Jestem i naczelnikiem i urzędnikiem więc na joty patrzę jeszcze inaczej. U siebie ustaliliśmy JOT ale na razie traktuję sprawę z dużym uproszczeniem i dystansem. Dla mnie jot to zbiór wszystkich członków straży, którzy są uprawnieni do wyjazdów ratowniczych i to tyle, nie przyjmujemy do jotu i z niego nie skreślamy, każdy kto jest uprawniony do akcji jest w nim automatycznie. Kategoryzacja i joty będą dotąd pustym wymogiem dokąd nie zostaną usankcjonowane ogólnopolskim przepisem prawa respektowanym przez PSP. Kategoryzacja dzieli jednostki wg. głównie wielkości i wyposażenia tak jak np. klasyfikacja S-1, M-1 itp. i miała pewnie tę klasyfikację zastąpić, ale nie za bardzo się przyjęła. Jak na razie niewiele to przyniosło. Ale nie skreślam pozytywnych stron idei jotu. Są tu w dyskusji pozytywne przykłady zastosowania tego regulaminu. Powody są takie: do tej pory było wiadomo, że naczelnik odpowiada za działania operacyjne straży ale w statucie jest na ten temat niewiele. Skoro więc wewnątrz OSP jest jakaś struktura rządzona przy pomocy rozkazów i poleceń to powinna być jakoś nazwana i określona. Powinno być gdzieś napisane choćby to, kiedy rządzi zarząd demokratycznie a kiedy naczelnik po wojskowemu, w jakich sytuacjach i komu wolno mu wydawać rozkazy. Skoro są rozkazy i polecenia to powinna być w OSP jakaś zasada przejmowania tego dowodzenia w różnych sytuacjach np. na wypadek nieobecności naczelnika, zastępcy itp. Regulamin jotu powinien być prostszy niż wzorcowy bo wiele poruszanych tam spraw jest już w opisanych przepisach (co najśmieszniejsze, często odwrotnie niż w naszym regulaminie), podoba mi się też, że w regulaminie są prawa i obowiązki poszczególnych grup strażaków. Jest to jakaś podstawa do stawiania wymagań strażakom. Podstawowy problem jotu - powinien być ustalony przepisami państwowymi a nie regulaminem ZG ZOSP. Wtedy zacznie być traktowany poważnie. A na razie popatrzymy - zobaczymy.