domów ludzi, ich całego majątku, a my się o parę rozdzielaczy przewracamy?? To może trzeba wystawić na aukcję jeden z tych 40 samochodów i kupić węże i rozdzielacze? A tak na serio, to przy planowaniu takiej akcji nie powinno być problemem dowiezienie wszystkich rezerw z okolic, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji przy tej skali zdarzenia.
Pszenek – może i masz rację , można było to wykonać , inna sprawa , że o efektywności rozwiązania dowiedzieli byśmy się dopiero po fakcie. Zależne od siły fali uderzeniowej i promieniowania . Może by te linie były do wykorzystania , może by leżały pod gruzami , może by się spaliły zanim byśmy je napełnili .
Miko, pytam poważnie - i co z tego? Gdzie widzisz problem, kto śmie w takiej sytuacji złe słowo powiedzieć? Zrobiłeś naprawdę wszystko, żeby to, w jakim celu przyjechałeś zostało zabezpieczone i obronione. Niech się to dziadostwo spali razem z zawalonymi i spalonymi połową budynków jeśli do tego zmierzasz, uratuj drugą połowę! Nie można tych rzeczy porównywać! Czy gdyby tam stał pałac prezydencki, Bazylika św Piotra, Twój dom, też by Ci było szkoda węży? Toż to ci ludzie kupili te węże właśnie dla tej jednej jedynej sytuacji na ich spokojnej ulicy. Nie ma dylematu o którym mówisz, to jest działanie w najlepszej dobrej wierze.
Nie ukrywam że mimo hałasu medialnego na tym etapie działań nawet nie zakładałem i nadal nie zakładam możliwości wybuchu tej cysterny . Raczej takie działanie proforma . Przy odpowiednim chłodzeniu i zapewnieniu stałej dostawy wody i choć minimalnej ilości wiedzy dowódcy , praktycznie szansa zerowa . I chyba większość sobie z tego zdawało na tym etapie sprawę . Miałem już kilka razy takie ciekawostki , ostatnio co prawda zapłon na gazociągu średniego ciśnienia (gdzieś to kiedyś opisywałem) i poza ciekawymi spostrzeżeniami w temacie migracji gazu pod warstwą przypadkowo podanej piany przez jeden z zastępów , nic więcej nadzwyczajnego się nie działo , a płomień też był efektowny 10 momentami 15 m przez ponad 60 min.
Dlatego z założenia odpuściłem sobie pewne elementy , zakładając że dla ułamka procentowego możliwości wybuchu temat można pominąć .
Miko, chyba całkiem bezwiednie trąciłeś jedną z najważniejszych strun w instrumencie o nazwie 'służba'. Tu w tym miejscu się z Tobą totalnie nie zgadzam! Zacznę tak. Może i miałbyś 'jakieś'
moralne prawo rezygnować z pewnych działań (w tym przypadku zabezpieczających) mimo, że masz:
- taki obowiązek prawny,
- dostęp do SIS wystarczających do ich realizacji,
na podstawie swoich odczuć/wrażenia/wiedzy jak to nazwiesz, ale pod jednym warunkiem:
nie wykonałbyś tego, jeśli bezpośrednio w trakcie działania ogłosisz: Ja Miko, podejmuję taką i taką decyzję i rezygnuję na podstawie tego i tego z działań zabezpieczających, jednocześnie jako zadośćuczynienie w przypadku mojego błędu oddaję poszkodowanym mój cały majątek do 5 pokolenia, udam się sam do kamieniołomu, gdzie do końca życia będę odpracowywał konsekwencje mojego błędu. Kropka. Wtedy taka decyzja nabiera jako takiej mocy. Rzucasz monetą ale Ty także jesteś graczem.
Czy jasno dość się wyraziłem? Czy widać, gdzie kończy się kompetencja człowieka, któremu zawierzono, wykształcono, powierzono sprzęt i ludzi, a który mimo, że ma takie możliwości decyduje się ich nie realizować? Zagraj wa banque, tak jak grają ci, którzy jak te barany dali się wyprowadzić z mieszkań w kapciach, powierzając Tobie cały swój majątek. Działanie proforma mówisz. Właśnie tak to jest, że wszystkie te
rzadkie katastrofy mają ten wspólny mianownik... tego nie było w planie.
A teraz z innej beczki - to o czym wspomniałeś bardzo silnie wkracza na inny obszar fundamentalny - procedur/zasad działania. Dobrym porównaniem są w tym zakresie procedury medyczne. Istotą części procedur nie jest zawsze optymalne i najlepsze wykonanie czegoś, często są to czynności dziwne. Idealnym przykładem jest zastrzyk na tężca upierdliwie podawany przy skaleczeniach, zawsze budziło to moją irytację i złość, a u lekarza znudzenie. Jednak cokolwiek sobie ten lekarz myślał, jaki miał do tego stosunek robił ten zastrzyk i koniec dyskusji, taka była procedura. A procedura być może pochodzi z badań, statystyk niedostępnych dla tego lekarza. Być może nigdy nikt nie zaraziłby się u niego tężcem, ani w całym jego szpitalu, ani u jego kolegów i znajomych po fachu. Nigdy. A i tak on to robi, nie mruga okiem i mówi, eeee mnie się wydaje że nie trzeba, mam takiego farta, to chyba niemożliwe...
I my też byśmy mu wtórowali, bo nie jest nam dana wiedza o poziomie zagrożenia.
Taka jest także poważna rola procedur, tam gdzie kończy się dowodzenie, a rozpoczyna 'granie' i to nie swoim, tam trzeba pewne działania narzucać. Nie wolno wszystko pozostawić do oceny i decyzji, szczególnie w przypadku sytuacji
rzadkich. Podkreślam to kolejny raz! Nawet 1/10 wszystkich strażaków nie otrzyma w ciągu całej swojej kariery zawodowej możliwości spotkania się z takim zdarzeniem, ci co się spotkali i tak nadal nie są ekspertami, bo po jednorazowym zdarzeniu można mieć co najwyżej garstkę doświadczenia (i tak nie wiadomo czy prawidłowego), więc gdzie tu pole do takich napoleońskich decyzji. Przepraszam, ale ci którzy to sponsorują, mogą i pewnie mają inne zdanie. Jest oczywiście granica absurdu, ale ryzyko wylicza się wg wzoru:
ryzyko=wartość x prawdopodobieństwo_zajścia_zdarzenia_niekorzystnego
Jakieś ryzyko można otrzymać przez pomnożenie wartości typowej piwnicy x statystykę ich zapaleń (w miarę wysoką w porównaniu do wybuchu cysterny) ale mnożąc także kosmiczną wartość
obszaru zagrożonego Chrzanowa x jakieś nikłe prawdopodobieństwo wybuchu tej cysterny (z sufitu - 0,05), poziom ryzyka możemy mieć taki sam lub nawet wyższy!!! To pozostawiam pod rozwagę.
Ale jeśli za argument podajesz np. efekt medialny itp. to tu muszę się z tobą zgodzić . Czasami co prawda trudno wdrożyć w życie ale zasada „Nie sztuka się narobić , sztuka się sprzedać” ma głębszy sens. Zresztą niestety ma sens.
Obrażam się Miko
To był cios nieczysty, z całym szacunkiem. Gdybym miał na myśli paradną szopkę wróciłbym do wariantu błyszczących hełmów w wypadzie strażackim. Tu efekt medialny traktuję pozytywnie, jako zasłużoną nagrodę za nieudawany trud, bo jest to jakaś gratyfikacja, jak się człowiek narobi 20 razy 'na zaś', żeby tylko za 21 razem okazało się to przydatne, wręcz niezbędne, to ciężko pielęgnować w sobie. Tak jak u tego lekarza od tężca
Pozdrawiam