Autor Wątek: Ratownicy pod walącym się stropem  (Przeczytany 9664 razy)

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Ratownicy pod walącym się stropem
« dnia: Listopad 03, 2007, 10:53:18 »
Witam
Dziś usłyszałem wiadomość o śmierci brytyjskiego strażaka w miejscowości Warwickshire, gdzie płonął jakiś magazyn warzywny. Trzech innych strażaków na obecną chwilę jest zaginionych. Prawdopodobnie na wszystkich zawalił się strop lub dach budynku.
Stąd też mój temat.. czy byliście przy akcjach, gdzie w trakcie działań doszło do częściowego lub całkowitego zawalenia stropu? czy ratownicy pracowali wówczas wewnątrz? ..i inne pokrewne pytania.
Celem wątku będzie wytypowanie oznak wskazujących na konieczność wyprowadzenia ludzi (ratowników) z budynku lub też nie wpuszczania ich do środka. Zwracajcie też uwage na konstrukcje stropu.
Osobiście byłem przy pożarze dużej hali z chemikaliami. dostęp do miejsca pożaru był utrudniony, stąd działaliśmy w środku. W pewnym momencie coś zaczęło dziwnie dudnić nad naszymi głowami (strop był murowany). Dowódca akcji wydał rozkaz ewakuacji wszystkich ratowników ze środka.. 2 min po wyjściu ostatniego doszło do częściowego zawalenia dachu... właśnie w miejscu, w którym pracowaliśmy.
to na tyle.

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline Pedros

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.023
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #1 dnia: Listopad 03, 2007, 18:19:26 »
Może niepotrzebnie odzywam sie jako pierwszy ale moim zdaniem ocena czy strop sie zawali czy nie jest bardzo trudna. Trudna bo bierzemy pod uwagę to, że strop został zbudowany z tego co widzimy na miejscu i domniemamy, że został zbudowany prawidłowo.
Czyli - jeśli widzimy strop, który uznajemy za "w dobrym stanie" to nie myślimy raczej o tym, że może część cementu poszła do sąsiada na oborę zamiast na strop państowego budynku (był taki przypadek - a raczej kilkadziesiąt - w Turcji). Poza tym błędy konstrukcji mimo wszystko przyjęte przez kierownika budowy teżpowodują to że konstrukcja wygląda bezpiecznie a potem jest jedno wielkie łubudu i nie ma niestety czasu na ewakuacje.
Jeśli podchodzimy do prostych konstrukcji typu "stodoła" to po dokładnych oględzinach możemy stwierdzić raczej na 100% czy można wchodzić czy nie.
Ale jak masz budownictwo typu magazyn z lat 70 - 80-tych to ryzyko, że coś może być zbudowane nie tak wzrasta.
Wtedy oczywiście odpowiedzialnośc bierze dowódca... jeśli nie ma ludzi w środku to nigdy raczej ludzi nie pcham. Gorzej jak są...

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #2 dnia: Listopad 03, 2007, 20:03:35 »
Przyczyny :

1.Wcześniejsze wybuchy i eksplozje naruszające konstrukcje stropów
2.Po drugie ich obciążenie środkami gaśniczymi
3.I trzeci, najczęściej występujący: oddziaływanie cieplne. Dotyczy to wszystkich rodzajów stropów, zarówno stalowych, jak i   
strunobetonowych. Jest temperatura graniczna, która spowoduje osłabienie prawie każdego stropu, może poza bunkrami.  Niestety w trakcie pożaru trudno to jednoznacznie określić, trudno ustalić ten moment, a różne symptomy zbliżającej się zawalenia mogą być bardzo mylące , lub w momencie ich wystąpienia może być za późno na ucieczkę.  Więc dobrą zasadą jest nie wchodzić do wnętrza hal w trakcie pożaru rozwiniętego w fazie rozgorzenia lub porozgorzeniowej . Mimo że część obecnie oddawanych do użytku hal , marketów jest zabezpieczane ognioodpornie .

Pozdrawiam  MIKO

Offline robn

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 2.349
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #3 dnia: Listopad 03, 2007, 22:07:21 »
ja robię tak jak pedros -  jak nie ma ludzi w środku i wiem że są to informacje potwierdzone, to nie pcham się sam ani ludzi pod takie stropy. Bohatera z siebie nie będę robił. Nie mam doświadczenia przy pożarze supemarketów ani wielkich hal sportowych czy wystawowych (zresztą takie obiekty mają odpowiednie zabezpieczenie w postaci szeregu tryszkaczy, klap dymowych, czujek, itp), moje doświadczenia tyczą się budynków oraz hal magazynowych o powierzchni do ok 500-800m2 - co uważam już że jakieś wnioski z tego wyciągnąłem.
W czasie rozpoznania ustalam to co mówił Miko i oczywiście info z czego ten strop jest zrobiony, jaka konstrukcja nośna, jaka jest jego grubość itp.
Dla informacji nie pcham ludzi pod stropy o konstrukcji stalowej, poddanych nawet niewielkiemu bezpośredniemu działaniu ognia. Dla mnie taki strop jest 100% do zawalenia się. Dla stropów betonowych troszeczkę wiekszy mam margines, żelbetonowym bardziej ufam, Drewnianym tak jak betonowym czyli prawie wcale.
Co do zabezpieczenia stropów (wysokość do 2-4m) przy pożarze np mieszkania to zawsze można znaleźć jakieś bale belki, deski, elementy stalowe, gdzie można zrobić sobie szybko podpory (z docięciem na wymiar nie ma problemu bo pilarki przecież są). Wydawałoby się że słup drewniany niewiele może udźwignąć ale stanowi zawsze dodatkowe zabezpieczenie dla ratowników (troszeczkę kilogramów może przejąć, ponadto będzie słychać i widać jak sie ugina pod ciężarem- co pozwoli lepiej ocenić tendencję stropu - po drugie zadymienie pod stropem może uniemożliwić ocenę) i pozwala im na komfort bezpieczniejszego działania. jak mi się coś jeszcze przypomni to dopisze tu, pozdr. 
EGO = 1 / wiedza

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #4 dnia: Listopad 06, 2007, 00:18:11 »
Z zabezpieczeniem ppoż. nowych obiektów magazynowych to tak naprawdę różnie bywa. przepisu się nie obejdzie więc zabezpieczać trzeba, ale w statystykach znaleźć można wiele przykładów obiektów, które poszły z dymem, mimo iż ich wyposażenie wskazywałoby na to, że powinny "obronić się same".
Co do wpuszczania ludzi do środka, jest jeszcze coś takiego jak ewakuacja mienia, - nawet jeśli osób postronnych nie ma już w środku i jest to potwierdzone, to często trzeba coś nieco jeszcze uratować. wiem, że cześć akcji prowadzi sie podając prądy gaśnicze z zewnątrz (mimo, iż ich efekt gaśniczy jest znikomy). dowodzący liczy wtedy na:
1. "utopienie" pożaru.
2. zawalenie sie stropu, czym spowoduje częściowe zlikwidowanie ognisk pożaru i możliwość wprowadzenia ludzi na zawalony już strop w celu dogaszenia pogorzeliska.
tak, czy inaczej straty są znaczne, lecz nie narażamy życia ratowników.

A co do zabezpieczania stropów belkami - rozwiązanie dobre, drewno dobrze przenosi obciążenia, a przed zawaleniem "informuje" nas trzaskami, lecz na to chyba nie ma czasu podczas akcji gaśniczej - przynajmniej ja nigdy się z tym nie spotkałem. co innego po zakończeniu właściwych działań, kiedy przychodzi czas na zabezpieczenia obiektu.
pozdr.

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline Pedros

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.023
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #5 dnia: Listopad 07, 2007, 14:28:41 »
Co do wpuszczania ludzi do środka, jest jeszcze coś takiego jak ewakuacja mienia, - nawet jeśli osób postronnych nie ma już w środku i jest to potwierdzone, to często trzeba coś nieco jeszcze uratować.

I dlatego bardzo lubie moich dowódców z JRG za to, że nie pchają nas tam gdzie tak naprawdę nie ma ludzi tylko jest jakies "coś" do uratowania. Bo mienie może sobie właściciel odkupić lub ubezpieczyć a z odkupieniem życia raczej ciężko...

Pamiętam jak jakieś 15 lat temu z dużą ofiarnością wynosiliśmy "mienie" z budynku. Jak się okazała było dobrze ubezpieczone i "miało sie spalić". Więc faktycznie w takiej sytuacji chyba najlepiej podawać prądy z zewnątrz.

Offline robn

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 2.349
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #6 dnia: Listopad 12, 2007, 21:33:19 »
Cytuj
I dlatego bardzo lubie moich dowódców z JRG za to, że nie pchają nas tam gdzie tak naprawdę nie ma ludzi tylko jest jakies "coś" do uratowania. Bo mienie może sobie właściciel odkupić lub ubezpieczyć a z odkupieniem życia raczej ciężko...
Cóż, życie jest cenniejsze niż nawet super cenne mienie. Powinna być gradacja ważności celów w ratownictwie i jeśli jest wybór pomiędzy dużym ryzykiem utraty zdrowia lub życia a uratowaniem mienia to każdy strażak powinien sam sobie dać odpowiedź co jest cenniejsze dla niego.
Wracając do tematu: ważną rzeczą do zrobienia przy pożarze jest odpowiednia wentylacja pomieszczeń, tak by "wygonić" gorące gazy, dym z pomieszczenia by nie przyczyniły sie do osłabienia konstrukcji budynku oraz umożliwiły dobrą widoczność stropu.
A pytanie mam: jest hala o powierzchni 100mx100m wsparta dachem o konstrukcji stalowej na słupach rozmieszczonych symetrycznie od siebie co 10 m (jak szachownica). Konstrukcja dachu wsparta jest na kratownicach umieszczonych na tych słupach i umocowanych do nich śrubami (jak prawie wszystkie typowe hale z płaskim dachem z blachy). Pytanie: jak się będziecie poruszać w takiej hali jeśli jest w niej pożar (na środku hali skład opon na paletach - ilość 200szt.) ?
1. Czy przy ścianie i podawanie wody (pian) na źródło pożaru np z działka?
2. Czy najkrótszą drogą do pożaru i podawanie wody (piany) z prądownic (wytwornic)?
3. Czy poruszacie się wzdłuż słupów i wzdłuż ciągu kratownic (by np stać w przypadku zawalenia się dachu pomiędzy kratownicami) i podajecie wodę (pianę) na ognisko pożaru?
4. Stoicie pod słupem (przy ognisku pożaru) i podajecie wodę (pianę) na opony?
5. Wasze inne odpowiedzi.......
Czekam na wasze wnioski. pozdr.

Ok zero.... modyfikuję info.....
 klapy dymowe są, zadymienie pod dachem, dach na wysokości ok 15-20 m,
opon jak mówiłem jest ok 200szt. (specjalnie nie dałem wielkiej ilosci by nie wymuszać pytań o wentylację, tryskacze i inne takie (choć w takim obiekcie muszą być)), na palecie jest ok 50 szt (5sztx5sztx2szt na wysokość), czyli ok 4 palet opon, (jedna obok drugiej - całość: kształt prostokąta), ogień rozprzestrzenia się w tempie (zakładam to hipotetycznie bo nie chce mi sie tego sprawdzać) paleta na 3 min - jak dojeżdżacie na miejsce to pali sie jedna paleta, ratownicy gotowi do wejścia to pali się już 2 paleta.....
Nie wnikam czym to gasić tylko jak dojść do ogniska pożaru - na tym się proszę skupić. Pod uwagę proszę wsiąść konstrukcję budynku. Pozdr.
« Ostatnia zmiana: Listopad 12, 2007, 22:50:59 wysłana przez robert_n »
EGO = 1 / wiedza

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #7 dnia: Listopad 12, 2007, 22:23:06 »
Powinieneś nieco to doprecyzować. co z wentylacją pożarową? jaka jest możliwość odprowadzenia dymu? jeśli jest to skład opon i dach nadal znajduje się na swoim miejscu to niestety po 2-3 min. każdy ratownik ma tak oblepioną sadzą maskę, że nie jest w stanie rozróżnić gdzie znajdują się słupy a nawet samo miejsce pożaru. jeśli opony to raczej piana - wodą moglibyśmy lać tak do pełnego zatopienia hali ^_^
tak więc póki nie odprowadzimy dymó pożarowych to sobie możemy podziałać.... z działek przenośnych;)

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline Pedros

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.023
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #8 dnia: Listopad 12, 2007, 22:47:11 »
Hala 100x100m. Czyli jesli ognisko pożaru jest na środku to średnio mamy odległość od jakiegoś najbliższego wejścia (albo sobie wytniemy) ok. 50-60 metrów. Dobrze liczę?

Ja bym nie wchodził do środka ale czy działko przenośne dosięgnie? Zwłaszcza, że płaski dach uniemożliwia lanie po paraboli?

Wycięcie dziury w dachu tez niebezpieczne... ale z podnośnika może by się udało. I wtedy też piana z podnośnika.

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #9 dnia: Listopad 12, 2007, 23:01:35 »
chyba najlepszy pomysł.. odprowadzić gazy przez dziurę w stropie i podajemy prądy piany z drabin lub SH.

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline robn

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 2.349
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #10 dnia: Listopad 12, 2007, 23:35:07 »
oki, oki. ale wszedłbyś na taki strop? po drugie jest on na pewno już rozgrzany (można chłodzić wodą, ale tylko blachę chłodzimy, konstrukcji pod już nie), po trzecie jak zaczniesz robić dziurę to ładują na ciebie wszystkie gorące gazy i dymy (choć jest na to sposób). To nie szybciej przy takiej ilości dostać sie halą? Pozdr.


dopisek: słupy są stalowe, śruby też  :wacko: :wacko:
nie ma tam innych rzeczy prócz tym nieszczęsnych 4 palet z oponami,
wysokość dachu jak mówiłem 15-20m.
« Ostatnia zmiana: Listopad 12, 2007, 23:59:07 wysłana przez robert_n »
EGO = 1 / wiedza

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #11 dnia: Listopad 12, 2007, 23:39:36 »
Przy takim pożarze za dużo nie odprowadzicie , bo rozgorzenie będzie prawdopodobnie pod całym dachem , a jeden wentylator za dużo nie zrobi . Pytanie jakie są słupy , jak struno betonowe to kawałek można zaryzykować jak stalowe , to bym się nie pchał . 

Owszem Pedros dobre działko , najlepiej przewoźne kilka metrów w drzwiach , to ciekawe rozwiązanie .  Tylko trzeba by poprzeć to jakąś cyrkulacją , na takiej powierzchni ??? 1-2 wentylatory to kropla w morzu .

A tak palą się opony w bunkrze i uszczelki gumowe w hali


[załącznik usunięty przez administratora]
« Ostatnia zmiana: Listopad 12, 2007, 23:41:52 wysłana przez MIKO »

Offline Pedros

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.023
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #12 dnia: Listopad 12, 2007, 23:42:17 »
A jesteś pewien, że tam są tylko opony? A jak jakiś pracownik chciał wynieść kanister benzyny i se schował w oponach? :)
Ja tam wolę czekać na podnośnik. Chociaż nie wycinałem dziury w dachu  z podnosnika i nie wiem czy to wogóle jest w miarę normalnie wykonalne.
Natomiast co do gazów. Na pewno po wycięciu otworu pojawi się wszystko co najgorsze ale UPS i ODO powinno wystarczyć. W końcy jakby nie było jestem na zewnatrz budynku i może uda się podjechać "od zawietrznej".

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #13 dnia: Listopad 12, 2007, 23:56:20 »
Ci też byli na zewnątrz

http://pl.youtube.com/watch?v=0OkILTdsY8o

i Ci też

http://pl.youtube.com/watch?v=kaIilh_7nFI

Tak naprawdę do może w Polsce jest 2-3 wysięgniki które by sięgnęły kawałek nad ten dach a i tak bym się nie odważył wykonać .

Widziałeś jak się dzisiaj paliła zajezdnia autobusowa w Londynie ???

Jeden wysięgnik i jeden prąd wody w obronie , 8 zastępów i święto , piknik przy wozach – bo nikt nie zaryzykuje życia ratowników – co się spali to nie zgnije .

I za to lubię Niemców , Holendrów , a przede wszystkim Anglików . Chłodna kalkulacja i bez bohaterstwa  -_-

PZDR

Offline robn

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 2.349
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #14 dnia: Listopad 13, 2007, 08:57:58 »
Miko, może masz więcej informacji na temat tych pożarów (do tych zdjęć), szczególnie tego pierwszego. Nie próbowali gasić pianą tego? Czy promieniowanie cieplne uniemożliwiło podejście bliżej? Chyba niedużo opon się paliło w tym bunkrze bo wydaje mi się że jego lewa strona jest pusta. Pozdr.
EGO = 1 / wiedza

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #15 dnia: Listopad 13, 2007, 09:01:54 »
Jak napisałem, przy takim materiale palnym w środku, a co idzie w parze, przy takim zadymieniu, nie ma możliwości pracy w środku. do tego jeśli pożar juz jest tak rozwinięty, jak na zdjęciu tym bardziej. Fakt, przy takim rozwoju nie ma szans wycięcia otworów w dachu, ale wygięcie i w konsekwencji zawalenie stalowej konstrukcji dachu to kwestia czasu.. wtedy wprowadzamy podnośniki. takie pożary się zdarzają dość często.. pamiętam podobna halę w okolicach Katowic no i ostatni duży pożar w Warszawie. Działania te same.. prądy gaśnicze z zewnątrz i z góry, po zawaleniu chociażby częściowym dachu.
http://kmpsp.inf.sgsp.edu.pl/aktual/pozarhali.php


IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #16 dnia: Listopad 13, 2007, 11:10:48 »
Pożar w hangarze lotniczym , na starym lotnisku w Pile . Info. KP PSP Piła , jest tam więcej zdjęć , ale za dużo nie opisano poza konstrukcją . Widać jednak ładną fazę rozgorzeniową , daje to pojęcie o energii pożaru . Piana ? Ale tak naprawdę z jakim skutkiem , w tej fazie pożaru są małe szanse by dotarła do źródła pożaru , by wykorzystać jej właściwości izolujące . Chyba żeby podawać ją od dołu . Zauważcie że działania prądowników są mało sensowne , bo co oni gaszą ??  Ale tak nam podpowiada instynkt . Jak by kierowali się trochę logiką i próbowali coś zrobić starali by się wykorzystać duże ilości pary powstałej u dołu . Choć to też taka trochę taktyka kontrowersyjna . Ale para to też środek gaśniczy .
Fakt jest jednak chyba taki, że poza aspektem ekologicznym i medialnym nie było większego sensu to gasić .

Drugie zdjęcie to pożar hali na moim rejonie . Nie byłem tam , ale z opowiadań wiem że intensywność była podobna . Tylko to Poznań i zebranie dużych sił i środków nie było problem , a hala była stosunkowo wąska więc łatwy dostęp z boków , nie trzeba było się pchać do środka . Ale można zobaczyć jak się zdeformowała konstrukcja stalowa . Zdjęcia są na stronie KW PSP w Poznaniu

Pozdrawiam MIKO   

barwa

  • Gość
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #17 dnia: Listopad 13, 2007, 22:14:51 »
No Panowie o gaszeniu nie wypowiadam się bo sie nie znam, ale problem dotyczący możliwości wchodzenia do takiej hali powinien byc rozwiany już w zarodku.

Hala z profili stalowych? Tak?

A temp. topnienia stali...... - tylko - 1500 st. C

Ile stopni jest pod sufitem takiej hali wiecie najlepiej.

Co się z tym wiąrze - nie radziłabym NIGDY nie wchodzić do takiej hali jeżeli nie ma tam ludzi.
Dodam tylko, że zanim stal się stopi zaczyna "pływać", (to tak jakbyście wzieli sobie zrobili wałeczek z plasteliny i trzymali w dwuch rękach nad czymś ciepłym, po jakimś czasie zaczyna się sama rozciągać), miejsca łączenia jeśli są nitowane rozciągają się, a co za tym idzie zaczynają się "rozpinać". Wystarczy, że jedna kratownica będzie narażona bardziej niż inne na działanie czynnika wysokiej temperatury. Jeśli ona puści to reszta zachowa się jak domek z kart. Najlepszym przykładem jest WTC. Wierze zawaliły się właśnie dlatego, że były konstrukcji stalowej, zabezpieczenia p.poż profili były znikłe, a temperatura baaaaardzo wysoka.
W takich dywagacjach dobrze zauważyć, że bezpieczniejsza jest konstrukcja żelbetowa.

Offline robn

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 2.349
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #18 dnia: Listopad 14, 2007, 00:50:40 »
Aby dach o konstrukcji stalowej stracił swoje własności mechaniczne wcale nie musi osiągnąć temperatury topnienia, dla stali konstrukcyjnej obserwuje się załamanie charakterystyki już po przekroczeniu temperatury ok 750st.C. W temperaturze ok 1100-900 st.C do odkształcenia stali potrzeba ok 10 razy mniejszej siły niż do odkształcenia w temp pokojowej. A wystarczy że znajdzie się jeden słaby element który straci swoje właściwości (nie musi to być cały dach). I pociągnie to za sobą konsekwencje podobne jak usunięcie jednej karty w domu z kart. Osłabienie jednego elementu wpływa na drugi i budowla się wali.
W budowie WTC te 4 filary (w środku budynku) nie były z żelbetonu? wydaje mi się że były żelbetonowe a nie tylko stalowe...
Do budowy hal stosuje się w zasadzie tylko stalowe konstrukcie (są tańsze, lżejsze od żelbetonowych, i prostsze w konstrukcji i montażu), żelbetonowe widzę częściej na budowach sklepów, marketów.
Pozdr
EGO = 1 / wiedza

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #19 dnia: Listopad 14, 2007, 11:15:17 »
No Panowie o gaszeniu nie wypowiadam się bo sie nie znam, ale problem dotyczący możliwości wchodzenia do takiej hali powinien byc rozwiany już w zarodku.

Hala z profili stalowych? Tak?
A temp. topnienia stali...... - tylko - 1500 st. C
Ile stopni jest pod sufitem takiej hali wiecie najlepiej.

Jakbyśmy trzymali się tych 1500 st. to nie byłoby problemu, ponieważ temperatura w strefie podsufitowej wynosiłaby góra nieco ponad 1000 st. (dla typowych materiałów z celulozy, tworzyw itp.) Natomiast konstrukcja stalowa, żeby ulec odkształceniu i zawaleniu wcale nie musi osiągnąć temp. topnienia stali!!!

Aby dach o konstrukcji stalowej stracił swoje własności mechaniczne wcale nie musi osiągnąć temperatury topnienia, dla stali konstrukcyjnej obserwuje się załamanie charakterystyki już po przekroczeniu temperatury ok 750st.C. W temperaturze ok 1100-900 st.C do odkształcenia stali potrzeba ok 10 razy mniejszej siły niż do odkształcenia w temp pokojowej.

..właśnie w tym rzecz.

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline sly

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 461
  • W stanie spoczynku
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #20 dnia: Listopad 14, 2007, 13:58:54 »
 Brak ludków w środku - nie pchajmy się w łapy kostuchy!!!!!!!!!!!!!!!!!! Niech się spali i już.Działajmy z zewnątrz,broniąc ewentualnie pobliskich budynków lub innego mienia. Mieliśmy taki przypadek kilka lat temu,paliła się hala hurtowni obuwia.W fazie rozpoznania kilku ratowników zostało wprowadzonych do środka,ale okazało się iż pożar jest już w tym miejscu hali w takiej fazie iż podawanie prądów jest nieskuteczne,cała hala w wysokim składowaniu, pożar rozpoczął się po drugiej stronie od głównego wejścia do hali,zdołaliśmy ewakuować mienie z biur które znajdowały się  zaraz przy wejściu i tyle.Po jakimś czasie od wycofania chłopaków runął dach , ściany" wybrzuszyły" się ,można było z zewnątrz obserwować jak pożar przesuwa się w środku budynku.Po zawaleniu się dachu lanie z góry też przynosiło mierny skutek,bowiem w tym miejscu gdzie już nie było dachu , to udało się przygasić ,  a on i tak szedł sobie dalej kryjąc się pod niezawaloną częścią.No i tyle.

Dzięki jasnej głowie naszego d-cy zmiany jesteśmy dalej w komplecie!!!!!! A jak się okazało,ogień podłożyli pracownicy ,chcąc zatrzeć ślady włamania i kradzieży gotówki.O czyn ten później to my zostaliśmy posądzeni,ale wszystko wyjaśniło śledztwo.Firma dostała kolosalne odszkodowanie.

Więc powiem tak....Niech się te pieprzone opony spalą!!!!!!!!!!!!!

Ja nie oddałbym życia za kawał gumy!!!! Martwy ratownik to .......resztę sami znacie Za ludzi to inna bajka..........Minuta ciszy za Brytyjskich strażaków którzy ratowali naszych rodaków i polegli w boju.............

                                                            Pozdrawiam
                                                             

                                                                             

Offline 085

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 423
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #21 dnia: Listopad 14, 2007, 14:27:03 »
Drugie zdjęcie to pożar hali na moim rejonie . Nie byłem tam , ale z opowiadań wiem że intensywność była podobna . Tylko to Poznań i zebranie dużych sił i środków nie było problem , a hala była stosunkowo wąska więc łatwy dostęp z boków , nie trzeba było się pchać do środka . Ale można zobaczyć jak się zdeformowała konstrukcja stalowa . Zdjęcia są na stronie KW PSP w Poznaniu

Terravita ? Tak czy owak, zdjecia hali o konstrukcji stalowej deformujacej sie w trakcie pozaru:




Reszta na http://ospsuchylas.xt.pl/ > akcje > terravita

Ratownicy zostali wprowadzeni do srodka dopiero po tym, jak pozar zostal w zasadzie ugaszony - a w kazdym nie generowaly juz tyle goraca, ze slupy przestaly sie wyginac do srodka.

W trakcie dzialan jeden z oficerow zajmowal sie wylacznie obserwacja konstrukcji budynku - pomimo, ze na poczatku z woda bylo krucho, czesc pradow skierowano nie do ogniska pozaru, tylko wlasnie na zagrozone elementy konstrukcji celem ich chlodzenia.

barwa

  • Gość
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #22 dnia: Listopad 14, 2007, 14:27:27 »
Napisałam o temp. topnienia dla rozjaśnienia wszelkich wątpliwości.

robert_n - dokładnie tak jak piszesz - wystarczy o wiele mniejsza temperatura, żeby profile czy kratownice zaczęły się wybaczać. Nie wspominając już o tym, że element może mieć wady fabryczne, wżery, złą strukturę uziarnienia itp. To wszystko również wpływa na wytrzymałość takiego elementu.

WTC owszem miało trzpienie z żelbetu, ale cała reszta była z profili stalowych, które pierwotnie miały być izolowane specjalnymi pianami p.poż.. W raportach z 2000 roku z kontroli tychże zabezpieczeń wynikało, że pozostało niewiele tej piany na profilach i natychmiast trzeba to uzupełnić. Nie zdążyli.....

A tu zacytuję za stroną Kolgard-metal:

"Współczynnik liniowej rozszerzalności cieplnej stali wynosi alfa=0,000012 na 1°C. Stal w temperaturze poniżej 0°C zachowuje się bardzo dobrze. W razie przedostania się do stopu domieszek szkodliwych, takich jak fosfor lub azot, stal staje się krucha w niskiej temperaturze. Ujemnym czynnikiem, który może spowodować odkształcenie trwałe konstrukcji stalowej, jest ogień. Stal budowlana jest mało odporna na działanie ognia, natomiast jest ognioochronna i nie sprzyja rozprzestrzenianiu się ognia. W temperaturze 500-600°C raptownie zmniejszają się współczynnik sprężystości oraz granica wytrzymałości i plastyczności, stal staje się niezdolna do przenoszenia obciążenia.
Na podstawie doświadczeń ustalono, że w temperaturze 0-120°C stal nie traci swej wytrzymałości, natomiast w temperaturze wyższej naprężenie dopuszczalne maleje i do jego obliczenia należy stosować nastepujące współczynniki redukcyjne:

temperatura [°C]    współczynnik teta
    0-120                  1,00
 121-300                  0,80
 301-400                  0,64
 401-425                  0,55
 426-450                  0,42



Rozszerzalność stali podczas pożaru działa niszcząco na ustroje budowlane. W niektórych wypadkach, kiedy możliwość powstania pożaru jest duża, konstrukcja stalowa powinna być należycie zakryta otuliną przeciwpożarową, np. betonową, ceglaną lub inną. "
« Ostatnia zmiana: Listopad 14, 2007, 15:19:15 wysłana przez firewife »

Offline MGNACZUS

  • Banita FM
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.469
  • Odwaga jest najpiękniejszą formą szaleństwa.
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #23 dnia: Listopad 15, 2007, 22:20:22 »


Widziałeś jak się dzisiaj paliła zajezdnia autobusowa w Londynie ???

Jeden wysięgnik i jeden prąd wody w obronie , 8 zastępów i święto , piknik przy wozach – bo nikt nie zaryzykuje życia ratowników – co się spali to nie zgnije .

I za to lubię Niemców , Holendrów , a przede wszystkim Anglików . Chłodna kalkulacja i bez bohaterstwa  -_-

PZDR


Krótko odniosę się do tego, bo troszeczkę nie tak. Jakoś media nie wspominały o tym.
Stara zajezdnia była w trakcie rozbiórki. Całość pozostałych budynków była i jest nadal przeznaczona do wyburzenia. W środku z tego, co się dowiedziałem był istny śmietnik – stare opony, smary, oleje. Z tego, co ludzie „mówią” po mieście podpalili to celowo. Ponoć chodziło o omijanie przepisów związanych z prowadzonymi pracami.


Wracając do tematu hal.
A co z bramami ppoż? Mają „zatrzymać” rozprzestrzenianie się ognia! W swojej zawodowej pracy spotkałem się z paradoksami – ściana, w której była zamontowana taka brama miała mniejszą odporność ogniową niż sama brama. Do tego dochodzi rozprzestrzenianie się ognia kanałami (instalacja elektryczna itp.) nie mamy pewności, że inwestor dobrze wykonał np. coś takiego: http://www.hilti.pl/holpl/modules/prcat/prca_navigation.jsp?OID=-14561

Jezu hipotez jest sto. Osobiście nie bardzo pchałbym się do takiej hali. Zanim nam na głowę spadnie dach spod sufitu może zlecieć milion innych elementów! Np. brama panelowa pozostawiona w pozycji otwartej w przejściu pomiędzy pomieszczeniami – plastikowe rolki stopią się bardzo szybko…



 
„Wiesz jak rozpoznać strażaka w tłumie panicznie uciekających ludzi??
Zawsze będzie biegł w przeciwną stronę niż wszyscy inni…”

barwa

  • Gość
Odp: Ratownicy pod walącym się stropem
« Odpowiedź #24 dnia: Listopad 19, 2007, 19:51:26 »
MGNACZUS dobrze zauważył.
Często spotyka się hale/budynki uzyteczności publicznej, w których np słupy maluje się farbami pęczniejącymi przedłużającymi wytrzymałość na wysokie temperatury, a zdrugiej na sufity daje się płyty palne.

Co do kanałów wentylacyjnych, powinny one mieć klapy dymowe zamykające się automatycznie przy włączeniu trzyskaczy. Służy to właśnie zablokowaniu rozprzestrzenianiu się ognia i dymu.

A masy HILTI są w takich cenach, że mało kto chce je montować. Jeżeli już są to montowane były wręcz na pewno przez autoryzowanych monterów.

A trzeba jeszcze wziąść pod uwagę montaż samej konstrukcji i fakt, że często wykożystuje się mniejsze profile niż te projektowane. To przez oszczędności.
http://www.muratorplus.pl/podsumowanie-ekspertyzy-komisji-powolanej-do-zbadania-przyczyn-zawalenia-sie-hali-mtk-w-katowicach,25421_27265.htm