strazak.pl Ratowniczy Bank Wiedzy
Pożarnictwo => Taktyka działań ratowniczych => Wątek zaczęty przez: Młodzik w Grudzień 09, 2003, 19:03:48
-
Witam,
Zastanawiam sie nad pewna sprawą, jak powinna wygladac w miare prawidlowo wygladac akcja, kiedy przyjedziemy na miejsce i zastaniemy samochod z pod ktorego maski, spod silnika wydobywa sie dym, czym gasimy? w jaki sposob otwieramy maske? czy mozemy gwaltownie otworzyc? itd. na co pownnismy zwracac uwage?
Pozdrawiam
-
No wiec pierwszą najważniejszą zasadą jest nie otwierać maski samochodu - nie dość że spowodujemy wzrost palenia to na dodatek możemy zostać poparzeni gdyż ogień może buchnąć na nas. Najlepszym środkiem do gaszenia jest sama woda lub woda ze środkiem pianotwórczym. Uważam że gaśnicy proszkowej nie warto stosować (jeżeli maamy oczywiście dostęp do wody) gdyż są to większe koszty dla nas straży pożarnej jak i dla właściciela, którego będzie czekało dokładne czyszczenie wnętrza samochodu oraz zeskrobywanie przypalonego proszku!
Gasić należy tak że najpierw uchylamy leciutko maskę samochodu i wprowadzamy poprzez tą szparę środek gaśniczy (w przypadku stosowania wody najlepiej prąd kroplisty), gdy pożar zostanie zlokalizowany otwieramy maskę w całości i dogaszamy! Należy także pamiętać o odłączeniu akumulatora!
-
No dobrze. A czy do gaszenia samochodów stosować aparaty oddechowe? Pytanie być może brzmi trochę głupio, bo niby po co przy pożarach samochodów stosować aparaty, ale powodów kilka jest:
1. Wdychanie produktów spalania wydzielających się podczas takiego pożaru skraca życie! (najprzeróżniejsze tworzywa sztuczne itp.).
2. W przypadku wybuch samochodu (np. zbiornika z gazem), strażak odruchowo wciągnie powietrze a wraz z nim ogień, co doprowadzi do poparzeń dróg oddechowych (nie zmyśliłem tego tylko przeczytałem na brytyjskim forum http://www.fireservice.co.uk/forum/index.php (http://www.fireservice.co.uk/forum/index.php?showtopic=300&st=15)).
Uważam więc, że nieużywanie aparatów w takich przypadkach jest co najmniej nierozsądne.
Witek
-
Wdychanie produktów spalania wydzielających się podczas takiego pożaru skraca życie! (najprzeróżniejsze tworzywa sztuczne itp.).
Według wszelkich prawideł powinno się stosować aparaty oddechowe ale ja się jeszcze nigdy z takim czymś nie spotkałem w Polsce. Poza tym wydaje mi się że to nie jest aż takie konieczne gdyż samochód da się ugasić najczęściej bez wdychania gazów pożarowych.
W przypadku wybuch samochodu (np. zbiornika z gazem), strażak odruchowo wciągnie powietrze a wraz z nim ogień, co doprowadzi do poparzeń dróg oddechowych
Zbiornik z gazem w płonącym samochodzie wybucha bardzo rzadko - chyba że jest to jakaś instalacja bez atestu. Gaz jest zawsze upuszczany przez zawór nadciśnieniowy, dlatego trzeba uważać aby nie stawać na jego wylocie bo wtedy może przysmażyć buciki i spodnie :P
-
Według wszelkich prawideł powinno się stosować aparaty oddechowe ale ja się jeszcze nigdy z takim czymś nie spotkałem w Polsce.
Będę złośliwy (ale serdecznie złośliwy, a nie złosliwie złośliwy.. :) ) i powiem, że to tak jakby powiedzieć, że w zasadzie jazda po pijanemu jest niebezpieczna ale i tak "wszyscy" jeżdżą więc po co zmieniać status-quo.
Wydaje mi się po prostu, że to nie jest poprostu sprawa dbania o swoje własne zdrowie.
Poza tym wydaje mi się że to nie jest aż takie konieczne gdyż samochód da się ugasić najczęściej bez wdychania gazów pożarowych.
Z tym nie bardzo się zgodzę. Może i czasami się uda, ale wystarczy, że mocniej zawieje wiatr, że pożar będzie bardziej rozwinięty i myślę, że wdychania produktów spalania nie da się uniknąć.
Można też powiedzieć tak: warto stosować aparaty (nawet w przypadkach, gdy na dobrą sprawę, zgodnie z obecnym ststus-quo nie jest to wymagane)...by móc jak najdłużej cieszyć się emeryturą...
Witek
-
Wituś - idea jest jak najbardziej słuszna, ale do jej realizacji długa droga. Popatrz ile jednostek OSP działa jeszcze na aparatach AP3, a i słyszałem równiez o takich JRG, gdzie jeszcze się je pielęgnuje. Do zalożenia na plecy tego ustrojstwa dla dwóch ratowników - zaangażowanych jest dwóch dodatkowych strazaków. Kto w tym czasie działa?. Patrzymy cały czas na Stany, gdzie faktycznie do każdych działań strazacy śmigają z kompozytowymi cudeńkami na plecach. A teraz wyobraź sobie nagłe zarządzenie nakazujące strażakom właśnie takie rozwiązanie. Skąd wziąć tyle sprzętu - przecież musi go mieć każdy ratownik, a co z chlopakami z OSP?
Panowie z KG nie raz obdarzali nas twórczymi pomysłami nie zważając na koszty, więc może i w tym względzie coś kiedyś drgnie?
-
dyskusja idzie chyba w zlym kierunku ;) - znowu zaczniemy narzekac na brak sprzeyu :D
ale ja bym zaczal temat od zapytania gdzie sie pali ten samochod? pomijajac okolice (domy drzewa inne samochodu) zeby nie zaciemniac to trzeba okreslic czy pali sie komora silnika, kabina czy moze bagaznik?
postepowanie bedzie raczej rozne.
przyjmijmy ze pali sie komora silnika, silnik jest z przodu o np. Polonez (nieprzypadkowo wybralem ta marke)
czekam na wasze posty :D
-
przyjmijmy ze pali sie komora silnika, silnik jest z przodu o np. Polonez (nieprzypadkowo wybralem ta marke)
czekam na wasze posty :D
No więc ja bym zrobił tak:
Kazałbym rozwinąć linię W52 lub szybkie natarcie (wysokociśnieniowe), zaś dwóch ludzi ubrałoby aparaty. Jeśli aparaty są w kabinie załogi to bez problemu - poprostu tych dwóch rozwinie szybkie natarcie. Jeśli aparaty nie znajdują się w kabinie, to dwóch strażaków zakłada aparaty, a w tym czasie reszta załogi rozwija linię gaśniczą, po czym zaczyna z zewnątrz, prądem kroplistym chłodzić maskę samochodu (jeśli jest zamknięta) lub gasi ognień z pewnej odległości (by nie nawdychać się dymu). Rota w aparatch przejmuje linię gaśniczą i kończy gaszenie z bliska.
Jeśli maska jest zamknięta, to trzeba by ją pewnie ostrożnie otworzyć, np. posługując się bosakiem sufitowym czy czymś podobnym.
Gorex! Jeśli w Twoim pytaniu jest jakiś haczyk, to ja go nie znalazłem. :(
Witek.
-
A co powiedzielibyscie na uzycie w tym przypadku gasnic sniegowych?
-
generalnie dobrze, choc lanie po blachach nie ma zbyt duzego sensu bo woda i tak splynie a jesli bedzie sie palic w srodku to i tak sie znowyu nagrzeja.
moim zdaniem trzeba podejsc jak najblizej, otworzyc maske od srodka tzn z kabiny kierowcy.
jesli pozar jest dobrze roziwniety to kabina bedzie mocno zadymiona, wtedy idealem byloby zrobic to w apartach. otwieranie maski lomem zostawilbym jako ostatecznosc(jesli niedaloby sie od srodka.)
skupic sie na oponach bo one najdluzej sie pala. jesli cieknie benzyna polozyc poduszke piany zeby nie bylo wtornych zapalen.
sprawdzic czy nie ma instalacji gazowej, ewentualnie zakrecis zawory.
na tym polegał haczyk, prawie 100% polonezow to benzyny. z czego duzo ponad polowa ma instalcje gazowe. (dane oczywiscie wedlug mojego wyobrazenia nie z badan statystycznych :D )
gaśnice śniegowe? uzycie nieuzasadnione ekonomicznie, napelnienie gasnicy C02 kosztuje okolo 20 zl.
wode masz za darmo. i nie ugasisz samochodu jedna gasnica :D
Brawo dla Witka, rowniez za odwage
-
Brawo dla Witka, rowniez za odwage
No właśnie. Myślę, że wiele osób nie pisze swoich odpowiedzi żeby się przez przypadek nie ośmieszyć (sam się bałem :) ). A ogólnie rzecz biorąc wydaje mi się, że warto byłoby co jakiś czas napisać scenariusz wydarzeń i wspólnie starać się wypracować rozwiązania w zależności od tych czy innych okoliczności. Scenariusze mogą być z życia wzięte jak i fikcyjne. Czytałem kilka takich dyskusji na firehouse.com i jestem przekonany, że działają bardzo pouczająco.
Pozdrawiam
Witek
PS. Skoro polewanie wodą blachy nie ma sensu (bo faktycznie chyba nie ma), to może warto spróbować prądem kroplistym, ale o małym kącie stożkowym (prawie prąd zwarty) "wbić się" do środka poprzez wlot powietrza od przodu samochodu? Czy to ma sens?
-
gaśnice śniegowe? uzycie nieuzasadnione ekonomicznie, napelnienie gasnicy C02 kosztuje okolo 20 zl.
wode masz za darmo. i nie ugasisz samochodu jedna gasnica
Użycie gaśnicy śniegowej w tym przypadku jest bardzo nieuzasadnione (w sumie to w tym przypadku śniegówka byłaby na końcu spośród wszystkich rodzajów gaśnic). Raczej nic nią nie zdziałamy gdyż CO2 jest cięższy od powietrza i ulotni się on nam pod samochód i nie będzie z niego żadnego pożytku!
Skoro polewanie wodą blachy nie ma sensu (bo faktycznie chyba nie ma), to może warto spróbować prądem kroplistym, ale o małym kącie stożkowym (prawie prąd zwarty) "wbić się" do środka poprzez wlot powietrza od przodu samochodu? Czy to ma sens?
Raczej nie ma to sensu bo napewno nie uzyskamy takiego efektu gaśniczego jak po otworzeniu maski i "laniu" do środka!!!
A ogólnie rzecz biorąc wydaje mi się, że warto byłoby co jakiś czas napisać scenariusz wydarzeń i wspólnie starać się wypracować rozwiązania w zależności od tych czy innych okoliczności. Scenariusze mogą być z życia wzięte jak i fikcyjne.
TO JEST SUPER POMYSŁ!!! Cały czas o takim czymś myślałem tylko cosik mi się wydaje że będzie mało osób w tych opisowych działaniach uczestniczyło! No ale można zawsze spróbować!
-
zgaadzam sie ze co2 jest ciezsze od powietrza ale niektore samochody maja pokrywe pod silnikiem (choc polonezy nie :D )
co do wloty powietrza to: dalej jest chlodnica, woda przez nia przeleci ale bedzie splywac po jej sciance. a palic sie moze kolo aku czy prz scianie grodziowej.
zgadzam sie ze wymiana pogladow uczy :D
-
Popieram ostatnie zdanie Gorexa i w związku z tym proszę o wasze metody i sposoby walki z szerszeniami, osami itp.
Co prawda jest zima i te małe, ale jakże upierdliwe stworzenia są nie aktywne, ale to dobry moment by się lepiej przygotować do przyszłego sezonu.
Czekam na odpowiedzi.
Pozdrawiam!!
-
Dosia nie sie zametu, kto to pozniej posprzata :D
zacznij nowy watek.
pomoze to innym nowym uzytkownikom jesli beda szukac info na temat np. poazrow sam. a my tu o osach.
zmien tresc postu ja tez pozniej zmienie
no to skoro tak dobrze nam poszlo i nie zebralismy za nasze wypowiedzi to teraz:
pozar samochodu, okolica czysta, pali sie tez polonez a dokladnie w jego srodku.
-
Przepraszam i sie wynosze, jednocześnie zapraszam do tematu os.
Z niecierpliwością czekam na zgaszenie tego poloneza( mam nadzieje ze z instalacją gazową)
-
pozar samochodu, okolica czysta, pali sie tez polonez a dokladnie w jego srodku.
Przyjeżdżamy na miejsce, sprawdzamy czy nikogo nie ma w samochodzie i czy nie ma wycieku benzyny bierzemy szybkie natarcie lub jak nie ma budujemy linie gaśniczą z W-52 i jako środek gaśniczy stosujemy wodę z niewielką zawartością syntetycznego środka pianotwórczego! Jeżeli samochód ma instalację gazową to po zlokalizowaniu pożaru zakręcamy zawory. Do gaszenia można także stosować "IFEX", ale ja jakoś nie mogę się przekonać do jego skuteczności!
-
Do gaszenia można także stosować "IFEX", ale ja jakoś nie mogę się przekonać do jego skuteczności!
Też nie bardzo jestem przekonany. Jedyne sensowne zastosowanie tego urządzenia widzę dla motorów w straży pożarnej które mają za zadanie dotarcie do wypadku jak najszybciej i pomimo korków. Do gaszenia pożarów wewnętrznych też bym tego nie wziął.
Dla nowych forumowiczów: był już jeden taki scenariusz: Co Najpierw: Pożar czy ewakuacja? (http://www.strazak.pl/forum/index.php?act=ST&f=9&t=90).
pozdrówka
Witek
-
pradownice przez wypadniete okno. po ugaszeniu wywalamy kanapy zeby sprawdzic czy nie pali sie pod spodem. przy otwieraniu drzwi stajemy z boku, zeby woda do butow sie nie wlala. :D
-
A jak postapilibyscie, gdy po dojechaniu na miejsce, okazalo sie ze powstal karambol, przypuscmy 5 samochodow, jeden sie zaczyna palic, Ty dojezdzasz GBA 2,5/16? jak postepujecie? jestescie pierwsi na miejscu, nie macie srodka pianotworczego
-
A jak postapilibyscie, gdy po dojechaniu na miejsce, okazalo sie ze powstal karambol, przypuscmy 5 samochodow, jeden sie zaczyna palic, Ty dojezdzasz GBA 2,5/16? jak postepujecie? jestescie pierwsi na miejscu, nie macie srodka pianotworczego
No coż, jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma... u mnie w OSP w nowiutkim samochodzi (kupionym w tym roku), zbiornik na środek pianotwórczy już dawno umarł z pragnienia.
W przypadku karambolu w którym na dodatek jeden z samochodów zaczyna się palić, pierwszą czynnością, poza wezwaniem dodatkowych sił i środków oczywiście, jaką bym zarządził byłoby natarcie na palący się samochód. Jeśli nie mam środka pianotwórczego, to w zasadzie nic to nie zmienia - tyle tylko, że trudniej będzie "na zicher" zabezpieczyć przed ponownym pojawienien się ognia. W tym samym czasie przeprowadzam rozpoznanie w którym sprawdzam czy i gdzie w samochodzach uwięzieni sa ludzie. Przy wyciąganiu takich osób, jeśli byłoby ich więcej, zacząłbym od tych, które najbardziej zagrożone są przez ewentualny rozprzestrzeniający się pożar.
Witek
-
najwazniejsze byloby tu rozpoznanie jesli w srodku nie byloby ludzi to moze nawet bym sobie odpuscil gaszenie. zalezy czy w srodku sa ludzie i czy inni sa zgrozeni czy moze wszyscy wyszli i tylko pali sie samochod.
jesli jest wiecej poszkodowanych wtedy moznaby zakwalifikowac to jako wypadek masowy a taki rzadzi sie innymi prawami.
-
Do gaszenia można także stosować "IFEX", ale ja jakoś nie mogę się przekonać do jego skuteczności!
Też nie bardzo jestem przekonany. Jedyne sensowne zastosowanie tego urządzenia widzę dla motorów w straży pożarnej które mają za zadanie dotarcie do wypadku jak najszybciej i pomimo korków. Do gaszenia pożarów wewnętrznych też bym tego nie wziął.
Nie widzę także sensu zabrania tego urządzenia na motor. Nie wiem Witku czy kiedyś zakładałeś TO na plecy - trochę waży, ciężko się z tym poruszać a jazda na motorze z tym na plecach (bo tak zinterpretowałem twoją propozycję) to raczej zadanie ekwilibrystyczne.
Zdarzyło mi się 1 raz gasić komorę silnika IFEXEM - udało się bo się nie za mocno paliło :D
Ale mam zastosowanie!!!
Na wiosnę gdy jest sezon na trawy jednym strzałem można załatwić z 15 m. :P .
-
Nie widzę także sensu zabrania tego urządzenia na motor. Nie wiem Witku czy kiedyś zakładałeś TO na plecy - trochę waży, ciężko się z tym poruszać a jazda na motorze z tym na plecach (bo tak zinterpretowałem twoją propozycję) to raczej zadanie ekwilibrystyczne.
Raczej chodziło mi o zabranie tego na motor a nie konicznie ubranie na plecy. Wyobrażam sobie, że istnieje możliwość takiego zamontowania IFEXa na motor, żeby możliwa była jazda i w miarę szybkie założenie na plecy na miejscu akcji.
Na wiosnę gdy jest sezon na trawy jednym strzałem można załatwić z 15 m. :P .
Taki sam efekt można uzyskać stosując zwykłą hydronetkę - no oczywiście że to trochę dłużej potrwa, ale koszty znacznie mniejsze, nie trzeba wymieniać butli za sprężonym powietrzem, a wodę można nabrać z byle strumyka.... :)
serdeczne pozdrówka
Witek
-
najwazniejsze byloby tu rozpoznanie jesli w srodku nie byloby ludzi to moze nawet bym sobie odpuscil gaszenie. zalezy czy w srodku sa ludzie i czy inni sa zgrozeni czy moze wszyscy wyszli i tylko pali sie samochod.
jesli jest wiecej poszkodowanych wtedy moznaby zakwalifikowac to jako wypadek masowy a taki rzadzi sie innymi prawami.
A czy ja mógłbym prosić o troszkę dokładniejsze wyjaśnienie? Dlaczego mam sobie odpuszczać gaszenie (nawet gdy nie ma osób uwięzionych)? Pożar się rozprzestrzeni, dojdzie do wybuchów itd.
Chyba, że masz na myśli ludzi uwięzionych w płonącym samochodzie i sugerujesz, żeby nie gasić, gdy i tak nie ma już co ratować. Ale jeśli to jest karambol i więcej samochodów jest "zbitych" w jedno (ja tak zrozumiałem słowa Młodzika), to jestem przekonany, że trzeba go ugasić.
A co z tymi innymi prawami w wypadkach zbiorowych? Czy to znaczy, że w np. pewnym momencie może dojść do sytuacji, że odpuszczamy ratowanie osób, których uratowanie jest wątpliwe na rzecz tych których da się uratować?
Witek
-
A jak postapilibyscie, gdy po dojechaniu na miejsce, okazalo sie ze powstal karambol, przypuscmy 5 samochodow, jeden sie zaczyna palic, Ty dojezdzasz GBA 2,5/16? jak postepujecie? jestescie pierwsi na miejscu, nie macie srodka pianotworczego
Ja bym za ta akcję wziął się tak że...:
- pierwsze co to stanąłbym samochodem pożarniczym w poprzek drogi aby zablokować ruch
- następnie wysłałbym: jednego strażaka do zablokowania ruchu po przeciwnej stronie karambolu (niech ustawi jakieś pachołki lub inne oznaczenie), jednego strażaka do gaszenia płonącego samochodu, a pozostała reszta strażaków miałaby za zadanie rozpoznanie sytuacji w rannych (ilu ich jest i jaki jest ich stan).
-
Tak Witek chodzilo mi o zbity karambol :)
-
Podpowiem co będzie dalej z tą akcją:
Na miejsce wypadku spadł samolot (oczywiście że leciały w nim jakieś VIP-y), po drodze zgubił zbiorniki od których zapaliła się pobliska elektrownia atomowa. Jednym z samochodów w wypadku była cysterna z TŚP, która tak niefortunnie odbiła się od barierki, że wpadła na znajdujący się nieopodal 10 piętrowy szpital. Oczywiście wszystko działo się na moście nad przepaścią górską, który został poważnie uszkodzony.
Temp otoczenia: (- 24C)
Prędkość wiatru 100km/h
Najbliższy punkt czerpania wody oddalony o 10km.
No to do dzieła :D
-
No fajnie, mamy tylko GBA2,5/16, całkiem fajna misja, dodatkowa, z dopiskiem "tylko dla orłów" w " 998 Pogromcach ognia" :D .
-
heh dalem taki przyklad poniewaz jestem w OSP, mamy GCBA 6/32 lecz w wielu jednostkach sa GBA 2,5/16, a taka akcja niedawno miala miejsce niedaleko mojej miejswosci, i wlasnie przyjechal zastep na starze :) chcialem sie dowiedziec jak powinna wygladac najbardziej poprawnie przeprowadzona akcja :P
pozdrawiam
-
To bardzo przydatne auto, ale Zubek, z pędkością wiatru i z temperaturą otoczenia to już przesada. :lol:
-
Najlepiej odrazu pojechać Jelczem wylać cały zbiornik na poloneza wężem W 75 max. ciśnienie, celować w miejsce wlotu powietrza. wtedy jest pewność że zostanie ugaszony "poldek". :D :D
-
Podpowiem co będzie dalej z tą akcją:
Na miejsce wypadku spadł samolot (oczywiście że leciały w nim jakieś VIP-y), (...)
No to do dzieła :D
Żarty żartami ale naprawdę nie widzę nic złego w próbach wspólnego omawiania działań w (nawet wymyślonych) sytuacjach. Nawet, gdy sytuacje są banalne wiele można się nauczyć - szczególnie będąc np. początkującym strażakiem.
Ja bym za ta akcję wziął się tak że...:
Słuszna uwaga. Wszyscy rzucamy się z węzami do ognia, a nikt nie pamiętał o poprawnym zaparkowaniu wozu i zatrzymaniu ruchu. A diabeł jak wiadomo tkwi w szczegółach.
Witek
-
Słuszna uwaga. Wszyscy rzucamy się z węzami do ognia, a nikt nie pamiętał o poprawnym zaparkowaniu wozu i zatrzymaniu ruchu. A diabeł jak wiadomo tkwi w szczegółach.
Witoldzie sprawa ustawienia samochodu i zablokowania ruchu została poruszona!
aniolstroz napisano 15.12.2003 - 16:08
--------------------------------------------------------------------------------
Ja bym za ta akcję wziął się tak że...:
- pierwsze co to stanąłbym samochodem pożarniczym w poprzek drogi aby zablokować ruch
- następnie wysłałbym: jednego strażaka do zablokowania ruchu po przeciwnej stronie karambolu (niech ustawi jakieś pachołki lub inne oznaczenie), jednego strażaka do gaszenia płonącego samochodu, a pozostała reszta strażaków miałaby za zadanie rozpoznanie sytuacji w rannych (ilu ich jest i jaki jest ich stan).
-
Pomysł jest dobry, bardzo dobry, ale scenariusze tak mało prawdopodobne, chyba raczej stana się formą wygłupów niz poważnej dyskusji z ewentualną kożyścią dla nas. Choć ja żarty bardzo lubie.
-
Witoldzie sprawa ustawienia samochodu i zablokowania ruchu została poruszona!
Poprawię się: miałem na myśli, że została poruszona dopiero przez Ciebie... :)
Pomysł jest dobry, bardzo dobry, ale scenariusze tak mało prawdopodobne, chyba raczej stana się formą wygłupów niz poważnej dyskusji z ewentualną kożyścią dla nas. Choć ja żarty bardzo lubie.
No nie zgadzam się. Pomysł z premieram i helikopterem faktycznie jest żaretm, ale reszta już chyba nie. Nawet, jeśli scenariusz z pięcioma zbitymi samochodami w pożarem wydaje się trochę "rzadko występującym", to właśnie chodzi o to by nie dyskutować rzeczy banalnych, tylko trochę trudniejsze.
pozdrowienia
Witek
-
Hehe sytuacja opisana przezemnie, miala miejsce niedaleko mnie, nie wzywali nas PSP samo sobie poradzilo, (byla to noc) ale przyszla mi mysl co ja bym zrobil po dojechaniu na miejsce akcji, i uwazam ze omawianie przykladowych wypadkow jest bardzo dobre, przy okazji wymieniamy sie doswiadczeniami, osobny temat Witka tez jest bardzo dobry :)
pozdrzwiam
-
Żarty żartami ale naprawdę nie widzę nic złego w próbach wspólnego omawiania działań w (nawet wymyślonych) sytuacjach. Nawet, gdy sytuacje są banalne wiele można się nauczyć - szczególnie będąc np. początkującym strażakiem
świetny pomysł - mógłbym umieszczać takie opisy na mojej stronie? tylko bez różnych docinków autorów dobra?
-
Nawiążę jeszcze do pożaru komory silnika w naszym nieszczęśliwym Polonezie. Oglądałem kiedyś film z akcji strażaków z USA . Pomijając oczywistą kwestję zabezpieczenia wycieków, instalacji gazowej i miejsca działań wyglądało to tak: w pierwszej fazie przed otwarciem maski samochodu został podany rozproszony prąd wody od spodu w celu przytłumienia płomieni, dopiero po powtórzeniu tej czynności kilkakrotnie z różnych stron została otwarta maska samochodu w celu dogaszenia. Wykorzystali w ten sposób efekt gaśniczy pary wodnej, która zgasiła niemalże całą komorę wypełniając ją, a zamknięta maska stanowiła skuteczną zaporę przed jej uwalnianiem.
-
Witam.
TO DZIAŁA !
Akurat dzisiaj na służbie trafił nam się płonący samochód (pożar komory silnika). Podanie wody od spodu i przez inne dostępne szczeliny bez otwierania maski poskutkowało. W momencie otwarcia maski silnik był już ugaszony. Pozostało tylko schłodzenie komory.
-
Bardzo podoba mi się propozycja Witolda. I wcale nie trzeba nic wymyślać.
Zdarzyło się Wam kiedyś np. taka akcja?
Gaszenie pożaru traw przy ruchliwej trasie. Zmiana kierunku wiatru i mimo usilnych prób opanowania pożaru, z kilkanastu hektarów dym skierował sie prosto na drogę ekspresową. W tym czasie pojazd marki VW jadący z prędkością ok. 140 km/h uderza w ciągnik, który wyjechał "bez ostrzeżenia" (he he) na drogę przed VW.
Oczywiście trochę wyobraźni pozwoli zrozumieć co się stało.
Skierowano nas tam (ok. 2 km od dotychczasowego położenia) i zaczęliśmy od zabezpieczenia miejsca zdarzenia i spowolnienia ruchu.
Niestety zrobił się korek i jak na złość w kolumnnie oczekujących pojazdów pojawiła się ... rodząca kobieta. Wezwana karetka utkwiła gdzieś 15 km od nas, pozostałe sekcje będące w pobliżu skierowano do rozprzestrzeniającego się pożaru.
Wszystko jednak zakończyło się dobrze.
Pan z VW przeżył (O dziwo), Pan z ciągnika jak wytrzeźwiał mocno się zastanawiał czemu ma nogi w gipsie (!!) a pani (po 5 godz.) urodziła w szpitalu śliczną córeczkę. Niestety nie dojechała tam karetką, lecz pojazdem policji.
Mimo ostrzeżeń podawanych przez radio, oraz widocznej z daleka pogarszającej się widoczności kierowca z VW nie dostosował się do warunków.
Wystarczyło trochę trawy, wyjeżdżający ciągnik (który d facto w tym miejscu nie mógł zobaczyć szybko jadącego auta), zdenerwowana kobietka w ciąży i mamy scenariusz jak w filmie Hitchcooka.
Działaliśmy jedną sekcją, jednak po przeanalizowaniu (a taki debryfing robimy praktycznie po każdej akcji) działań nie mieliśmy sobie dużo do zarzucenia.
Miałem kilka takich sytuacji podczas akcji, które pozwoliłyby na napisanie niezłego materiału "Jak nie należy robić...", jednak dzięki obserwacji kolegów i siebie samego uczymy się na błędach.
Choć najlepiej uczyć sie na błędach cudzych...
-
Według mnie przebieg takiej akcji powinienwyglądać następująco:
- gasić wodą lub pianą ciężką (jezeli pożar jest już w fazie zaawansowanej użyć wody bo jest to jaszybsza metoda)
- jeżeli widzimy wydobywający się dym z pod maski to należy podać prąd gaśniczy przez wlot z przodu pojazdu do chłodnicy.
- następnie dopiero, w sposób bezpieczny otworzyć maskę pojazdu i dogasić ogień.
Ja bym to zrobił w ten sposób. A jeżeli chodzi o aparaty, to tylko widziłem że wykorzystuję je strażacy w USA (jezeli chodzi o gaszenie pożarów samochodów)
-
Pożary samochodów mają to do siebie, że lubią się bardzo szybko rozprzestrzeniać i niestety są trudne do zgaszenia wodą. Podstawową sprawą po przyjeździe na miejsce zdarzenia jest zabezpieczenie go (rozstawienie pachołków, trójkątów, zastawienie samochodem bądź ustawienie ludzi - jak kto woli lub może)z równoczesnym jak najszybszym podjęciem działań gaśniczych. Niezależnie, czy jest to karambol, czy są ludzie uwięzieni, rodzące kobiety itp. należy ugasić pożar, bo jeśli nie mamy środka pianotwórczego a pożar nam się rozwinie, to po ptokach. Zasadniczo w GBA 2,5/16 jest 4 ratowników, więc jeden może zająć się oznakowaniem terenu akcji, jeden wstępnymi oględzinami poszkodowanych (czy są uwięzieni, nieprzytomni, z krwawieniami itp.) a dwóch działaniami gaśniczymi.
Ogólnie rzecz biorąc z gaszeniem samochodów wodą byłbym ostrożny. Raz w życiu próbowałem w ten sposób ugasić płonący samochód i mało brakowało, a spaliłbym dwa inne zaparkowane 20 metrów dalej, gdy płonąca benzyna spłynęła do nich po powierzchni wody. Od tej pory preferuję pianę ciężką (również ze względu na zasięg rzutu) i jestem raczej sceptycznie nastawiony do wszelkiego rodzajów filmów wodnych i pian tzw. nienapowietrzonych. Można się tym bawić przy "czystych" akcjach, gdy nie ma zagrożonych ludzi i mienia, a straty wynikające z pożaru nie zwiększą się przy ewentualnym niepowodzeniu akcji gaśniczej.
-
Jestem za uzywaniem aparatow oddechowych w kazdych warunkach (dzialania gasnicze)- to jest wyposazenie indywidualne strazaka. I nawet jezeli przypadek trywialnego pozaru samochodu nie wyglada zbyt powaznie, to pewnie kazdy moze sobie wyobrazic nieoczekiwana zmiane sytuacji - tak juz bywalo i to kazdy pracujacy w podziale bojowym bardzo dobrze wie. Lepiej miec "na plecach aparat bez potrzeby", niz go nie miec w przypadku gdy nieoczekiwanie bedziemy go potrzebowac. Nie ma co tu podawac przykladow - wystarczy wiedziec, ze zycie pisze czasami niedozeczne scenariusze zdazen.
A pro pos aparatow, chcial bym doczekac sie czasu, gdy na wyposazeniu SP beda juz wylacznie aparaty nadcisnieniowe.
Pozdrawiam
-
po przeczytaniu tych postów to popieram tylko post goscia , a mianowicie że palący się samochód należy gasic piana cięzką, wodą w przypadku gdy nie mamy już co ratować-wówczas szkoda środka pianotwórczego
kto zagasi wodą palące się opony w samochodzie to z góry gratuluję
także pogratuluje temu kto ugasi samochód w którym pali sie instalacja gazowa- miałem juz takie 2 pożary i mimo że samochód pokryty był pianą to palił się aż do momentu wypalenia gazu odrazu dopisuje że zamknięcie zaworów w butli nic nie daje widocznie instalacja gazowa ogólnie jest żle skonstruowana
na koniec taka moja rada- gaście takimi środkami w zależności od zaistniałej sytuacji na miejscu -chodzi mi czy są osoby postronne -jeśli są to za każdym razem piana ciężka, bo wodą trudno będzie ugasić - jeśli nie ma gapiów to w przypadku jak nie ma co ratować to woda
-
bartek6 napisał:
także pogratuluje temu kto ugasi samochód w którym pali sie instalacja gazowa- miałem juz takie 2 pożary i mimo że samochód pokryty był pianą to palił się aż do momentu wypalenia gazu odrazu dopisuje że zamknięcie zaworów w butli nic nie daje widocznie instalacja gazowa ogólnie jest żle skonstruowana
Bartku rozpocząłeś bardzo ważny wątek w tym temacie poruszając pożar instalacji gazowej w samochodzie. Jakie macie najskuteczniejsze działania przy walce z pożarem instalacji gazowej? Czy czekacie aż gaz się cały wypali, czy może przystępujecie do gaszenia, które skutecznie przeprowadzone będzie stanowiło dla nas kolejny problem - a mianowicie ulatnianie się gazu do atmosfery i tworzenie strefy wybuchowej. Jaka metoda jest najskuteczniejsza?
-
bartek6 napisał:
także pogratuluje temu kto ugasi samochód w którym pali sie instalacja gazowa- miałem juz takie 2 pożary i mimo że samochód pokryty był pianą to palił się aż do momentu wypalenia gazu odrazu dopisuje że zamknięcie zaworów w butli nic nie daje widocznie instalacja gazowa ogólnie jest żle skonstruowana
Bartku rozpocząłeś bardzo ważny wątek w tym temacie poruszając pożar instalacji gazowej w samochodzie. Jakie macie najskuteczniejsze działania przy walce z pożarem instalacji gazowej? Czy czekacie aż gaz się cały wypali, czy może przystępujecie do gaszenia, które skutecznie przeprowadzone będzie stanowiło dla nas kolejny problem - a mianowicie ulatnianie się gazu do atmosfery i tworzenie strefy wybuchowej. Jaka metoda jest najskuteczniejsza?
aniołku chyba nie dokońca zrozumiałes bądz pominąłes co ja napisałem-
otóz jak będzie się palił gaz w samochodzie to nie można go zagasić nawet zakrywając cały samochód pianą- 2 razy próbowałem i nici szkoda tylko środka pianotwórczego
gasić trzeba bo by nas chyba udusili na miejscu
ciekaw jestem czy ktos ugasił palącą się instalację i czym czekam na posty
-
Wszyscy rzucamy się z węzami do ognia, a nikt nie pamiętał o poprawnym zaparkowaniu wozu i zatrzymaniu ruchu. A diabeł jak wiadomo tkwi w szczegółach.
Pytanie do WITOLDA.
A gdzie jest napisane że strażacy mają uprawnienia do kierowania ruchem? Od kiedy wszedł taki przepis i kto go wydał? To, ze nas wysyłaja na kursy z kierowania ruchem to nas nie uprawnia do wykonywania tych czynności. Przykro mi. Ale od tego jest WRD Policji.
-
Jak sobie nie pokierujesz, tylko będziesz czekał na WRD, to możesz się czolowo spotkać z jakimś samochodem i się na WRD nie doczekasz. Należy zrobić co się tylko da, żeby zapewnić bezpieczeństwo sobie, ratownikom i ew. ofiarom wypadku.
-
A gdzie jest napisane że strażacy mają uprawnienia do kierowania ruchem? Od kiedy wszedł taki przepis i kto go wydał?
No właśnie. Typowe myslenie urzędniczo biurokratyczne - czyste bzdury wypisujesz. Jak już napisał Gość, naszym obowiązkiem jest zabezpieczenie terenu akcji aby umozliwić samym sobie bezpieczną pracę a poszkodowanym oszczędzić kolejnych niespodzianek. Dobrze, że wszyscy w tym państwie nie myślą tak jak Ty, bo już byśmy mieli coś w stylu Indi, gdzie, żeby byle głupotę załawtwić, trzeba z dwadzieścia podpisów i pozwoleń (darmozjadów) urzędników...
pozdrawiam
-
aniołku chyba nie dokońca zrozumiałes bądz pominąłes co ja napisałem-
otóz jak będzie się palił gaz w samochodzie to nie można go zagasić nawet zakrywając cały samochód pianą- 2 razy próbowałem i nici szkoda tylko środka pianotwórczego
gasić trzeba bo by nas chyba udusili na miejscu
ciekaw jestem czy ktos ugasił palącą się instalację i czym czekam na posty
Ja Ciebie bardzo dobrze zrozumiałem - napisałem tamten post dlatego, gdyż być może ktoś zna jakąś skuteczną metodę ugaszenia płonącego gazu. Ja z tego co słyszałem to bardzo skuteczną metodą jest zbijanie płomieni zwartym prądem wody pod dużym ciśnieniem.
-
do Guest
Uprawnień do kierowania ruchem drogowym nabierasz kończąc kurs i stosując się do przepisów te sprawy regulujących. Jeśli nie skończyłeś kursu, nie możesz kierować ruchem
pozdro
-
nawet jeśli skończyłeś taki kurs to nie masz uprawnień do kierowania ruchem. Proszę sobie zajrzeć do Kodeksu Ruchu Drogowego. Tam jest napisane kto ma uprawnienia do kierowania ruchem.
Czołem
-
nawet jeśli skończyłeś taki kurs to nie masz uprawnień do kierowania ruchem. Proszę sobie zajrzeć do Kodeksu Ruchu Drogowego. Tam jest napisane kto ma uprawnienia do kierowania ruchem.
"Guest" - czytaj wszystko do końca a nie przeczytasz kilka linijek i mówisz że strażak nie ma uprawnień do kierowania ruchem. Właśnie w kodeksie pisze jak byk:
Art 6 ust. 4
Minister właściwy do spraw wewnętrznych w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw transportu, uwzględniając potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa i porządku w trakcie kierowania ruchem drogowym oraz sprawnego wykonywania czynności w tym zakresie:
1) określi, w drodze rozporządzenia, organizację i sposób kierowania ruchem drogowym,
2) może upoważnić, w drodze rozporządzenia, inne osoby do wykonywania czynności, o których mowa w ust. 1, oraz określić okoliczności, szczegółowe warunki i sposób wykonywania tych czynności.
I Pan Minister właśnie upoważnił do wykonywania czynności kierowania ruchem podczas akcji ratowniczo-gaśniczych strażaków posiadających odpowiednie przeszkolenie!
-
Nie mam wiele do dodania w kwesti gaszenia palących się samochodów.BARTEK6 i GOŚĆ TO PROFI z doświadczeniem.Stosuję te same metody piana ciężka a gaz sam się wypali(jeśli pożar w obrębie zbiornika z gazem).Pamiętajcie o obsadach na naszych strażackich samochodach i nie rozdzielajcie pracy dla tych których nie ma(najczęściej 4 strażaków na GBA).
Prośba do Anioła Stróża:podaj mi numer Dz.U. w którym MSWiA daje nam prawo do kierowania ruchem drogowym.Kończę bo jestem "padnięty" po wczorajszym nocnym konkretnym mieszkanku z jedną ofiarą(udało się jeszcze żywą wyciągnąć).Dyskusje na temat prowadzenia działań to dobra sprawa tyko za każdym razem w swoich rozważaniach uwzględniajcie relia(stany osobowe,dysponowanie,sprzęt w dyspozycji)
Pozdrowienia
-
Podaję Dz.U.
Dz.U.03.182.1784
ROZPORZĄDZENIE
MINISTRA SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI1)
z dnia 17 września 2003 r.
w sprawie kierowania ruchem drogowym
(Dz. U. z dnia 27 października 2003 r.)
-
Dzięki Mark1 za info o kierowaniu ruchem.Pozdrawiam. :D :P
-
"Guest" - czytaj wszystko do końca a nie przeczytasz kilka linijek i mówisz że strażak nie ma uprawnień do kierowania ruchem. Właśnie w kodeksie pisze jak byk:
Art 6 ust. 4
Minister właściwy do spraw wewnętrznych w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw transportu, uwzględniając potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa i porządku w trakcie kierowania ruchem drogowym oraz sprawnego wykonywania czynności w tym zakresie:
1) określi, w drodze rozporządzenia, organizację i sposób kierowania ruchem drogowym,
2) może upoważnić, w drodze rozporządzenia, inne osoby do wykonywania czynności, o których mowa w ust. 1, oraz określić okoliczności, szczegółowe warunki i sposób wykonywania tych czynności.
I Pan Minister właśnie upoważnił do wykonywania czynności kierowania ruchem podczas akcji ratowniczo-gaśniczych strażaków posiadających odpowiednie przeszkolenie!
i kto tu nie czyta do końca????
Kto wydaje zaświadczenie o ukończeniu kursu z kierowania ruchem drogowym?
WRD Policji czy Ministerstwo Transportu. Bo ja mam wydane przez WRD Policji i w żaden sposób nie upoważnie mnie to do kierowania ruchem. Jeśli Minister upoważnie w drodze rozporządzenia, bo tak jest napisane to gdzie jest to rozporządzenie upoważniające. I kto wydaje dokumenty upoważniające do kierowania. W przypadku gdy coś nie daj Boże się stanie podczas kierowania ruchem przez strażaka który ma ukończony ten śmieszny kurs to jak myślisz kto za to beknie. Oczywiści i dowódca który mu wydał polecenie do kierowania tym ruchem jak i sam strażak. To jest tak zwana "spychologia stosowana". Wszystko spycha się na bary strażaków żeby potem było kogo bić.
więc pytam w jaki sposób Pan Minister upoważnił strażaków do kmierowania ruchem. Jeśli tak będziemy interpretować przepisy że "każdy ch..j na swój strój" to daleko na tym nie zajedziemy.
-
Durnie jesteście wszyscy i tyle, a cała dyskusja zeszła trochę z tematu. Przecież jeśli na samochodzie pożarniczym nie będzie nikogo z uprawnieniami do kierowania ruchem, a zajdzie taka potrzeba, to dowódca może w ramach tzw. wyższej konieczności dla bezpieczeństwa swojego, swoich ludzi i uczestników wypadku lub innych użytkowników drogi kierować ruchem lub wyznaczyć do tego człowieka. Jeśli się coś z tego powodu stanie, to nie zależnie czy będzie miał na to papier czy nie, i tak beknie. Całe te kursy mają o tyle sens, że powinny nauczyć jak bezpiecznie kierować ruchem, a nie dawać papier. A na miejscu akcji jako dowodzący to ja sam sobie wydam pozwolenie, a żadnego ministra o zgodę pytać się nie będę i tyle. A jeśli nie pokieruję ruchem na miejscu akcji i ktoś z tego powodu ucierpi, to i tak mnie mogą wsadzić za niezapewnienie bezpieczeństwa. poza tym sumienie chyba nie dałoby mi żyć gdybym wiedział, że przez głupi papier którego nie miałem, to ktoś zginął.
Trochę z innej beczki nawiązując do tematu: jeśli prowadzicie działania przez torowisko o którym wiecie, że jeżdżą po nim pociągi z dużą prędkością, to nie wysyłacie ludzi z latarkami w obie strony żeby je zatrzymywali? A kto nam dał takie uprawnienia do zatrzymywania lub choćby zwalniania pociągów?
-
Do gościa, który zapewne jest bardzo mądry (tak przynajmniej wnioskuję czytając epitet „durnie jesteście”)
na samochodzie pożarniczym nie będzie nikogo z uprawnieniami do kierowania ruchem
to nikt kierować ruchem nie powinien, a o stanie wyższej konieczności wszyscy wiemy więc nie poruszamy tematu.
ja sam sobie wydam pozwolenie
– to ciekawe zjawisko. Ja nie muszę sobie wydawać pozwoleń, chyba że ty, dopóki nie usłyszysz swoich własnych słów to nie wiesz co zrobić?
Teraz poważniej i do rzeczy
jeśli nie pokieruję ruchem na miejscu akcji i ktoś z tego powodu ucierpi
zamiast kierować niezgodnie z zasadami możesz zamknąć ruch, wtedy nikt nie ucierpi, nie poniesiesz również żadnych konsekwencji ponieważ nie kierowałeś ruchem
pozdro
-
Do czerwonegopsa. No i czego się głupio czepiasz użytych sformułowań? Jak nie masz nic ciekawego do napisania to nie pisz. Pisząc "durnie" nie chciałem nikogo obrazić, raczej sprowadzić dyskusję na gaszenie samochodu, bo chyba sami "papierzani" strażacy tu dyskutują skoro najważniejszą sprawą jest to, czy można kierować ruchem, czy nie. A jeśli bierzemy pod uwagę zamknięcie ruchu to nad czym mamy dyskutować? Myślałem, że rozmawiamy o rzeczywistym zdarzeniu, a nie stłuczce do której powinno WRD jeździć a nie my. Uprawianie sztuki dla sztuki chyba nikogo z podziałowców nie interesuje. O kierowaniu "niezgodnie z zasadami" również nie rozmawiamy i ja o tym w swoim poprzednim poście nie pisałem. Jeszcze raz przepraszam wszystkich za "durni" i może tym razem, czerwonypsie, ustosunkujesz się do mojego całego postu, a nie do jednego słowa na początku i kawałka zdania w środku. I przypominam Ci, że gdybym brał pod uwagę zamknięcie ruchu, to nic bym nie pisał. Możemy przyjąć, że zdarzenie jest na moście (karambol) i jedyną służbą na miejscu akcji jesteśmy my, droga za nami i przed nami jest zakorkowana i pozostałe służby nie mogą dojechać. To najprostrze. A samo życie pisze lepsze scenariusze, na które nie zawsze można się przygotować (lub zamknąć ruch).
-
Ostatnio oglądałem w TVN TURBO – Śkoła Auto program o gaszeniu komory silnika auta gaśnicą. Wypowiadała się jakiś st.kpt. w kwestii teorii gaszenia, a strażak prezentował praktyczne użycie gaśnicy.
Oprócz kilku trafnych stwierdzeń usłyszałem, że strumień gaśniczy należy kierować ponad płomień, a nie na źródło ognia ani nie na płomień. Uzasadnienie było takie, że proszek opadając ugasi pożar.
Noooo ciekawe?
-
Spadnie, ale pod wpływem grawitacji, a jak skieruję gaśnice bezpośrednio na źródło ognia to też tam spadnie ale jeszcze pod ciśnieniem. A poza tym to już widzę jak ktoś ugasi pół kilową gaśnicą komorę silnika... po pierwsze musiałby taki kierowca (podkreślam że cywil) wysiąść z palącego się samochodu, otworzyć (gołą ręką) klapę komory silnika, i w tym momencie dopływ tlenu wiadomo co spowoduje... więc niech sobie tak gaszą w telewizji.
To jest oczywiście moje prywatne zdanie.
-
Dla mnie gaszenie komory silnika zawsze wiązało się z użyciem gaśnicy proszkowej. Jak mnie uczyli starzy zawodowcy do tych pożarów najbardziej odpowiedni był halon, ale po nim została już tylko historia (chociaż jeszcze się go używa w różnych dziwnych miejscach). Tłumaczenie się że proszek zabrudzi samochód jest dla mnie bynajmniej dziwne - bardziej zamartwiał bym się zatarciem poszczególnych elementów silnika. Gaszenia wodą lub pianą też bym odradzał ze względu na możliwość pęknięcia rozgrzanych elementów i spowodowania wypadku.
Druga sprawa to użycie aparatów. W naszych jednostkach największym problemem jest brak sprzętu do napełniania butli, ale zdaje się że jeszcze większym problemem świadomość niebezpieczeństwa jakie za sobą niesie wdychanie tych wszystkich gazów. Tłumaczenie że AP3 się ciężko zakłada - zakłada się je lekko - ale trzeba potrenować, a poza tym jak się już pali to parę sekund nie zbawi nikogo - nic na dziko
A trzecia sprawa to sama technika gaszenia. Ja to zazwyczaj robię w sposób opisany zaraz na początku - otwieram maskę tzn uchylam lekko do góry, wprowadzam gaśnicę (zazwyczaj jest to proszek) no i po zawodach. Oczywiście zawsze przygotowujemy linię z pianą w razie jakby, ale mnie się jeszcze nie zdarzyło używać
-
Ja napiszę tak:
Powinno się mieć ubrany aparat; może być różnie.
Jeżeli o samo gaszenie, na każdym GBA i SRd są gaśnice, a jeżeli sa
to po to by je używać. Dltego gdy zastajemy samochód z wydobywającym się
dymem spod maski należy:
- Uchylić maskę samochodu np. za pomocą dzwigni w kabinie a następnie podnieśc
ją lekko ręką. Jeżęli tak nie idzie to można użyć bosak podręczny lub haligan za
pomocą którego wbijamy cześc ostrą w maskę i unosimy ją nie wyciągają
narzędzia.
- nastepnie wprowadzamy na kilka sek proszek gaśniczy z gaśniczy przez
uchyloną szparę. Przymykamy maskę aby proszek mógł zrobić swoje.
Nie otwieramy maski na full bo proszek zostanie wywiany albo uleci do góry.
A tak zostaje zamknięty w obrębie komory silnika i robi swoje.
- dopiero gdy przeprowadzimy takż czynność może otworzyć maskę i np. dogasić
strumieniem rozproszonym z dodatkiem śr. zmniejszajacych napiecie
powierzchniowe.
-
Włączając się do dyskusji chciałbym potwierdzić wypowiedź Waldi-ego oraz poruszyć kwestie kierowania ruchem.
Prawdą jest że ochotnik, który nie ma uprawnień do kierowania ruchem nie może po prostu nim kierować.
Rozwiązanie? Dowódca akcji ratowniczej ma prawo a nawet obowiązek zabezpieczyć miejsce zdarzenia... tak samo jak zresztą kierowca "najeżdżający" na wypadek drogowy - a ostatnio i mnie się to przydarzyło.
Dowódca o tyle ma łatwiej, że dla zabezpieczenia miejsca akcji może zablokować drogę w obu kierunkach. Ułatwi to dojazd pozostałych służb oraz zabezpieczy ratowników przed zewnętrznymi zagrożeniami (przejeżdżające TIR-y itp). Do momentu kiedy nie pojawią się "pieczarki" (patrol sekcji ruchu drogowego :)), będziemy mieli spokój.
Co by napisali w prasie gdyby przejeżdżający pojazd przepuszczany przez strażaka ochotnika zostałby opryskany pianą, proszkiem, bądź nie daj boże owiany dymem :)... a tak spokój i bezpieczeństwo. Pamiętajmy że oprócz komfortu fizycznego należy nam sie przede wszystkim komfort psychiczny. Pozdrawiam
-
spotkałem sie z wypowiedziami nt. stanu wyzszej koniecznosci, jeśli ktos jest tym tematem zainteresowany to polecam artykół w ostatnim P.Poz. na ten wlasnie temat a dokladniej o alternatywie do stanu wyzszej konieczności jakim jest uprawnienie administracyjde KDR
Pozdrawiam
-
Zgadzam się z MIKE-iem i chciałem podkreślić:
NIE MOŻEMY KIEROWAĆ RUCHEM, ALE MOŻEMY GO ZABLOKOWAĆ (najlepiej stawiając wóz w poprzek drogi)
Myślę, że zablokowanie ruchu jest nawet lepsze, bo w przypadku gdy podczas kierowania ruchem przez strażaka, doszłoby do wypadku, to winą obarczano by tego strażaka. A tak spokój i pewność, że nikt nie zrobi mi z tyłka garażu :)
PS. pomysł z symulowanymi sytuacjami jest świetny i należy go kontynuować (bo posty zaczynają trochę odchodzić od tematu :P )
Pozdrawiam
-
Oczywiście że blokujemy ruch. Ustawiasz pachołki, zapory albo tasmą ostrzegawczą, wzywasz policję i wszystko na ten temat. Strażacy mają gasić a nie stać na drodze i wymachiwać kierowcom rękami.
Dziwi mnie opinia gościa. Sam sobie wyda polecenie (minister nie ważny) do kierowania ruchem mimo braku uprawnień tłumacząc że to dla bezpieczeństwa ratowników. Ale pociągu to on już nie zatrzyma bo nie ma uprawnień. Dlaczego samochód zatrzymasz a pociąg nie, jeżeli zdarzenie jest na przejeździe kolejowym to pociąg chyba też stanowi jakieś zagrożenie.
Ja samochód przeważnie gaszę pianą, jeżeli chodzi o gaz opinia moja pokrywa się z opinią Bartka.
-
Witam, temat ten zaczałem w 2003 ;) chyba cos mi podpowiedzialo zeby sie dowiedziec czegos w tej sprawie, tydzien temu wlasnie mielismy wyjazd z OSP, do palacego sie samochodu, sprawa wygladała tak:
Zostajemy zdysponowani do palacego sie samochodu, ekipa szybko sie zebrala, na miejscu bylismy przed PSP, dla przypomnienia; dysponujemy GCBA 6/32, nie mamy srodka pianotworczego, po dotarciu na miejsce zdarzenia zastajemy samochod w dosc zaawansowanym stadium palenia, pod maska widac plomienie, maski nie bylo trzeba specjalnie otwierac, czy odginac lomem poniewaz zrobila to temperatura, po pierwsze zablokowalismy drogę (ktora akurat byla dosc ruchliwa), nastepnie za pomoca wody zaczelismy podawac wode do komory silnika, pootwieralismy drzwi, w srodku byla bardzo wysoka temperatura, uszczelki zaczely sie topic :-), pozar zostal opanowany przed dotarciem PSP ktora przyjachala po 10 minutach, dodam jeszcze ze w samochodzie tym byla instalacja gazowa, oczywiscie po wstepnym opanowaniu plomeni zakrecilismy zawory, aparatow nie uzywalismy.. poniewaz "nie mamy uprawnien" (co opisalem tutaj: http://www.strazak.pl/forum/index.php?topic=2019.0), jak myslicie co mozna bylo jeszcze zrobic inaczej? co poprawic??
Po tej akcji postanowilismy kupic beczke ze srodkiem pianotworczym, zawsze sie moze przydac :) moze macie jakies namiary na tanie firmy? co polecacie?
pozdrawiam
-
No chyba nic więcej Jelczem 6/32 nie mogłeś zrobić. Jeśli miejsce akcji było dobrze zabezpieczone a wy mieliście tylko wodę to zbyt dużo opcji nie ma. Co najwyżej można zamiast zwykłej prądownicy użyć takiej z prądem rozproszonym.Popmy w tych samochodach są wydajne więc jak podłączyliście np. dwa odcinki W52 to samo ciśnienie już dużo dało. No i mam nadzieję że wszyscy byli ubrani....
Pozdrawiam
-
jasne, ze uzywalismy pradownic turbo, i lalismy pradem rozproszonym, oczywiscie wszyscy byli ubrani, a i dodam ze po ugaszeniu plomieni i otworzeniu maski odcielismy przewody z akumulatora.. choc to chyba juz bylo zbedne.. bo z niego pozostala tylko czarna kulka :)
-
Witam. Mam pytanko odnośnie kabli, odcinamy czy może bardziej humanitarnie okręcamy.
Nurtuje mnie to pytanie, pierwszy sposób jest szybszy a drugi jest ukierunkowany ekonomicznie. By po całej akcji nikt nie zażucił nam bez podstawnego niszczenia mienia.
-
Nie widze tutaj zadnego "bez podstawnego niszczenia mienia" :) w przypadku mojej - powyzej opisanej akcji nie bylo widac zadnych nakretek czy czegos do odkrecenia takze jedynym sposobem bylo odciecie.. a wydaje mi sie ze w innych przypadkach to tez raczej odcinamy, bo ten czas ktory poswiecilbys na odkrecanie mozna chyba bardziej pozytecznie wykorzystac, na bardziej powazne sprawy
pozdrawiam
-
Jak jest czas i dostęp to się odkręca. A jak nie to....
-
Witam. Mam pytanko odnośnie kabli, odcinamy czy może bardziej humanitarnie okręcamy.
Nurtuje mnie to pytanie, pierwszy sposób jest szybszy a drugi jest ukierunkowany ekonomicznie. By po całej akcji nikt nie zażucił nam bez podstawnego niszczenia mienia.
Moim zdaniem cena przewodów nie jest aż tak wysoka, by ktoś miał pretensje o niszczenie mienia przy ich ucięciu. Druga sprawa to to że do odkręcenia potrzeba kluczy - trzeba je wozić na samochodzie. Trzecia sprawa to to że przy odkręcaniu lub odłączaniu zaczynamy od przewodu łączącego akumulator z masą samochodu (szczególnie ważne przy odłączaniu akumulatora np w czasie wypadku, gdzie mamy do czynienia z oparami paliwa - było już o tym na forum), w ten sposób unikamy ryzyka spowodowania zwarcia i pojawienia sie łuku elektrycznego, przy dotknięciu kluczem do masy samochodu. Najczęściej do masy przyłączony jest biegun ujemny (niebieski) ale nie jest tak w 100% - np nasz stary star 29 miał "+" na masie.
Mi się udało kedyś odłączyć akumulator przez zerwanie z niego klemy bez odkręcania - silne szarpnięcie - ogólnie tego sposobu nie polecam bo trzeba uważać żeby się nie poparzyć - nawet jeśli paliło sie w innym miejscu to pożar mógł spowodować zwarcie przez co przewody potrafią się bardzo nagrzać... w moim przypadku adrenalinka zagrała - młody byłem.
Pozdrawiam, Sylwek
-
1. wszystko zalezy od okoliczności zdarzenia, czy stytuaacja wymaga pospiechu, czy wystąpił wyciek paliwa, itd itp.
2. siły i środki: jeśli do wypadku przyjeżdza jeden pełny zastęp lub dwa to nie ma problemu z podziałem obowiązków, gorsza sytuacja gdy do zdarzenia przybywa GBA z 4 osobami i to wszystko
3. wg. mnie skrzynka narzędziowa z kompletem kluczy, lub chociaż komplet kluczy na wyposażeniu GBA to powinien być standart-a jeśli tak nie jest..... sami jesteście sobie winni.
-
Racja Emer!
Komplet kluczy drogi nie jest a służy praktycznie w każdej sytuacji. Nie mówiąc już o drobnych naprawach własnego sprzętu na miejscu akcji.
Nam się kiedyś zapchała pradownica Turbo jakimiś kamykami... klucz - 1 min. - i działamy dalej.
Pozdrawiam
-
Odświeżam bardzo stary wątek bo na Flamisie pojawiły się 2 ciekawe filmy
pożar pojazdu w Polsce: http://www.flamis.pl/video/Po%C5%BCar_koparki_Zak%C5%82adowa_Wojew%C3%B3dzkiego_-_Halolodz_pl
i w jakimś innym dzikim kraju: http://www.flamis.pl/video/Po%C5%BCar_samochodu_Oregon_USA
Już Witek w 2003 roku zauważył prawidłowość, że u nas nie używa się aparatów w takich pożarach... a w innych krajach jest to standard.
No dobrze. A czy do gaszenia samochodów stosować aparaty oddechowe? Pytanie być może brzmi trochę głupio, bo niby po co przy pożarach samochodów stosować aparaty, ale powodów kilka jest:
1. Wdychanie produktów spalania wydzielających się podczas takiego pożaru skraca życie! (najprzeróżniejsze tworzywa sztuczne itp.).
2. W przypadku wybuch samochodu (np. zbiornika z gazem), strażak odruchowo wciągnie powietrze a wraz z nim ogień, co doprowadzi do poparzeń dróg oddechowych (nie zmyśliłem tego tylko przeczytałem na brytyjskim forum http://www.fireservice.co.uk/forum/index.php (http://www.fireservice.co.uk/forum/index.php?showtopic=300&st=15)).
Uważam więc, że nieużywanie aparatów w takich przypadkach jest co najmniej nierozsądne.
Witek
Tyle się mówi o bezpieczeństwie a ciągle nie dbamy o własne zdrowie przy takich banalnych akcja. Nie uważacie, że to świństwo które się wdycha z czasem się kumuluje?
-
Amerykanie w ogóle są bardzo wrażliwi i nawet śmieci gaszą w aparatach.
http://www.youtube.com/watch?v=pL-04kRS_K0
http://www.youtube.com/watch?v=iUAz14FnaoA
-
Jak bym miał coś gasić w aparacie, to na pewno śmieci. Podobny film z Berlina gdzieś widziałem i było dokładnie tak samo: śmieci wywalone ze śmieciarki istrażacy w aparatach.
-
Po to aparaty są. Ubierać i jeszcze raz ubierać. Na szkoleniach się o tym mówi, a jak jest w życiu wszyscy wiemy. Zacząć od Siebie, reszta załogi, rota pójdzie w ten sam ślad. :)
-
dokładnie...szanujmy swoje zdrowie , bo ,,syf'' jaki sie przy tym wdycha jest naprawde zabojczy
-
Amerykanie w ogóle są bardzo wrażliwi i nawet śmieci gaszą w aparatach.
http://www.youtube.com/watch?v=pL-04kRS_K0
http://www.youtube.com/watch?v=iUAz14FnaoA
Nic tylko brać przykład z tych "wrażliwych amerykanów".
Ale u nas potrzeba na to jeszcze sporo czasu, niestety, chociaż aparaty zakłada się coraz częściej nie tylko do mieszkaniówki.
-
kiolka razy smieci buchnely i zaczeli zakladac :) poza tym zaatakowal je pod wiatr.
a tu prosze- tansze sposoby
http://www.youtube.com/watch?v=WeWs8Aqo2Fk&feature=player_embedded
(jakby to sory)
-
Cztery zasady ustawiania wozów i sprzętu przy pożarach samochodów.
http://www.firerescue1.com/fire-products/fire-apparatus/articles/1303007-4-keys-to-placing-apparatus-at-vehicle-fires/
-
Cztery zasady ustawiania wozów i sprzętu przy pożarach samochodów.
http://www.firerescue1.com/fire-products/fire-apparatus/articles/1303007-4-keys-to-placing-apparatus-at-vehicle-fires/
Bardzo ciekawe filmiki. Po ich obejrzeniu i po przeczytaniu poprzedniego cytatu któregoś z kolegów, na temat płonącego paliwa które przy gaszeniu wodą może spłynąć powodując dodatkowe zagrożenie, przypomniała mi się sytuacja z "naszego" podwórka :
http://www.youtube.com/watch?v=GWiKmuYCZZk
Mimo że pożar gaszony pianą, to płonące paliwo nadal może stanowić zagrożenie. (5:00 min filmiku)
Pozdrawiam
-
Mimo że pożar gaszony pianą, to płonące paliwo nadal może stanowić zagrożenie. (5:00 min filmiku)
Pozdrawiam
Jeszcze lepiej to widać tutaj - co prawda nie pali się paliwo a jakieś chemikalia (chociaż nie wiem co dokładnie) to i tak koniec końców kończy się to pożarem samochodu - strażackiego
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=y3pvEtva40Q[/youtube]
-
Podbijam temat bo General Motors szykuje nam niespodziankę - czyżby w niedalekiej przyszłości do pożarów samochodów bez agregatów proszkowych nie będzie sensu jechać?
http://www.worldcarfans.com/112102349720/gm-introduces-magnesium-sheet-metal---promises-to-be-lighter
General Motors has announced they are testing a thermal-forming process for lightweight magnesium sheet metal.
-
stopy magnezu w motoryzacji stosowane są od lat 60', w lotnictwie od 20'; problem z nimi jest taki, że stopy magnezowe często spalają się w temperaturach pow. 2400oC; nie jest to wprawdzie jeszcze temperatura rozpadu termicznego wody, ale przemiana fazowa jest błyskawiczna; w reakcji z parą wodną powstaje wodorotlenek magnezu i wodór; tak to wygląda:
Mg (s) + 2H2O(g) -> Mg(OH)2(aq) + H2(g)
wodorotlenek magnezu oczywiście w środowisku pożarowym ulega dehydratacji do tlenku magnezu
co się stanie z tą cząsteczką wodoru chyba nie trzeba tłumaczyć; a dzieje się to w tempie piorunującym dodatkowo podnosząc temperaturę, aż osiągamy owe magiczne 5200oC, kiedy to woda ulega rozpadowi termicznemu i otrzymujemy samonapędzający się i niemożliwy do kontrolowania układ wysokoenergetyczny;
a żeby było jeszcze śmieszniej, to magnez do spalania nie potrzebuje tlenu - w zupełności wystarczy mu azot zawarty w powietrzu, dwutlenek węgla czy nawet tlenek węgla - substancje w środowisku pożarowym raczej powszechne; produktami będą odpowiednio azotek magnezu oraz tlenek i węgiel (sadza); a uwalnianie atomów magnezu z wiązań krystalicznych stopu następuje już przy temperaturze ok. 600oC, a w kontakcie z woda już od 70;
stopy magnezy są bardzo ciekawe z punktu widzenia konstruktorów ze względu na swój niski ciężar właściwy, ale stwarzają wiele problemów już od etapu ich wytwarzania (w temperaturze topnienia pokryte są nietrwałą cienką błonką tlenku magnezu oraz mają znaczne ciśnienia par, które to czynniki w rezultacie powodują ich intensywne utlenienie; uwalniane podczas utleniania ciepło reakcji powoduje zapalenie magnezu - stąd konieczność stosowania wyszukanych metod odlewania; więcej: www.openaccesslibrary.com/vol11/1.pdf oraz www.openaccesslibrary.com/vol11/2.pdf); temat w sumie już przerabiany na forum, chociaż często widzę zdziwione twarze stażystów, gdy podanie prądu wody (wiem, wiem - gasimy pianą, ale teoria z życiem się mocno rozmija w tym zakresie - tak na 80-90%) z szybkiego natarcia skutkuje zintensyfikowaniem procesu spalania; tak więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tą wiedzą odświeżać:)
-
najlepiej użyć Propaka (prod. usa) to jest przenośna wytwornica piany cieżkiej/średniej/lekkiej. Propak to zbiornik na środek pianotwórczy z regulowanym zasysaczem liniowym i regulowaną ilością emisji piany gaśniczej. Podłączamy tylko wąż Storz 52. Mieści 10 l środka pianotwórczego z którego można pokryć pianą średnią ok. 10 samochodów - jest bardzo oszczędny, bezpieczny i wygodny w użyciu a przy tym nie drogi.
-
najlepiej użyć Propaka (prod. usa)
a dlaczego najlepiej??
-
najlepiej użyć Propaka (prod. usa)
a dlaczego najlepiej??
No jak to dlaczego... Dlatego, że musisz kupić go od pana Mariana, a jak pan Marian zarobi, to wtedy jest najlepiej :rofl:
-
No tak. To ja poproszę 13 Panie Marianie. Czy tak będzie najlepiej? :rofl:
-
Nowy scenariusz, nie tyle pożarniczy, co prawny:
Zaczyna się palić samochód na parkingu (np. obok mojego), ale właściciela nie ma przy nim. Za to ja mam gaśnicę i mógłbym coś zrobić, ale dymi się spod maski, a tam jedyny sposób się dostać, to wywalić okno od strony kierowcy i otworzyć od środka.
W wypadku straży pożarnej wszystko jest w miarę jasne, wywalamy szybę i jazda, ale co jeśli działania gaśnicze podejmują osoby postronne lub inne podmioty? To że prywatnie jestem strażakiem i w czasie akcji jako KDR mogę wiele różnych rzeczy zarządzić, to chyba w tym momencie nie chroni przed odpowiedzialnością jeśli trafi się jakiś debil?
-
Kodeks Karny na to:
art. 25
§ 1. Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.
§ 2. W razie przekroczenia granic obrony koniecznej, w szczególności gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.
§ 3. Nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu.
§ 4. Osoba, która w obronie koniecznej odpiera zamach na jakiekolwiek cudze dobro chronione prawem, chroniąc bezpieczeństwo lub porządek publiczny, korzysta z ochrony prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych.
§ 5. Przepisu § 4 nie stosuje się, jeżeli czyn sprawcy zamachu skierowany przeciwko osobie odpierającej zamach godzi wyłącznie w cześć lub godność tej osoby.
art. 26
§ 1. Nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego.
§ 2. Nie popełnia przestępstwa także ten, kto, ratując dobro chronione prawem w warunkach określonych w § 1, poświęca dobro, które nie przedstawia wartości oczywiście wyższej od dobra ratowanego.
§ 3. W razie przekroczenia granic stanu wyższej konieczności, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.
§ 4. Przepisu § 2 nie stosuje się, jeżeli sprawca poświęca dobro, które ma szczególny obowiązek chronić nawet z narażeniem się na niebezpieczeństwo osobiste.
§ 5. Przepisy § 1-3 stosuje się odpowiednio w wypadku, gdy z ciążących na sprawcy obowiązków tylko jeden może być spełniony.
dobrze jest znać te przepisy oraz następne, zwłaszcza art. 29; sprawa chyba jasna?
-
sprawa chyba jasna?
Jak najbardziej :)
-
W wypadku straży pożarnej wszystko jest w miarę jasne, wywalamy szybę i jazda,
w miarę jasne to jest to, że siłowo otwieramy maskę a nie bijemy szybę w oknie. Bicie szyby to powiększenie strat.
art. 26
§ 1. Nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego.
Pytanie czy ktoś nie zakwestionuje naszego działania na podstawie tego zapisu. Działając gaśnicą przy pożarze w komorze silnika raczej nie zależy nam na otwarciu maski (co najwyżej jej uchyleniu). A na pewno nie otwieramy jej, jeśli nie ma na miejscu zastępu gaśniczego, który w momencie rozbuchania pożaru szybko ogarnąłby sytuację. Właściciel pojazdu zawsze może nas oskarżyć o kradzież walizki z banknocikami, która niby miała się znajdować na fotelu pasażera.
-
Spór dotyczy wybicia szyby w samochodzie, może nie akurat w przypadku pożaru, ale w przypadku zagrożenia życia i zdrowia zwierzęcia.
http://www.tvn24.pl/spor-o-wybita-szybe-w-aucie-policjanci-uratowali-psu-zycie,345340,s.html
-
Właściciel pojazdu zawsze może nas oskarżyć o kradzież walizki z banknocikami, która niby miała się znajdować na fotelu pasażera.
Dlatego też przed ewentualnym wybiciem szyby lepiej znaleźć sobie przygodnego świadka, który potwierdzi zakres naszych działań. Ewentualnie po drodze można wykręcić już numer alarmowy. Podobnie w przypadku ukazanym przez @Łukasza Telusa- jako osoba cywilna zadzwoniłbym na policję, powiedział że w aucie o nrach rej. xxx yyyy jest zamknięty wycieńczony pies, który może tego nie przeżyć. Wzywam patrol i wybijam szybę. Jedyne logiczne zachowanie. A jeśli widać że pies jest jeszcze w niezłej formie, czekam na patrol. Taka sytuacja zdarzyła mi się w zeszłym roku, zakończyło się bez wybijania szyby i bez mandatu (aczkolwiek z pouczeniem) dla właścicielki :)
-
w miarę jasne to jest to, że siłowo otwieramy maskę a nie bijemy szybę w oknie. Bicie szyby to powiększenie strat.
Polemizowałbym. Wiadomo przecież, że skuteczne zwalczanie pożaru w komorze silnika bez możliwości wprowadzenia środka pod maskę nie jest możliwe. Siłowe otwarcie/uchylenie może spowodować blacharskie i lakiernicze uszkodzenia maski lub innych elementów, połamanie atrapy, itd. itp. Koszty naprawy zależą od auta, ale jeśli bierzemy pod uwagę ceny z ASO to oczywiste staje się że lepiej zbić szybę boczną, żeby podnieść maskę normalnie.
W dodatku jeśli bierzemy pod uwagę ewentualne straty pożarowe na parkingu, gdzie są blisko ustawione inne pojazdy koszt jednej szyby przestaje grać większą rolę.
Oczywiście służby jak najbardziej powiadamiamy ;)
-
Co do gaśnicy jeszcze to należy pamiętać aby dać się strumieniowi proszku i gazu rozproszyć. Gaszenie tuż przy dyszy jest może i skuteczne ale na bardzo niewielkim obszarze.
Co do wybicia szyby to jeżeli pali się auto to całe auto jest zagrożone. Znając charakterystykę pożarów samochodów, które szybko się rozwijają wiadomym jest, że za parę chwil nie będzie co ratować. Jeżeli mamy gaśnicę to sprawdzamy czy któreś drzwi nie są otwarte i jeżeli nie są to wybijamy szybę, otwieramy maskę i gasimy. Poświęcamy szybę na zwiększenie szans na uratowanie samochodu.
-
Panowie,
po 1.
Siłowe otwarcie/uchylenie może spowodować blacharskie i lakiernicze uszkodzenia maski lub innych elementów, połamanie atrapy, itd. itp.
jeżeli pali się w komorze silnika, to zazwyczaj maska już jest do wymiany, więc nie powiększamy strat otwierając ją siłowo (hooliganem zajmuje to sekundy). To z punktu działania strażaków.
po 2.
Znając charakterystykę pożarów samochodów, które szybko się rozwijają wiadomym jest, że za parę chwil nie będzie co ratować.
zazwyczaj ten gwałtowny rozwój pożaru następuje po podniesieniu maski, kiedy stłumiony pożarek ma się gdzie rozhulać. A otwarte (wybite) okno jest tylko zachęto do przejścia pożaru do kabiny.
środek gaśniczy wprowadzamy przez jedynie uchyloną maskę, spotkałem się nawet z gaszeniem przez otwory w grillu. na forum są zdjęcia z gaszenia maski po wykonaniu w niej otworu sprzętem burzącym (to oczywiście działanie strażaków). nie bijemy żadnych szyb. no chyba, że mamy już ogień w środku. już szybciej zacznie nam palić się pod samochodem wyciekające z przewodów paliwo, niż pożar wyjdzie spod nie otworzonej maski. ale spróbujcie ją otworzyć, i niech jeszcze gaśnica, która macie będzie niewystarczająca. Oj szybko będziecie zatrzaskiwać maskę, o ile ktoś o tym pomyśli zanim odbiegnie od samochodu - to jeśli chodzi o działanie cywilów. Pomyślał też ktoś o tym, że po otwarciu maski trzeba jeszcze pogmerać ręką pod maską w celu odblokowania jej i podniesienia? A przecież tam się pali, a nie każdy cywil nosi przy sobie rękawice. Co do samochodów stojących obok, zalecałbym, jeśli to możliwe, ich natychmiastowe przemieszczenie - pewność, że nic im się nie stanie i robimy miejsce dla jadącego zastępu gaśniczego.
Co do wpisu Łukasza Telusa i GP_Rbk_Chka oczywiście zgadzam się w 100%. W takiej sytuacji celowo waliłbym szybę, niech się idiota uczy na własnych błędach.
ps. hehe, teraz to zauważyłem. wystarczy przeczytać pierwsze wpisy w tym wątku, na 1 stronie.
-
Ja się odnosiłem do działania cywila nie strażaka bo w takim rozumowaniu to się zgadzam :)
Swoją drogą ostatni przy pożarze komory silnika w samochodzie aby otworzyć maskę wystarczyło ją podnieść do góry. Mechanizm blokujący otwarcie maski "zniknął" :)
-
ale ja też się odnoszę do działania cywilów. Jak na miejscu jest zastęp to problemu otwarcia nie ma, bo wystarczy trochę psiuknąć by zbić płomienie. Natomiast wiele spalonych samochodów to efekt otwarcia maski nie czekając na strażaków. Gaśnica nie starczyła i pożar się rozhulał. A wystarczyło psiuknąć proszkiem przez szparę (ewentualnie jakimś lewarkiem ją sobie powiększyć) i czekać na przyjazd zastępu w pogotowiu na wszelki wypadek mając drugą gaśnicę.
-
No widzę może trochę rozwinę temat - na centrum handlowym ktoś wpadł na pomysł opracowania stosownej procedury na "wszelki wypadek". Tak więc sytuacja nie jest oczywista w rozpatrywaniu strażak-cywil, bo sprzęt typu rękawice czy łom jest do załatwienia - już jest dostępne auto z dwoma gaśnicami 6kg, poza tym całodobowo na obiekcie jest strażak dyżurny, który z gaśnicy powinien umieć sobie poradzić z obsługą ;)
Dodatkowo jako że teren jest monitorowany mówimy o podjęciu działań w ciągu 1,5 minuty od zauważenia pożaru.
Zastanawia mnie jednak czy jest sens podejmowania działań skoro JRG PSP dojeżdża w 7-10 min
-
to wszystko zawsze zależy od sytuacji. czasem wydobywający się "dym" może okazać się parą z chłodnicy, czasem powodem zadymienia może być nieco oleju, który z jakiejś nieszczelności trafił na gorący korpus silnika. wywalenie gaśnicy pod maskę będzie skutkowało jedynie koniecznością wyczyszczenia wszystkiego (choć to też nie łatwe), ale wybicie szyby to już są pewne koszta, zwłaszcza, jeśli okaże się, że tak naprawdę zagrożenia nie było.
Jeśli straż jest powiadomiona to najlepiej zabezpieczyć miejsce zdarzenia do czasu ich dojazdu, w momencie rozwoju pożaru zawsze można zacząć gasić gaśnicą. Na niektórych parkingach przy centrach handlowych (również odkrytych) znajdują się instalacje hydrantowe - chyba łatwiej w tym momencie podjąć działania wodą, która raczej nie wyrządzi nam szkód w pojeździe.
-
Jeśli straż jest powiadomiona to najlepiej zabezpieczyć miejsce zdarzenia do czasu ich dojazdu, w momencie rozwoju pożaru zawsze można zacząć gasić gaśnicą.
To rzeczywiście ma sens :)
Na niektórych parkingach przy centrach handlowych (również odkrytych) znajdują się instalacje hydrantowe - chyba łatwiej w tym momencie podjąć działania wodą, która raczej nie wyrządzi nam szkód w pojeździe.
Niestety, nie da rady - na dwa parkingi o pojemności 1300 aut są zaledwie po 4 hydranty nadziemne, w dodatku na skrajach, a węży jedynie na 140-180m. Pomijając fakt że reszta armatury jest na tzw. sztukę, czyli większej wartości sobą nie przedstawia to
a) nie sięgnę tym wszędzie
b) zanim to samodzielnie rozwinę to przyjedzie PSP :P
Więc zostaje pilnowanie z gaśnicą
-
Podbijam temat bo znalazłem "ciekawy" film:
http://www.youtube.com/watch?v=PAgFK5M2PRM
Chodzi o sytuację Pana Karcherowego w 01:36 - 10 s wcześniej stał w tym miejscu steward bez ubrania ochronnego.
-
Pożar Porsche Boxstera - czyli co stanie się po podaniu wody na palący się bardzo wysoką temperaturą stop magnezu.
http://www.youtube.com/watch?v=qzEXB_sjjeQ#t=0
Więcej na temat samego zdarzenia:
http://motoryzacja.interia.pl/hity_dnia/news/wypadek-i-pozar-porsche-ranny-policjant-mial-2-promile,1981693,415
Obecnie w seryjnie produkowanych samochodach udział części z magnezu waha się w granicach od 7 do 21 kg np.:
GM full-size vans, Savana&Express – ok 26,3 [kg]
Audi A6 – 2.8 Multitronic – ok. 20,31 [kg]
Daimler Benz SL – od 17 do 20,3 [kg]
GM minivans-Safari&Astro – ok16,7[kg]
Golf & Polo – od 8,16 do 9,19 [kg]
VW Passat, Audi A4 & A6 – od 13,6 do 14,5 [kg]
Audi TT – od 11,48 do 12,51 [kg]
Alfa Romeo 156 – ok. 9,3 [kg]
Porsche Boxster Roadster – ok. 9,9 [kg]
Doświadczenie pokazujące jak palący się magnez reaguje z wodą:
http://www.youtube.com/watch?v=75DfxpeRies
A tutaj zdarzenie podobne do tego z Porsche, ale troszkę więcej walnęło:
http://www.flamis.pl/video/Nie_gasi%C4%87_magnezu_wod%C4%85
Do gaszenia magnezu stosować można suchy piasek lub proszki gaśnicze typu D (do gaszenia metali).
Woda, wodne roztwory środka pianotwórczego i piana gaśnicza - efekt będzie taki, jak na powyższych filmach. Nie powinno się również stosować gaśnic śniegowych (z dwutlenkiem węgla jako czynnik roboczy). Gaśnice ABC i BC okazują się być nieskuteczne.
Sęk jednak w tym, że nie spotkałem się jeszcze z gaśnicami typu "D" na samochodach pierwszowyjazdowych.
-
Sęk jednak w tym, że nie spotkałem się jeszcze z gaśnicami typu "D" na samochodach pierwszowyjazdowych.
ja nie spotkałem się w ogóle z gaśnicami proszkowymi do gaszenia pożarów metali w Straży Pożarnej. Słyszałem tylko, że mają/mieli to kiedyś na lotniskach w LSP.
-
https://www.facebook.com/photo.php?v=10152160460892070 (https://www.facebook.com/photo.php?v=10152160460892070)
Niestety filmik umieszczony za pośrednictwem fejsbuka, a źródłowego nagrania nie mogę znaleźć w internetach. W każdym bądź razie: najechanie na osobówkę przez zestaw ciągnik+naczepa z ładunkiem (najprawdopodobniej płyty?), jedna osoba uwięziona.
Rozwiązania dla analogicznej sytuacji, metoda uwolnienia?
-
Jak najszybsze ugaszenie pojazdu, dalsze schładzanie jego konstrukcji wodą (w mniejszej ilości), zabezpieczenie przed ew. ponownym zapaleniem się.
Zależnie od stanu poszkodowanego (zakładam bardzo ciężki lub krytyczny), jak najszybsze wydobycie. Nie widać dokładnie jak bardzo konstrukcja osobówki poskładała się i poblokowała z konstrukcją ciągnika, ale próbowałbym chyba jak najszybciej wyciągnąć osobówkę spod ciężarowego (dodatkowe zblokowanie kół zestawu) i dalsze czynności prowadzić hydrauliką. Dodatkowo jak najszybciej wdrożyć tlenoterapię u poszkodowanego, za wszelką cenę - jeśli oddychał w momencie trwania i dogaszania pożaru, jego drogi oddechowe zapewne wyglądają jak komin przed pożarem sadzy.
-
No właśnie: zastanawiałem się nad odciągnięciem osobówki od ciągnika z pomocą liny podczepionej do wozu gaśniczego. Na ile to działanie było by poprawne?
Pozycja poszkodowanego można powiedzieć dość niefortunna (zał.; przypuszczalnie), widać dużą siłę działającą na tył pojazdu, że samochód złożył się do takiego stanu. Z resztą przód wygląda nawet tak, jakby jeszcze jakiś samochód był przed nim, w który miał by uderzyć.
Za to skuteczne wydobycie w tym przypadku jest dla mnie wielką niewiadomą, bo nie widzę elementu, który można by uznać na wyjściowy. Gdzieś przez myśl przeszło mi usunięcie dachu i próba rozciągnięcia samochodu po osłabieniu progów na wysokości pierwszego rzędu siedzeń, ale jak dłużej popatrzyłem na to co zostało z konstrukcji to jakoś mi ta myśl przestała się wydawać rozsądną...
[załącznik usunięty przez administratora]
-
Co do odciągania, przygotowałbym się do tego , czyli jednocześnie z działaniem gaśniczym, podczepiłbym wrak pojazdu do wyciągarki, jest teraz niemal w każdym wozie strażackim, ale jako plan "B" W ciężarowce jest prawdopodobnie pełen zbiornik paliwa, wstępnie podgrzanego już przez pożar, gdyby doszło do rozlania tego paliwa, nagle teren akcji mógłby się zamienić w jedną płonącą kałużę. na ten wypadek zabezpieczył się możliwością odciągnięcia, co niekoniecznie musi się skończyć sukcesem.
Poza tym wraz z podaniem wody należałoby zabezpieczyć poszkodowanego przed tym co mu w danym momencie zagraża, czyli dymem. Maska i ODO, lub maseczka i tlen.
-
Z resztą nawet podanie prądu wody tak ma to miejsce na zamieszczonym filmiku jest nie do końca przemyślane według mnie. Znaczy nie tyle cała akcja gaśnicza, co schładzanie (dogaszanie?) bezpośredniego otoczenia poszkodowanego. Oglądając pierwsze sekundy filmiku widać, że ciało zostało poddane temperaturze i płomieniom, i to dość intensywnym, optymistycznie zakładając poparzenia nawet II-stopnia, podawanie prądu wody z prądownicy bezpośrednio na poszkodowanego wydaje się mi trochę nie halo. :gwiazdki:
-
To już całkowicie osobna sprawa... Część gaśnicza średnio się udała kolegom. Dogaszanie i dalsze schładzanie pojazdu (i przy okazji poszkodowanego/poszkodowanych) tylko i wyłącznie przy użyciu prądów kroplistych, wydatek ustawiony tak, aby rzut strumienia wody nie przekraczał dwóch metrów.
Wracając do tematu tego, co sami moglibyśmy zrobić - wariant z wyciągarką/odciągnięciem pojazdu inną techniką - raczej byłby tutaj konieczny. Chirurgiczne wycinanie elementów pojazdu w celu dostania się do kierowcy (kolejne pytanie - jechał sam?) zajęłoby trochę czasu, a przy zakładanych obrażeniach raczej na pewno nie mamy go aż tyle. Ewentualnie można by przygotować też piłę tarczową, żeby doraźnie odcinać haczące o ciężarówkę (i blokujące osobówkę) elementy, oczywiście w parze z nożycami hydraulicznymi. Dodatkowo, jak wspomniał madmax, odizolowanie osobówki od ciężarówki jest wskazane z uwagi na możliwość wycieku ropy i jej zapalenie się - niestety istnieje możliwość, że jest na tyle podgrzana, że mogłaby zacząć palić się na całej powierzchni rozlewu, gdyby do niego doszło, dodatkowo dogrzewając zbiornik, który stopniowo dalej by się rozszczelniał. Raczej na pewno trzeba by wziąć pod uwagę konieczność zabezpieczenia jezdni pianą średnią lub w pierwszej fazie, doraźnym spłukiwaniem kałuży wycieku w kierunku tyłu ciężarówki.
-
Zabezpieczenia osoby w płonącym aucie uczono mnie już kilkanaście lat temu i niewiele nowego wymyślono od tego czasu. O ile sam pożar można było ugasić szybciej i skuteczniej (np. prąd piany), o tyle do zabezpieczenia poszkodowanego należało zastosować prąd wody całkowicie rozproszony (parasol) nawet umieszczając prądownicę otwartą w aucie (a nie koniecznie trzymając ją na zewnątrz). Samo chłodzenie poparzeń, mimo, że wodą mało sterylną, to jednak daje pewne efekty. Wyrwanie samochodu spod płonącego ciągnika - jak najbardziej, zawsze eliminujemy jedno zagrożenie, czyli oddziaływanie wysokiej temperatury od płonącego ciągnika siodłowego czy paliwa z jego zbiornika.
-
https://www.youtube.com/watch?v=4M5SDFJercc (https://www.youtube.com/watch?v=4M5SDFJercc)
A propos pożaru samochodu z instalacją gazową. Dodatkowo całkiem nieźle wytłumaczono działanie systemów zabezpieczających.
-
Odnośnie powyższego filmiku: jakie są efekty działania zakręcenia manualnie zaworu butli? Jest to konieczne w czasie działań przy zdarzeniach z samochodami lpg?
-
Odnośnie powyższego filmiku: jakie są efekty działania zakręcenia manualnie zaworu butli? Jest to konieczne w czasie działań przy zdarzeniach z samochodami lpg?
u nas strażacy zakręcają zawór ręcznie na wielozaworze, oczywiście nie robią tego podczas pożaru samochodu. Gdzieś już na forum było żeby nie zakręcać tego zaworu podczas akcji bo reszta zabezpieczeń zadziała.
Osobiście spotkałem się (fakt że ładnych parę lat temu) z rozszczelnieniem instalacji gazowej w komorze silnika i do czasu ręcznego zakręcenia wypływ był dość intensywny, widziałem również całkowity (gwałtowny) wyciek gazu podczas wypadku - bez zapłonu!!.
Pamiętajmy, Polak to taki cwaniak że mu potrzebny jest cały zbiornik napełniony a nie do 80%. Znajomy który na autoryzowanych instalacjach i ich montowaniu zjadł zęby powiedział nam kiedyś - jest ona bezpieczna do czasu ingerencji w nią (zwłaszcza przez paprochów), miał kiedyś przypadek że klient zepsuł ręczny zawór zamykający, bo chciał "usprawnić" spalanie auta.
pozdrawiam
-
Odnośnie powyższego filmiku: jakie są efekty działania zakręcenia manualnie zaworu butli? Jest to konieczne w czasie działań przy zdarzeniach z samochodami lpg?
Staram się to robić zawsze, gdy tylko jest dojście do wielozaworu (gdy ta część nie jest w ogniu), jednocześnie z działaniami gaśniczymi (jeśli reszta załogi nie jest skupiona na innych czynnościach, w tym - gaszeniu). Systemy zabezpieczające to też urządzenia, które mogą zawieść lub być ręcznie przekombinowane. Przykłady post wyżej.
-
Możesz napisać coś więcej o tej akcji albo podać link do źródła?
-
Możesz napisać coś więcej o tej akcji albo podać link do źródła?
https://www.facebook.com/pages/Bomberos-Tecnicas-Y-Entrenamientos/423491601044931
Jakby ktoś średnio ogarniał hiszpański to znalazłem źródło źródła :P
https://www.facebook.com/TuscaloosaFireRescueService/posts/10152307700473303 (https://www.facebook.com/TuscaloosaFireRescueService/posts/10152307700473303)
Tak swoją drogą ciekawostka - nie wiedziałem że w przemyśle motoryzacyjnym stosuje się czysty magnez :o Stopy to już prędzej, ale też raczej nie podejrzewałem, że mogą się zachowywać jak czysta forma...?
-
Dzięki za linki.
Tego typu akcje zdarzają się od czasu do czasu, tu Smart w Lublinie http://www.flamis.pl/video/Po%C5%BCar_przy_ul_Paganiniego_11_30_X_2010
-
Może nie pożar samochodu, ale pożar opiłków magnezu.
http://kontakt24.tvn24.pl/zapalily-sie-opilki-magnezu-hala-zakladu-w-ogniu,147087.html
-
https://www.youtube.com/watch?v=MUmy9MKR_WU
Panowie, jakbyście postąpili w takiej sytuacji?
-
https://www.youtube.com/watch?v=MUmy9MKR_WU
Panowie, jakbyście postąpili w takiej sytuacji?
Jako strażacy na miejscu, czy świadkowie? Nie bardzo też wiem co tu można było lepiej zrobić - na pewno kierowca Opla by stwierdził że gaszenie Citroena zanim jego auto się zapaliło było błędem, ale ostatecznie nie widzieliśmy dokładnie wszystkiego.
-
https://www.youtube.com/watch?v=MUmy9MKR_WU
Panowie, jakbyście postąpili w takiej sytuacji?
Ciężka Scania a oni zaczynają 1 prądem LSN?
Dziwne, ale to chyba standardowe postępowanie... i nikomu nie przeszkadza, że jest to nieefektywne - 2 godzinna akcja gaszenia radiowozu: http://www.zamosc.tv/tv/7759-sreberko-splonelo-w-sitancu/
Chyba KG musi jakąś procedurę napisać bo inaczej nikt nie wpadnie, że jak taktyka jest nieefektywna to trzeba ją zmienić.
-
https://www.youtube.com/watch?v=MUmy9MKR_WU
Panowie, jakbyście postąpili w takiej sytuacji?
Zastając taką sytuację - dwie linie gaśnicze (nie LSN) i trochę więcej dynamiki, żeby jak najszybciej to przyłapać... Od razu z autopompy wodny roztwór środka, nawet niekoniecznie zakończenie linii prądownicą pianową.
-
https://www.youtube.com/watch?v=MUmy9MKR_WU
Panowie, jakbyście postąpili w takiej sytuacji?
Ciężka Scania a oni zaczynają 1 prądem LSN?
Sylwku, a nie wiesz, że największą zaletą LSN jest to, że nie trzeba jej myć ani suszyć - dzięki temu po powrocie do koszar można się szybko walnąć na łóżko przed TV.
Ja bym jedną linię zakończoną zwykłą prądownicą posłał do auta z lewej strony na filmie, drugą zakończoną wytwornicą skierował na auto z prawej. Następnie po ugaszeniu auta z lewej założył nakładkę do piany ciężkiej na linią posłaną do auta z lewej i zaczął gasić auto w środku.
I jeszcze jedno... aparaty, aparaty i jeszcze raz aparaty. No i stanąć dalej by wypadało...
Generalnie słabo panowie z ?F 301-25.
-
Szybkie natarcie już niejednego zgubiło, tutaj KDR tez powinien dostać POCHWALĘ przynajmniej wzrokową za błędy w sztuce, już nie mówiąc o ODO, sa i plusy tego postępowania, przynajmniej państwo się nacieszy bo krócej będzie wypłacało emeryturkę, "po drugie primo" już wiem skąd wziął się u nas dodatek za szkodliwe ^_^,
a w Tarnowie brakuje na nomexy ,
http://tarnow.naszemiasto.pl/artykul/tarnow-pozar-samochu-w-centrum-miasta-zdjecia-wideo,3374062,artgal,t,id,tm.html
pewno przy młynie się uszkodziły ^_^
https://www.youtube.com/watch?v=gq-RB-Udjo4
-
Ja bym jedną linię zakończoną zwykłą prądownicą posłał do auta z lewej strony na filmie, drugą zakończoną wytwornicą skierował na auto z prawej. Następnie po ugaszeniu auta z lewej założył nakładkę do piany ciężkiej na linią posłaną do auta z lewej i zaczął gasić auto w środku.
Pytanie do Fistacha: W jaki sposób można z tego wozu jednocześnie - bez użycia beczki ze środkiem - podać prąd wody (ze zwykłej prądownicy) i piany średniej (z wytwornicy)? Jeśli nie zrozumiałem prawidłowo tekstu, przepraszam.
a w Tarnowie brakuje na nomexy ,
http://tarnow.naszemiasto.pl/artykul/tarnow-pozar-samochu-w-centrum-miasta-zdjecia-wideo,3374062,artgal,t,id,tm.html
Wypowiedzi mulata81 nie rozumiem. Czy masz na myśli brak spodni od ubrania specjalnego? Widząc tekst na forum, spodziewałem się zobaczyć na zdjęciach strażaków w samych koszarówkach. W przypadku tego pożaru potrafię zaakceptować ten nieregulaminowy strój. W przypadku jednak np. pożaru mieszkania i działań gaśniczych wewnątrz, taki brak byłby nieakceptowalny.
I ja zauważam błędy na filmie z Katowic - zwłaszcza brak ODO, skoro wchodzą w dym i niewłaściwe ustawienie wozu. Widzę jednak u nas także gorliwość w wypominaniu błędów z pozycji fotela przed monitorem. Oczywiście, jestem za nauką z błędów swoich i cudzych, ale po lekturze tu kolejnych wypowiedzi poczułem pewien niesmak...
Dodam, że nikogo z tego filmu nie znam i nie mam powodu do ich obrony.
-
@lett nie poprostu tu i tu leci roztwor ale na linii bez nakladki po prostu nie ma piany, a wykorzystujesz jedynie zmniejszenie napiecia. Jakby nie szlo gaszenie (byloby widac po kilku sekundach) w co watpie ale moze sie zdarzyc to zalozylbym nakladke w celu przygaszenia rowniez tego auta z lewej.
-
bez problemu piana (wytwór pianopodobny, majonezik, etc.) przez prądownicę wodną bez nasady pianowej poradziłaby sobie z pożarem tego samochodu. jedyny kłopot mógłby być przy paliwie, które się rozlewało i to wszystko.
-
bez problemu piana (wytwór pianopodobny, majonezik, etc.) przez prądownicę wodną bez nasady pianowej poradziłaby sobie z pożarem tego samochodu. jedyny kłopot mógłby być przy paliwie, które się rozlewało i to wszystko.
Stad tez wytwornica na drugiej linii :)
-
https://www.youtube.com/watch?v=MUmy9MKR_WU
Panowie, jakbyście postąpili w takiej sytuacji?
https://www.youtube.com/watch?v=J8mEuHzR0Pc
Tak jak koledzy ze Słupska, ale z ubraniem ratownika w AODO :) Podoba mi się dynamika działań w tym zdarzeniu.
-
A mi się podoba dynamika działań przy tym zdarzeniu - https://www.youtube.com/watch?v=85t7KtCOgWQ :gwiazdki: Ponad półtorej minuty (90 sekund) od momentu przybycia do podania prądu. Pal licho ten samochód, bo i tak spisany na straty, ale jak to wygląda dla kogoś, kto się temu przygląda?
-
A mi się podoba dynamika działań przy tym zdarzeniu - https://www.youtube.com/watch?v=85t7KtCOgWQ :gwiazdki: Ponad półtorej minuty (90 sekund) od momentu przybycia do podania prądu. Pal licho ten samochód, bo i tak spisany na straty, ale jak to wygląda dla kogoś, kto się temu przygląda?
Ciekawe co byś powiedział na akcje Niemców?
Akcja ma być bezpieczna i efektywna a nie efektowna.
Biegane na miejscu akcji w wielu krajach jest uważane za nieprofesjonalne.
-
A mi się podoba dynamika działań przy tym zdarzeniu - https://www.youtube.com/watch?v=85t7KtCOgWQ :gwiazdki: Ponad półtorej minuty (90 sekund) od momentu przybycia do podania prądu. Pal licho ten samochód, bo i tak spisany na straty, ale jak to wygląda dla kogoś, kto się temu przygląda?
Właśnie przez te kretyńskie zawody na których strażacy lecą na pałę przed siebie powodują, że potem jak nie biegną na akcji to się ludzie dziwią. Odnośnie filmu to stanęli w najgorszym możliwym miejscu, brak aparatów powietrznych, niepotrzebnie (na 99%) gasili to pianą (ja bym zaczął od wody), jakiś taki chaos przy sprawianiu tej linii, no i kierowca za bardzo się nie popisał, ale może były jakieś problemy z autopompą. Za to wielki plus za nieużycie LSN.
Ogólnie słabiutko.
-
Ciekawe co byś powiedział na akcje Niemców?
Akcja ma być bezpieczna i efektywna a nie efektowna.
Biegane na miejscu akcji w wielu krajach jest uważane za nieprofesjonalne.
Jak Niemcy działają, to ja akurat wiem, bo miałem okazję pełnić służbę w ichniejszej Feuerwache :) I nie każę nikomu biegać przy akcji, ale rozwinięcie jednego odcinka węża i założenie maski (bo aparat na plecach powinien się znaleźć już podczas dojazdu) nie powinno chyba zajmować 90 sekund? No chyba, że kierowca zapomniał jak się pompę obsługuję i dzwonił do Jóźka, który akurat tego dnia był na WS :straz:
Ale może przewrażliwiony jestem. Na moim podwórku zdarza się, że i maskę zakłada się na twarz w kabinie wozu, a na miejscu tylko rozwinięcie odcinka (W52 z podpiętą turbojetą jeździ w kabinie ratowników) i do przodu. Ogarnięty kierowca, 30 sekund i prąd jest podawany.
-
Na moim podwórku zdarza się, że i maskę zakłada się na twarz w kabinie wozu, a na miejscu tylko rozwinięcie odcinka (W52 z podpiętą turbojetą jeździ w kabinie ratowników) i do przodu. Ogarnięty kierowca, 30 sekund i prąd jest podawany.
Ja jak widzę dym to 500 m przed dojazdem na miejsce każę założyć maski (jak jesteśmy/podejrzewam że będziemy pierwsi na miejscu).
-
Z zwartej zabudowie miejskiej mogę pomarzyć o widoczności na 500 metrów... :straz:
-
Jasne. Najwyźej jak dojedziesz i potwierdzisz, że już się nie pali to maskę ściągniesz:)
-
jest fajna płachta gaśnicza:
http://www.safetech.net.pl/produkty-lista/akcesoria-bezposrednie-turbowentylatorow/
Płachta fajna ale myślę, że przy pożarach samochodów trzeba pamiętać o ryzyku wybuchu.
Prąd wody pozwala działać z pewnej odległości, czasem nawet zza zasłony. Żeby założyć płachtę trzeba podejść bezpośrednio do samochodu. Samochód po pożarze to kupa złomu więc w większości przypadków nie ma dla czego ryzykować.
-
Witam Wszystkich, mam takie pytanie - czy pełny zbiornik paliwa w samochodzie ciężarowym podczas pożaru po nagrzaniu może wybuchnąć? Nie jestem znawcą ani strażakiem, ale chciałem się dowiedzieć jak to wygląda. I czy szyba samochodu / ciężarówki pod wpływem temperatury staje się mniej odporna na rozbicie?
A tak w ogóle z tego miejsca chciałbym złożyć ogromny hołd wszystkim bez wyjątku strażakom za to, że przede wszystkim codziennie ryzykujecie swoje życie i ratujecie je innym. Dziękuje.
-
Witajcie,
Odświeżam wątek kłopotami podczas akcji gaśniczej samochodu elektrycznego.
http://www.msn.com/pl-pl/motoryzacja/wiadomosci/kierowca-tesli-zgin%c4%85%c5%82-w-wypadku-stra%c5%bcacy-walczyli-z-uszkodzonym-akumulatorem/ar-AAiF430?ocid=spartandhp
🚒
-
https://youtu.be/CsxUelgwCEk tym razem 🚌
-
TDG przy pojazdach z napędem hybrydowym
https://youtu.be/mtCk3srID_w