Autor Wątek: Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?  (Przeczytany 54333 razy)

Offline Seba

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 209
    • http://
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #25 dnia: Luty 27, 2004, 12:48:53 »
Cześć!
Zaczne od tego że trochę się w tej dyskusji zagalopowałem. Chodzi mi o to tych amerykanów, niemców, holendrów czy wymienionych białorusinów. Nie można w żaden sposób porównać tych systemów są inne, oparte na innych założeniach. Jakość działania można ocenić analizując rejon działania (co i ile czego tam jest) zagrożenia pożarowe, uratowani poszkodowani, uratowane mienie i straty popożarowe. Inaczej napewno będzie podczas działań w terenie wiejskim a inaczej w terenie miejskim. Inaczej w małym mieście np.Kostrzyn/odrą, większym Gorzowie Wlkp a jeszcze inaczej w Poznaniu. Boje się dalej ciągnąć wątku bo mogę sobie tylko wrogów narobić, ale całej Polski nie można w żaden sposób ocenić jedną miarą. Powiem tylko że obserwuję ostatnio "zubożenie" słowa profesjonalizm w wielu jednostkach w kraju. I tu chyba zaczynają się schody, wypadki, problemy. Jasne wypadki były są i będą ale można ich unikać. Podobało mi się jedno stwierdzenie Zubka
Cytuj
Szkoda, że to takie tajne  Moim zdaniem powinna to być lektura obowiązkowa na zajęciach. Niestety strażakom nie dane jest uczyć się nawet na własnych błędach. Nie pozwalają im na to ci, którzy zamiast analizować akcję i wyciągać wnioski zajmują się tuszowaniem błędów i wprowadzaniem zawiłych procedur.
(wyszło hehe?) Dokładnie o to chodzi ale powiem więcej o ilu przykładach się nie mówi ?? Przeraża mnie wizja brnięcia w ślepy zaułek do którego wielu z naszych struktur nieuchronnie zmierza. Ale w końcu odpowiem na ostatnie pytanie Witolda
Cytuj
Czy wydaje Wam się (jako zawodowcom) że byłaby możliwa do zrealizowania zasada, że do każdego pożaru wewnętrznego, równocześnie z pierwszymi zastępami, dysponowany byłby jeden zastęp z najbliższej JRG (oprócz tej wyjeżdżającej w pierwszym rzucie) jako RIT? Czy może większe ryzyko byłoby w przypadku, gdy zastęp ten wyjechał do innego rejonu operacyjnego jako RIT a w jego własnym rejonie zaistniałaby konieczność interwencji? Jak często takie coś by się przydarzyło?
Moim skromnym zdaniem niezupełnie. Dlatego że tak jak napisałem MSK musi wiedzieć czym dysponuje w rejonie. Np. Warszawa, Pozanań, Śląsk, Łódz itp. napewno mogą sobie na coś takiego pozwolić ale my w Gorzowie? Dwie jednostki dają trzy zastępy przy każdym większym pożarze jedziemy kompletem i mamy co robić wsparcie OSP (o to pewnie ci chodzi :) ) Jest na dzień dzisiejszy niemożliwe z prostych powodów ( o których opowiem ci jak pójdziemy kiedyś na piwo :) ) które są do wyeliminowania w prosty sposób (rzucić trochę kasiory na sprzęt). Dysponując siły i środki należy uwzględnić pierwszoplanowo bieżące działania, a zabezpieczasz sobie plecy przesuwając kolejne jednostki w ich miejsce (ostatnio tak uruchomiliśmy Kłodawę i właśnie was jak była bomba w myjni jak by coś się przydażyło to mieliście jechać na miasto).

Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na odpowiedz :)  

Offline ogniomiszcz

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.134
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #26 dnia: Luty 27, 2004, 13:49:14 »
Cytuj
do każdego pożaru wewnętrznego, równocześnie z pierwszymi zastępami, dysponowany byłby jeden zastęp z najbliższej JRG (oprócz tej wyjeżdżającej w pierwszym rzucie) jako RIT?
Tu zgadzam się z Sebą:
Cytuj
Np. Warszawa, Pozanań, Śląsk, Łódz itp. napewno mogą sobie na coś takiego pozwolić
Im mniejsza miejscowość i mniejsze zagęszczenie jednostek tym mniejsze szanse, że pozostawienie swojego rejonu nie skończy się tragicznie. W przypadku dużych aglomeracji 1 wózek nie stanowi problemu. Jednak w jednostkach, gdzie do najodleglejszego punktu w rejonie jest 40km a obsada ledwie wystarcza na 2 wózki nigdy nikt się na to nie odważy - zresztą słusznie.

Offline czerwonypies

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 133
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #27 dnia: Luty 27, 2004, 19:28:19 »
Witold napisał-
Cytuj
1.  ”Jeśli dwóch strażaków wchodzi do strefy zadymienia, dwóch innych musi "czekać" na zewnątrz w pogotowiu, by w razie potrzeby ratować kolegów ( ) ubierają aparaty (bez założenia masek) i mają podstawowy sprzęt (linkę i coś burzącego)..... przynajmniej jeden strażak z tej dwójki może wykonywać inne czynności itd.
2. W przypadku zagrożenia życia i realnej możliwości uratowania osób zagrożonych można nie tworzyć tej "wstępnej GSR".
Sądzę, że taka opcja jest możliwa w każdej jednostce (PSP i OSP), a zależy wyłącznie od założenia aparatów na plecy. Nie ma mowy o finansach i systemach oraz podane jest wyjście kiedy nie trzeba montować takiej grupy. Możliwość stosowania czynności wyprzedzających nagłe zdarzenie (wypadek ratowników) powinna zawsze być wykorzystana. Zasadą jest, że jeśli zabezpieczysz się na „wyrost”, to nic nagłego cię nie spotka. Więc jest to najmniejszy nakład pracy jaki możemy wnieść, w swoim w końcu interesie.
Do Seba
Cytuj
„Mam pytanie dlaczego wy się tak bardzo podpieracie amerykańskimi metodami”-

Amerykanie to 200 mln ludzi. Ilość zdarzeń w tym kraju jest gigantyczna. Statystyki stamtąd to wyjątkowe źródło informacji. Każda dziedzina zawodowa podpierając się danymi z US, czerpie informacje najbardziej wiarygodne (ponieważ je gromadzą, nie ukrywają faktów i udostępniają np. nam przez NET) Jeśli prowadzą jakieś badania to na takiej populacji, że w Polsce byłoby to niemożliwe.

Cytuj
Pracują też zupełnie inaczej niż my"
Z tym się nie zgodzę. Znamy chłopaków pracujących w takim samym 24/48 systemie, przy takich samych zdarzeniach, takim samym sprzętem (30-toletnim), z małych jednostek (JRG), z tępym szefem (burmistrzem), czy mam wymieniać dalej? Aż takich różnic nie ma . Nie miejcie kompleksu niższości. U nich też cieli wydatki na straż do czasu WTC – wtedy otworzyły się oczy Giulianiemu i innym. U nas też po tragedii ruszają batalie tematyczne.

W kwestii małych i dużych miejscowości: piszecie tylko, że w małych za mało sił. Ale w dużych są siły i co stoi na przeszkodzie aby je wykorzystać? Jednak sprawa zaczyna się od tego, że trzeba samemu założyć aparat na plecy i przygotować sprzęt do ewentualnej interwencji ratunkowej, a to łączy się z wystawieniem na „pośmiewisko”, bo nawet noszenie pełnych środków ochrony osobistej jest często wyjątkiem. A co dopiero ujawnienie dbałości o los kolegów. To naraża na kpiny, wytykanie. I tu dochodzimy do różnic w pracy strażaków na świecie. PROFI to ci którzy dbają o siebie tak samo jak o innych, bez względu na czyjeś komentarze.
pozdro
 

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #28 dnia: Marzec 16, 2004, 21:15:02 »
Cześć wszystkim!

Chyba jeszcze nigdy nie odpisywałem po tak długiej przerwie. Ale od wszystkiego trzeba czasami odpocząć a i roboty zamiast ubywać coraz więcej przybywa.
Generalnie, to co napisał CzerwonyPies w ostatnim poście, jest streszczeniem tego co chciałbym osiągnąć. Zdaję sobie sprawę z braku ludzi i sprzętu, by do każdego pożaru wewnętrznego wzywać dodatkowy zastęp jako RIT. To nas jednak nie zwalnia od odpowiedzialności za bezpoieczeństwo kolegów. Natomiast ja to bezpieczeństwo postrzegam tak, że aktywnie przygotowujemy się na taką ewentualność - czyli uczciwie ćwiczymy metody grup szybkiego reagowania.

Seba! Nie do końca jestem pewien co chcesz mi powiedzieć na piwie ( :) ) ale jeśli myślisz, że ja proponuję aby jako RIT wzywać ochotników, to jednak się mylisz. Członkiem takiej grupy MUSI być doświadczony w działaniach wewnętrznych strażak. A ja sam doskonale wiem, że wyszkolenie ochotników ogólnie, już nie wspominając o działaniach wewnętrznych, niestety bardzo często pozostawia wiele do życzenia - wiem bo sam jestem ochotnikiem - co nie znaczy, że moje wyszkolenie pozostawia wele do życzenia..:). I właśnie dlatego założona przeze mnie grupa jest grupą Eksperymentalną, zaś jej celem jest opracowywanie, testowanie i popularyzacja metod szybkiego reagowania - ani słowa o działaniach podczas akcji.

CzerwonyPsie! Nie odpisałeś na temat stosowania liny poszukiwawczej podczas poszukiwania nieprzytomnego strażaka!!

Zubku! Pod tym adresem jest dyskusja nt. stabilizacji medycznej strażaka przed wyniesieniem go ze strefy zadymionej: http://www.rapidintervention.com/forums/....
Generalnie zdanie kolegów zza Wielkiej Wody jest takie, że aby zastosować jakąkolwiek pierwszą pomoc trzebaby zdjąć ubranie (nomex) a to w warunkach pożaru jest nienajlepszym pomysłem. Inną sprawą są np. urazy kręgosłupa, i tu oczywiście stosowane są różnego rodzju nosze. Ale temat ten jest ciekawy i myslę, że moja grupa prędzej czy później przećwiczy jakąś podstawową pierwszą pomoc (np. w przypadkach amputacji itp).

Słyszeliście o wypadku w Pittsburghu? Kilka linków:
Flare Up, Collapse at Church Blaze Kills Two Pittsburgh Firefighters, Injures 29
Firefighters Share Story Of Fatal Hill District Blaze

Palił się kościół. Jednostki zastały gęsty dym wewnątrz kościoła, weszły do środka, gdzie zastały gęsty i gorący dym. Zastępy te donosiły, że ogień szaleje ponad nimi i że nie mogą znaleźć źródła ognia. W tym momencie dowodzący zarządził ewakuację budynku (była godz. 9.25) i przejście do działań defensywnych (z zewnątrz). Gdy ostatni strażacy wychodzili, nastąpiło rozgorzenie, powodując poparzenia u kilku strażaków, których bezzwłocznie przewieziono do szpitala.
O godz. 12.20 po zlokalizowaniu pożaru, strażacy ponownie weszli do wenętrza, by dogasić pożar. 7 minut później...zawalił się dach kościoła. W tym czasie wewnątrz znajdowało się 25-30 strażaków. Dwóch z nich zostało przysypanych głęboko pod gruzami - nie przeżyli.
Jak donosi Jim Crawford (oto link do tej dyskusji: http://www.rapidintervention.com/forums...) - autor komentarza "Ratowanie Strażaków - odpowiedzialność czy choroba?", który pracuje w straży pożarnej w Pittsburghu, pod gruzami uwiązionych zostało 15 do 20 strażaków, i wielku znich wzywało pomocy (Mayday). Sam Jim w tym czasie prowadził szkolenie z RIT, ale został wezwany na miejsce i brał udział w ratowaniu kolegów. Ja jestem przekonany, że gdyby nie przygotowanie tamtejszych strażaków na taką ewentualniść, ofiar mogłoby być niestety dużo więcej...

I tym akcentem zakończę tego posta, bo czyż można powiedzieć więcej?

pozdrawiam i czekam na odpowiedź..
Witek

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline ogniomiszcz

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.134
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #29 dnia: Marzec 17, 2004, 13:22:42 »
Cytuj
dyskusja nt. stabilizacji medycznej strażaka przed wyniesieniem go ze strefy zadymionej
Od początku zgadzam się co do strefy zadymionej, skażonej itp. Podobnie jak oni - ewakuowałbm poszkodowanego (a potem pomoc) a jeśli to nie byłoby możliwe stabilizował strefę wokół poszkodowanego. Ale nie zawsze poszkodowany jest w takiej strefie. Piszą, że używają noszy - a jak mają nosze to pewnie i inny (dużo mniej miejsca zajmujący i lżejszy sprzęt do I pomocy). Reasumowując wydaje mi się, że jednak problemu pierwszej pomocy przy RIT całkowicie pominąć nie można.
Przy okazji tej dyskusji polecili bardzo ciekawą stronę związaną z tematem - też polecam :NIOSH i CDC
A teraz druga część.
Cytuj
Ja jestem przekonany, że gdyby nie przygotowanie tamtejszych strażaków na taką ewentualniść, ofiar mogłoby być niestety dużo więcej...
Racja (ci co przyjechali ich ratować - nie mieli innego wyjścia i tu zgadzam się z ideą RIT) ale z drugiej strony..... Jestem przekonany, że gdyby byli (ci co gasili) przygotowani i wyszkoleni to ofiar wcale by nie było. Po raz pierwszy weszli do kościoła na początku (rozumiem, że w poszukiwaniu ludzi -  ok) Ewakuowali się 9.25 i dobrze, choć może za późno bo flashover poparzył im tyłki. A teraz pytanie: kto mi wytłumaczy czego poszli szukać w niestabilnym budynku po 3 godzinach (12.20)? Dogaszać? Od środka? Toż znając ichnie zwyczaje to takie pogorzeliska dogaszają przez zatopienie i zburzenie. Dlaczego tym razem tak nie zrobili? Gdzieś wyczytałem że poszli ratować symbole religijne, drogocenne organy i skrypty. Ja przyłączam się do wyrazów żalu zamieszczonych na forum rapidinterventional ale... Jak się ma tak wyszkolonych strażaków i dowódców to nawet 2 RIT'y to za mało.
Czytając komentarze można zobaczyć, że Amerykanie mają podobne opinie. Ich nie powinno tam być. Budynek i tak był na straty. Ale ichni strażaccy oficjele są uparci (chyba w tym są podobni do naszych) twierdząc, że tamci działali wg. "normalnej procedury" itp.

Ps. Żeby nie było że znów tylko o USA: Koncepcja Australijczyków
« Ostatnia zmiana: Marzec 17, 2004, 13:52:11 wysłana przez Zubek73 »

ratownik

  • Gość
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #30 dnia: Marzec 17, 2004, 14:12:34 »
Od kilku tygodni obserwuję Forum i różne w nim tematy. I zauważyłem że kolega Witold jest fascynatem Amerykańskiej Straży Pożarnej. Ale proponuję zejść na ziemię i wrócić do naszych polskich realiów. Nigdy nie bedzie u nas tak jak na zachodzie.
Polscy strazacy różnią się bardzo dużo od strażaków choćby z państw UE. Nam poprostu brakujew odpowiedniego sprzętu, odzieży ochronnej i wyszkolenia. Niestety. Przykre ale jakże prawdziwe. Nie ma co się oglądać na innych. Pewnie że warto by brać przykład z lepiej wyszkolonych kolegów z za oceanu. Ale kto pozwoli na wprowadzenie takich metod działania. Jak nasi decydenci w życiu nie widzieli ognia poza ogniem w kominku domowego zacisza. Na to przede wszystkim potrzeba pieniędzy dużo pieniędzy, chęci, i trochę pomyślunku.  

Offline czerwonypies

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 133
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #31 dnia: Marzec 17, 2004, 20:38:27 »
Demagogia nie poparta żadnymi konkretami. Jesteś 100% przedstawicielem... skażonym narzekaniem za wszelką cenę, bez wiary we własne umiejętności i możliwości. Złap  się za ja.. i zacznij od siebie. Albo uzasadniaj swoje twierdzednia.
życzę powodzenia
pozdro

Offline Seba

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 209
    • http://
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #32 dnia: Marzec 18, 2004, 18:30:46 »
Witam! coś cię ruszyło  :o
Cytuj
Witold jest fascynatem Amerykańskiej Straży Pożarnej
ale czy to źle? facet się stara, szuka i się tym dzieli, plus dla niego.
Cytuj
Polscy strazacy różnią się bardzo dużo od strażaków choćby z państw UE. Nam poprostu brakujew odpowiedniego sprzętu, odzieży ochronnej i wyszkolenia. Niestety. Przykre ale jakże prawdziwe
fakt, ale tylko w odpowiedniej odzieży ochronnej i tym że nie można różnych światów porównać. A co więcej to nie wiem czego mamy się wstydzić. Sprzętu? widziałem strażaków z Berlina i paru innych landów którzy łapali się za głowi widząc nasze strażnice. Oczywiście są jednostki mające problemy sprzętowe ale je należy raczej zaliczyć do mniejszości. (JRG a nie OSP bo tam jest jak jest, ale tego tak łatwo się nie zmieni). No chyba że kolega powie że Renie Wawrzaszka są do kitu albo 10-letnie drabiny Magirusa :) A wyszkolenie to już kompletna bzdura! Pisanie że strażacy są nie doszkoleni to pisanie że się jest nieukiem i leniem. Co przeszkadza Ci w nauce??? Nie ma szkoleń w JRG, literatury itp???? a może chęci ?? w tym zakresie sprawdza się powiedzenie jak se pościelisz tak się wyśpisz. nic dodać nic ująć. Generalnie można narzekać, a nawet jest to wskazane ale taka skrajność ?! Pozdrawiam  

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #33 dnia: Maj 06, 2004, 12:44:34 »
Cześć!

Strasznie długo nie odpisywałem, ale, jak to mówią amerykanie, "family comes first" :)

Primo:
Oto link do artykułu opisującego wspólne ćwicznenia grupy szybkiego reagowania oraz grupy medycznej:The Real World: Training for Fire and EMS Together
Przyznam bez bicia, że sam jeszcze tego nie przeczytałem, ale jak tylko to uczynię, to postaram się podać streszczenie.

Secundo:
Troszke niżej, w moim opisie, jest link do nowego tłumaczenia nt. grup szybkiego reagowania.

Po trzecie:
Przez ten ostatni czas nie całkiem się obijałem, tylko stworzyłem stronkę internetową dla mojej grupy. Zaznaczam, że stronka ciągle jest w trakcie budowy. Oto adres:
www.grupaszybkiegoreagowania.prv.pl
Szczególnie polecam "Często zadawane pytania", no i galerię...
Wszelkie uwagi mile widziane...a jak stronkę dokończę , to pozwolę sobie utworzyć osobną na jej temat dyskusję...

Na razie to tyle. W najbliższym czasie postaram się umieścić na stronie mój pierwszy artykuł pt. "Samoratowanie linką strażacką". Będzie to opis samoratowania jaki umieściłem w dyskusji O Wyższości Uprzęży Nad Pasem, czyli wylewanie dziecka z kąpielą. Dodatkowo zamieszczone będą zdjęcia ilustrujące sposób wyjścia z okna. Artykuł ten ma być przypomnieniem z małą modyfikacją tego czego wszyscy strażacy uczą się na kursach.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 06, 2004, 17:56:25 wysłana przez Witold »

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #34 dnia: Październik 16, 2004, 17:47:05 »
Ten post piszę w nawiązaniu do śmierci naszych kolegów w Tarnowie:
Tarnów: Dwóch Strażaków Zginęło W Pożarze :(

Tak wielu z nasz jest zasmuconych tą śmiercią. Narzekamy (może i słusznie) na „władze”, że pomimo tak ciężkiej i niebezpiecznej pracy, tak mało strażacy zarabiają, że sprzęt nie ten, że to i tamto.
A co my sami robimy, żeby zapobiec takim sytuacjom? Czy wyciągamy wnioski z tych wypadków? Przecież to jest w naszym własnym interesie, żeby coś z tym zrobić. I nie można wszystkiego zwalać na władze. Trzeba zrobić coś, co sprawi, że będziemy bardziej bezpieczni.
A co należy zrobić? Tu nie ma prostych rozwiązań, a jakiekolwiek te rozwiązania będą, na pewno niczego nie zagwarantują – może co najwyżej coś poprawią w kwestii bezpieczeństwa, ale na pewno niczego nie zagwarantują.
Ale co pomimo tego możemy zrobić? Zapytajmy się więc, co robią inne służby? W wojsku (nie byłem w wojsku, więc proszę mnie poprawić jeśli się mylę) tworzy się grupy szybkiego reagowania – są to najczęściej żołnierze najlepiej wyszkoleni (oddziały specjalne), które utrzymywane są w pogotowiu na wypadek konieczności podjęcia akcji poszukiwawczo-ratowniczej (ang. SAR - Search and Rescue). Konieczność taka zdarzyć się może, np. po zestrzeleniu samolotu i katapultowaniu się pilota na terytorium wroga, albo gdy konwój czy patrol zostanie ostrzelany i wda się w walkę mając rannych po swojej stronie. I nikogo to nie dziwi, że najlepsi żołnierze czekają, by pomóc kolegom w opałach.
A jak to się ma do straży pożarnej? Na pewno mamy jedną przewagę nad wojskiem. Wiemy dokładnie, gdzie ewentualna konieczność akcji ratowniczej (strażak w niebezpieczeństwie) będzie miała miejsce. To dokładnie wiadomo – tam gdzie miejsce mają działania ratowniczo-gaśnicze, np. podczas pożarów wewnętrznych. Dlaczego więc nie tworzyć grup szybkiego reagowania? Ach tak...zapomniałem. Nie ma pieniędzy na wysyłanie dodatkowego samochodu do każdej potencjalnie niebezpiecznej akcji. Tylko KURWA (nie będę owijał w bawełnę), to jest argument jaki nie dziwi w ustach władzy. Ale krew się we mnie gotuje, jeśli mówi to strażak – a niestety nie raz to słyszałem! Przecież to jest w bezpośrednim interesie strażaków, żeby do pożarów wewnętrznych wysyłać może nawet o jeden wóz więcej. Więc to strażacy powinni doprowadzić do tego, żeby zasada taka stała się prawem. A niech władza się martwi pieniędzmi – w końcu tu chodzi o nasze życie! Oczywiście są też tacy, którym najzwyczajniej w świecie się nie chce, ale z nimi nawet nie będę rozmawiał.
Od razu pewnie ktoś powie: chłopakom w Tarnowie i tak by to nie pomogło, bo ściana zawaliła się na nich zaraz po przyjeździe, a taka grupa najczęściej musi dojechać z innej jednostki. Tyle, że takie twierdzenie jest dalekie od prawdziwości. Po pierwsze, jeśli prawdą jest to co pisze Zeuss, to oni nie zginęli od przywalenia, tylko zatruli się tlenkiem węgla. A to oznacza, że (jeśli maski aparatów powietrznych mieli założone) mogli przeżyć przynajmniej przez jakiś czas – tylko trzeba by ich odpowiednio zacząć ratować. I wcale nie wypominam niczego kolegom poległych – jestem przekonany że zrobili wszystko, co było w ich mocy, a najprawdopodobniej zrobili dużo, dużo, dużo więcej. Tylko NIKT w takich wypadkach nie jest pozbawiony emocji, a myśląc chłodno i planując zawczasu, na pewno można to czy tamto polepszyć. Oczywiście możliwe jest też, że w tym konkretnym przypadku, mogło wcale nie być możliwości uratowania poległych. Ale aż się prosi, żeby wysyłać na miejsce takich zdarzeń o jeden wóz więcej (może z innej jednostki), aż się prosi żeby zawczasu kilku doświadczonym strażakom (w miarę dostępności ludzi) powierzyć funkcję grupy szybkiego reagowania, a przede wszystkim, żeby zacząć ćwiczyć takie sytuacje. Nie można rozkładać rąk twierdząc, że to nie ma sensu, bo po przywaleniu przez ścianę i tak nikt nie przeżyje – gówno prawda! Ludzie nie z takich opresji wychodzili cało. Tylko ktoś musi pospieszyć im na ratunek – a my jako strażacy nie możemy, tak jak cywile, wykręcić 998 albo 112 i wezwać pomocy. My mamy tylko siebie i jeśli to my nie zaczniemy przygotowywać się do ratowania kolegów, to niestety takich przypadków nie ubędzie.
Nie ma gwarancji, że uratujemy poszkodowanych, ale ćwicząc i planując zawczasu bez wątpienia znacznie zwiększamy prawdopodobieństwo sukcesu.

I na koniec. Ja tego nie zrobię – jestem tylko zwyczajnym ochotnikiem. Mogę napisać artykuł, spróbować kogoś przekonać, ale to Wy, zawodowcy musicie coś z tym fantem zrobić. Oczywiście można nie robić nic...

Witek
« Ostatnia zmiana: Październik 17, 2004, 09:20:25 wysłana przez Witold »

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline bartek6

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 572
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #35 dnia: Październik 17, 2004, 11:25:44 »
cześć witek- ja o tobie mam takie zdanie że jesteś ochotnikiem o bardzo duzej wiedzy teoretycznej , średniej praktycznej ale niskiej faktycznej sytuacji w straży zwłaszcza zawodowej- nie chcę cię tu obrazić
proponuję ci żebyś zebrał informacje ile w całej polsce jest takich jrg gdzie stan osobowy na zmianie służbowej jest 4-6 osób i 7-10. dlaczego to ważne?
otóż pożniej podziel taką obsadę na samochody a zobaczysz co ci wyjdzie- gdzie będziesz miał możliwość utworzenia grupy reagowania?
ja ci podaje stan mojej zmiany i obsady samochodowej akurat dzisiejszej:
7 w tym dyspozytor- który pełni służbę z DOP i można go wziąść pod uwagę do wyjazdu jak w strażnicy nie ma już nikogo w innym razie jest nietykalny
a obsada to Gba-3 , gcba-2,Slt-1 + ja jako d-ca zmiany wyjeżdzam w którymś zastępie
więc mi teraz witku odpowiedz a szczególnie inni koledzy którzy tak się tu wymądrzają na temat jak on to prowadzi akcję pod względem taktyki, bhp itp.-JAK GASIĆ POŻAR NP. MIESZKANIA NA 3 PIĘTZRE Z TAKĄ OBSADĄ LUB RESTAURACJI TAK JAK TO BYŁO W PRZYPADKU TARNOWA?
JA WSZYSTKIM ODPOWIADAM -- ANO GASIMY- MUSIMY TO ROBIĆ I ROBIMY TO Z ŁAMANIEM WSZELKICH ZASAD TAKTYKI GAŚNICZEJ A ZWŁASZCZA BHP
TO SAMO PEWNIE ROBILI KOLEDZY Z TARNOWA ALE NIESTETY MIELI PECHA
 a co my możemy zrobić ano nic -- jedynie czekać na wiele ofiar i strat materialnych( wstyd i przykrość że to się pisze) tak jak to było w czechowicach a póżniej kużni raciborskiej
przejrzyj witku sytuację jaka była przed tymi wydarzeniami a jak po i może dojdziesz do wniosków
 

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #36 dnia: Październik 17, 2004, 15:27:14 »
Cytuj
cześć witek- ja o tobie mam takie zdanie że jesteś ochotnikiem o bardzo duzej wiedzy teoretycznej , średniej praktycznej ale niskiej faktycznej sytuacji w straży zwłaszcza zawodowej- nie chcę cię tu obrazić
Nie mnie wypowiadać się o tym pierwszym. Co do drugiego, to pewnie masz rację – i absolutnie nie czuję się obrażony (ochotnik to tylko ochotnik – stąd też zawsze podczas dyskusji z osobami takimi jak Ty – doświadczonymi zawodowcami – czuję się trochę dziwnie i nieswój, bo to tak jakby uczeń pouczał mistrza, więc z góry przeprasza, jesli ktos czuje się urażony)! A co do trzeciego, to raczej wiem jaka jest sytuacja w PSP i zdaję sobie sprawę z problemów z obsadą wozów.
I nie będę się wymądrzał pisząc co ja bym zrobił, bo po pierwsze nie wiem – nie było mnie tam – a poza tym – patrz, to co było po drugie. Obsady są minimalne i w krótkim czasie nic na to nie poradzimy.

Ale na pewno nie zgodzę się z następującym Twoim stwierdzeniem:
Cytuj
a co my możemy zrobić ano nic -- jedynie czekać na wiele ofiar i strat materialnych
Czy mógłbyś mi odpowiedzieć na następujące pytania:
1) Czy ze swoją zmianą kiedykolwiek ćwiczyłeś sytuację w której strażacy wymagali pomocy (ewentualnie jak te ćwiczenia wyglądają)?
2) Czy uczyłeś swoich ludzi, lub czy ktoś inny uczył Ciebie, co robić w przypadku, gdy strażak nie może sam wyjść ze strefy zadymionej (np. jest czymś przywalony)?
3) Czy istnieje jakiś ogólny plan działania na taką ewentualność i czy plant ten jest ćwiczony?
4) Czy istnieje ewentualnie możliwość wysyłania dodatkowego wozu z sąsiedniej jednostki? Może istnieje możliwość wsparcia ze strony OSP (nie stworzą grupy szybkiego reagowania, ale przynajmniej odciążą Was zawodowców robiąc tą prostszą robotę na zewnątrz).
5) Czy jeśli wysyłasz (mówię ogólnie o dowódcach, a nie tylko o Tobie) dwóch ludzi w aparatach, to dwóch innych jest ZAWSZE gotowych do natychmiastowego wejścia do strefy zadymionej (tzn. maja na plecach aparaty)? Oczywiście nie mówię tutaj o przypadku wyższej konieczności.

Wiadomo, że odpowiedz na 4) może być negatywna. Jest jak jest i nie zmienimy tego z dni na dzień. Ale są też rejony, że coś takiego da się zrobić. Więc czemu się tego nie robi?
Jeśli chodzi o pkt. 1-3, to ZAWSZE da się to zrobić. Zawsze można ćwiczyć, zawsze można zastanowić się co można w takiej sytuacji najlepszego zrobić – można mieć plan. I można nauczyć strażaków pewnych prostych (?) czynności, jak np. wymiana aparatu poszkodowanemu, żeby przetrwał do przybycia pomocy – bo chyba każdy zgodzi się ze mną, że jeśli już dojdzie do takiej sytuacji to pomoc zostanie wysłana, nawet z odległej jednostki – tyle, że wtedy poszkodowany musi przetrwać ten czas dojazdu.
Tu jest link do kilku filmów obrazujących wymianę aparatu (na mojej stronie www można znaleźć komentarz po polsku):
http://www.rapidinterventiontrainingassoci...m/media/videos/

Jeśli chodzi o 5) to już wcześniej ktoś w tej dyskusji wspomniał, że często się tego nie robi nawet jeśli są dostępni ludzie.

No i na koniec: te wszystkie mądrości o których piszę, nie wymysliem bynajmniej sam. Wymyślili je bardzo doświadczeni zawodowcy...

pozdrawiam

Witek

PS. Właśnie napisałem 300-nego posta..:)
« Ostatnia zmiana: Październik 17, 2004, 15:29:03 wysłana przez Witold »

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline bartek6

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 572
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #37 dnia: Październik 17, 2004, 17:29:04 »
witku spróbuję ci odpowiedzieć na te pytania jak tylko potrafie ale myślę że na część pytań zwłaszcza 5 powinienieś znależć odpowiedz w moim wcześniejszym poście i od razu od tego pytania zacznę a więc
w mojej sytuacji nie jestem w stanie tego dokonać bo w przypadku np. pożaru restauracji czy też bydynku mieszkalnego,magazynu itp. obsada 2 samochodów bo tyle będzie w 1 etapie i podejrzewam do końca pożaru, liczyć będzie 5 osób a więc niepełna nawet na gba--- a osoby to 2 kierowców ,2 ratowników i dowódca---znajdz mi więc taką osobę która zgodnie z wszelkimi zasadami zwłaszcza bhp przeprowadzi prawidłowo akcję - czyli 2 w środku 2 na zewnątrz w asekuracji pozostali prowadza np. zasilanie, ewakuację stała łączność z psk itp.---i tu przechodzę automatycznie do pkt.4
nigdy się nie zdarza i pewnie nie zdarzy aby osp w moim powiecie przyjechało do w/w pożaru do siedzibowego miasta-- napewno są zawsze wzywani tam gdzie mają blisko do pożaru a także gdzie nie ma sensu aby dodatkowo ściągać 2 samochód z jrg i tu mam na myśli pożary w gospodarstwach wiejskich---- natomiast zdarza się ale rzadko że najbliższa osp przebywa do jrg na obstawę, bo brak jest już obsady w jrg-a wystarczy aby na powiecie doszło do 3 pożarów w tym samym czasie
3.ćwiczone było kiedyś samoratowanie na wspinalni ale ze względu na wypadki przy ćwiczeniach zaniechano zresztą ja mam na ten temat odrębne zdanie, natomiast samoratowanie z innych sytuacji jest trudne do ćwiczenia ponieważ nie ma takich samych akcji różnią się pożary jeden od drugiego a ma na to wpływ np. pogoda, zabudowa dane siły i środki itd.
2.najlepszym sposobem jest posiadanie wszelkich zabezpieczeń np. sygnalizatora bezruchu,gwizdka itp., a także nie wyobrażam sobie aby strażak wchodzący do środka nie posiadał aparatu i maski i nie był zabezpieczony przez kolegę - od razu też wyjaśnie że ze względu na mało obsadę rzadko wpuszczam do środka samego strażaka a jeśli juz to robię to pełna asekuracja przez kolegę na zewnątrz- zazwyczaj wchodzę ja ze strażakiem a asekuruje nas niezgodnie z zasadami bhp tylko 1 osoba a nieraz wogóle- także musimy posiadać łączność
1.ogólnie zbyt mało mamy ćwiczenia praktycznego -niestety wypieraja je teoretyczne np. z psychologii ( dla mnie idiotyzm) narzucone przez kw -- ale jeśli juz mamy takie ćwiczenia to zawsze prowadzimy ewakuację osoby poszkodowanej a ja myślę że to samo tyczy się jeśli taką osobą byłby strażak- wykorzystujemy takze do takich celów aparat dla poszkodowanego
NAPEWNO ODMIENNE ZDANIE BĘDĄ MIEĆ OSOBY Z JRG O PEŁNYM STANIE OSOBOWYM I PODDADZĄ TO KRYTYCE NO ALE CÓZ NIE WSZYSCY PRACUJĄ TYLKO NA PROWINCJI

Offline Seba

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 209
    • http://
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #38 dnia: Październik 17, 2004, 20:24:56 »
bartek za ostatnie posty 100 % zrozumienia! ja mam nawet gorzej nas do roboty przychodzi 6 .... w tym jeden na PA... Mam wrażenie że my to nie strażacy a partyzanci! wpadasz albo się uda albo nie ... Witold owszem ma dużo racji ale na życie cieżko to przełożyć.  Co do 5 pytań Witka też pozwolę sobie odpowiedzieć 4 x TAK ... jeżeli wpada ktoś na kontrole a życie jest życiem ... co do 5 pkt to jak jedziemy we 4-rech to czuję się zwolniony z odpowiedzi :) Podsumowując cieszę się że mam dobrą, zgraną ekipę (podobnie jak Bartek służe jako d-ca zmiany) i zawsze (pomimo uszczypliwości KP) wchodzę w aparacie pierwszy dalczego? nie chcę tu robic z siebie menczennika albo czegoś w tym stylu ale ....  Bartek znasz odpowiedz??

Offline bartek6

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 572
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #39 dnia: Październik 17, 2004, 22:15:41 »
dzięki sebha za zrozumienie- trudno do czegoś to nasze stanowisko zobowiazuje i może dawno bym to rzucił i zmienił stanowisko ale trudno ja to poprostu lubię robic pomimo ogólnego niezrozumienia przez strazaków zwłaszcza tych za biurkiem

Offline Seba

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 209
    • http://
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #40 dnia: Październik 18, 2004, 11:30:11 »
pozwolę sobie jeszcze dodać że dla kolegów za biurka problem po prostu często nie istnieje :) Nie szukam uszczypliwości ani zadry poprostu punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :)
Niestety zasady prowadzenia działań opracowano dla idealnych JRG (najlepiej szkolnych :) ) 20 strażaków- ratowników, 7 samochodów dowolnej specyfikacji KDR łączność itd. nikt nie wpadł na pomysł że najczęściej pierwszy jest zastęp ludków w niepełnym składzie osobowym   :(  
Podoba mi sie postawa Witka oczytany facet z ciekawymi spostrzeżeniami ! Tylko jest jedno ale doputy w OSP będzie rządził przypadek doputy nie będzie dla małych JRG wielkiej pomocy z ich strony o co mi chodzi wyjaśniam... aktywność jednoski OSP można opisać sinusoidą, zbiera się grupa zapaleńców wszystko idzie w dobrym kierunku jest super, potem ktoś się z kimś pokłuci, inny da sobie spokój, trzeciego zniechęcą posunięcia zawodowców jeszcze inny się wyprowadzi i OSP gaśnie, brakuje Wam (braci ochotniczej) ciągłości. Widziałem kilka Fraiwilige (przepraszam za pisownie) tam przynależność do tej drupy to nobilitacja w środowisku są lekarze, dyrektorzy, jednym słowem ludzie wpływowi w "gminie" dumnie prężą się na wszystkich imprezach okolicznościowych, ale też są pierwsi na alarm! inna sprawa to przywileje .. zwolnienia z podatków dla firm zatrudniających ochotników, super wynagrodzenia. A u nas? w robocie pracodawca wkurza się że ochotnik przyjdzie zmęczony po akcji albo co gorsza będzie miał alarm w trakcie pracy, wójt czy burmistrz płaci tylko do lipca, remiza się sypie na sprzęt nie ma. Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieję że zaświci jeszcze słońce :)    

Offline Zenek

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 46
    • http://www.osprybna.republika.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #41 dnia: Październik 18, 2004, 12:02:00 »
Witam
Cytuj
w robocie pracodawca wkurza się że ochotnik przyjdzie zmęczony po akcji albo co gorsza będzie miał alarm w trakcie pracy, wójt czy burmistrz płaci tylko do lipca, remiza się sypie na sprzęt nie ma.
Zgadzam sie z wypowiedza Seby. Takie grupy to tylko teoria w naszych realiach. Jestem tylko strazakiem ochotnikiem w mojej gminie zadna jednostka nie ma aparatow!!!!! Mam nadzieje ze w przyszlym roku dostaniemy je jako pierwsi ale beda tylko 2 na 11 jednostek. Do tej pory w razie zagrozenia dla osob znajdujacych sie w budynku albo czekalismy na PSP ktora jedzie 20 minut albo ktos wchodzil na "Zywca" (w najlepszym razie w masce tzw: "Słoń")
Takie grupy wedłóg mnie powinny byc zakładane w OSP. Zaraz tlumacze dlaczego
1. Moga na miejsce przyjachac z kilkominutowym opuznieniem
2.Z powodu brakow kadrowych w PSP
Sa jednak minusy, Jezeli taka jednostka rozsypie sie przez jakas klutnie to mamy pozamiatane nie bedzie mial kto wyjechac. Poza tym trzeba y przeszkolic ochotnikow bo bez przygotowania nie ma sensu ich nigdzie wysylac. Osobiscie jednak uwazam ze w naszym kraju zycie strazaka jest mniej wazne niz kilka tysiecy zlotych ktore wedlog wladz mozna lepiej wydac. Smutne ale prawdziwe
Zycze powodzenia w takich dzialaniach

Offline Sylwek

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 2.394
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #42 dnia: Październik 18, 2004, 14:06:38 »
Cytuj
Witam
[
Takie grupy wedłóg mnie powinny byc zakładane w OSP. Zaraz tlumacze dlaczego
1. Moga na miejsce przyjachac z kilkominutowym opuznieniem
2.Z powodu brakow kadrowych w PSP
Cześć,

Zenek jeśli pisząć "takie grupy" miałeś na myśłi "grupy szybkiego reagowania" to ja się nie zgodzę Tobą - to powinni być doświadczeni strażacy - najlepsi z najlepszych. W OSP   nie ma ludzi o tak dużym doświadczeniu (no chyba, że są to jednocześnie strażacy PSP). Jaka by nie była obecnie OSP to będzie miała za  mało wyjazdów by jej członkowie zebrali doświadczenia potrzebna w tego typu akcjach.
Wydaje mi się że na tego typu grupy mogą sobie pozwolić tylko jednostki z dużą liczbą wyjazdów np. te z większych miast,  
...a jak na razie to dyspozytorzy wyślijcie raczej wcześniej jeden wóz za dużo, żeby zabezpieczył pracujących ratowników niż później... żeby wydobył ich ciała, dowódcy akcji wezwijcie do zdarzenia wsparcie chociażby chłopaki mieli się tylko przejechać i wrócić - wiele razy widziałem za dużo sił i środków na miejscu akcji i jakoś głowy nikt nikomu za to nie urwał.
Bartek6  i Seba  co by się stało gdybyście wezwali dodatkowe samochody oprócz tych które macie do dyspozycji wg opisu np z innego powiatu. Niech jedzie 20... 30 minut ale niech jedzie do Was - ktoś Wam za to coś zrobi? A może z czasem to się stanie standardem że Wy będzieci jechali do sąsiedniego powiatu a oni do Was i ewentulanie jak nie będziecie potrzebni to będziecie zawracali po drodze - chyba jeszcze nie doszło do tego żeby Wam wydzielali paliwo.
Sylwek  

Offline strazak69

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 57
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #43 dnia: Październik 18, 2004, 18:48:27 »
POPIERAM INICJATYWE GRUPY RATOWNICZEJ .  .SLUZE W JRG GDZIE STAN OSOBOWY NA SLUZBIE WYNOSI 18 LUDZI, STAN ZMIANY NATOMIAST 25.MOGE OBSADZIC 3 SAMOCHODY GASNICZE TJ GCBA5/30ZALOGA 4 OSOBY, GBA2/16 ZALOGA 6 OSOB, GCBA8/32  ZALOGA 4 OSOBY,SD-37 1 OSOBA, MSK 2 OSOBY.WYJAZD DO POZARU MIESZKANIA TO 2 GASNICZE TJ 10 OSOB, PLUS  SD-37 CZYLI 11 OSOB WYDAJE SIE ARMIA LUDZI. MIESZKAM W MIESCIE GDZIE 75 PROCENT ZABUDOWY TO TZW FAMILOKI W ZWARTEJ ZABUDOWIE ,WTAJEMNICZENI WIEDZA CO SIE ZA TYM KRYJE.DREWNIANE STROPY PALNA KONSTRUKCJA DACHU ITP.DZIALANIA WEWNETRZNE TO WIADOMO  SILNE ZADYMIENIE, TEMPERATURA TO CHOLERNE ZAGROZENIE DLA  LUDZI  NA KONDYGNACJI OBJETEJ POZAREM I POWYZEJ MIEJSCA POZARU, WIADOMO WYSYLAMY ROTE GASNICZA , ROTE RATOWNICZA KTORA ODDYMIA KLATKE SCHODOWA SPROWADZA  CYWILI ITP. ALE   WRACAJAC DO SEDNA SPRAWY WIADOMO  Z TYMI SILAMI NIE SPOSOB UTWORZYC TEGO ZESPOLU, POZOSTALO BY MI TYLKO ZADYSPONOWANIE OSTATNIEGO GASNICZEGO Z OBSADA 4 OSOBY, TO ONI BY MOGLI TWORZYC MÓJ ODWOD TAKTYCZNY I ZESPOL RATOWNICZY NA MIEJSCU AKCJI, HMM 1 PROBLEM JA MUSZE ZABEZPIECZYC 200 TYS MIASTO WIEC MUSZE W TYM MOMENCIE MYSLEC BARDZIEJ O MIESCIE NIZ O  MOICH LUDZIACH NA MIEJSCU. INICJATYWA JEST SZLACHETNA ZWLASZCZA ZE MOWI TO CZLOWIEK KTORY JEST NIE ZAWODOWCEM,MYSLE ZE JEST TO TEMAT DO ROZMOWY NA SZCZEBLU KOMENDY GLOWNEJ PSP. MOJA PROPOZYCJA  JEST NASTEPUJACA ALE NA SZCZEBLU D-CY ZMIANY, D-CY JRG, JESLI MAMY POZAR GDZIE SCIAGAMY PLUTONY CIEZKIE, PLUTONY ODWODOWE MIESZANE TO D-CA NA MIEJSCU AKCJI PO ANALIZIE I SKALI POZARU DECYDUJE  JAK MOGA BYC WYKORZYSTANE ROTY PRZYBYLE NA MIEJSCE AKCJI. KTOS DOBRZE POWIEDZIAL ZE JEST CZASEM POSMIEWISKIEM STRAZAK W PELNYM WYPOSAZENIEM, GDZIE MA  NA PRAWDE WSZYSTKO POTRZEBNE DO POZARU WEWNETRZEGO, Z TYM SIE SPOTYKAM NA CO DZIEN . CHLOPAKOM NA NASZEJ ZMIANIE WCHODZI POWOLI W KREW NOSZENIE TAKICH RZECZY JAK KOMINIARKA SYG BEZRUCHU PELNE UBRANIE OCHRONNE, JEDZIEMY DO ZADYMIENIA NA KLATCE SCHODOWEJ TO STRAZACY WYCHODZA WLASNIE W KOMPLETNYM WYPOSAZENIU, NIE WAZNE CZY JEST 30 W PLUSIE. TAK MA BYC TO SWIADCZY O PROFESJONALIZMIE .NIE RAZ  JADAC W RAMACH POMOCY SASIEDZKIEJ WIDZE STRAZAKOW W KOSZAROWKACH,GDZIE NAWET W NOCY FACET NIE MA LATARKI I WOLA SZEFIE MOZE SZEF MI TU POSIECIC. WIEM ODBIEGAM OD TEMATU ALE CZASAMI TRZEBA WROCIC DO KORZENI NASZEGO MYSLENIA  ZACHOWANIA.ALE TEMAT TU ROZPOCZETY JEST NAPRAWDE DOBRY I NIE ZASTEPCZY JAK INNE .            

Offline strazak69

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 57
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #44 dnia: Październik 18, 2004, 19:16:50 »
MAM JESZCZE 1 PROPOZYCJE  DO ROZMOWY CO PANOWIE D-CY ZMIANY I NIE TYLKO MYSLICIE O DYSPONOWANIU  DO KAZDEGO POZARU BUDYNKU POWYZEJ 1 KONDYGNACJI  SAMOCHODU SD,SH.A NIE JAK DOTYCHCZAS  POWYZEJ 2 PIETRA. ANALIZUJAC WSZYSTKIE AKCJE RATOWNICZO GASNICZE W WIELU PRZYPADKACH WIECEJ WYKORZYSTALEM DRABINE MECHANICZNA PRZY POZARZE PIWNICY,  CZY MIESZKANIA NA PARTERZE NIZ POWYZEJ  2 PIETRA.MOWIE OCZYWISCIE O RATOWANIU CYWILI Z MIEJSC POWYZEJ POZARU,W WIELU PRZYPADKACH ROBI NAM SIE NA KLATCE SCHODOWEJ EFEKT KOMINOWY GDZIE  PRZEJSCIE PRZEZ TAKA KLATKE JEST NIE MOZLIWE.DRABINE KTORA MAMY NA MIEJSCU MOZNA  WYKORZYSTAC OD RAZU A NIE CZEKAC NA JEJ PRZYJAZD, WIELU Z WAS WIE ZE PRZY TAK NISKICH STANACH OSOBOWYCH SPRAWIENIE DRABINY D10-W GDZIE POTRZEBA 4 OSOBY JEST JUZ SPORYM USZCZUPLENIEM SIL NA MIEJSCU POZARU POZOSTAJE  KILKU Z NAS DO WYL PRADU, GAZU SPRAWIENIU LINI GASNICZEJ ITP. A MAJAC  SD NA MIEJSCU ROBI TO KIEROWCA PLUS 1 RATOWNIK, MOZE KTOS SIE ZE MNA NIE ZGODZIC ALE MYSLE ZE TEMAT JEST  CIEKAWY. MYSLE ZE  MOZE W WIELU PRZYPADKACH ULATWILO BY TO UDZIELENIU POMOCY NIE TYLKO CYWILOM..............

Offline Zenek

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 46
    • http://www.osprybna.republika.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #45 dnia: Październik 19, 2004, 11:40:17 »
Zgadzam sie z Toba "Sylwek" ale wiadomo nie od dzis ze w PSP pracuje zbyt malo osob, moze szkolenia dla ochotnikow zalatwilyby calkowicie sprawe. Ochotnicy maja na takie zeczy czas, wystarczy tylko troche checi i pomoc ze strony strazakow PSP.  Uwazam tez ze lepszym rozwiazaniem jest wezwanie do pozaru budynku blizej polozonej OSP niz ciagniecie samochodu z pobliskiego powiatu. Taka OSP nie koniecznie musi pelnic role "grupy szybkiego reagowania" ale moze przejac inne zadania do ktorych nie potrzeba tak wiele doswiadczenia ktore posiadaja niewatpliwie strazacy PSP.  

Offline firetom

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 310
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #46 dnia: Październik 19, 2004, 16:42:41 »
Prawdę powiedziawszy przestraszył mnie Bartek swoimi wypowiedziami. W jednym poście słusznie zauważył
Cytuj
.-JAK GASIĆ POŻAR NP. MIESZKANIA NA 3 PIĘTZRE Z TAKĄ OBSADĄ LUB RESTAURACJI TAK JAK TO BYŁO W PRZYPADKU TARNOWA?
JA WSZYSTKIM ODPOWIADAM -- ANO GASIMY- MUSIMY TO ROBIĆ I ROBIMY TO Z ŁAMANIEM WSZELKICH ZASAD TAKTYKI GAŚNICZEJ A ZWŁASZCZA BHP
, by po chwili dodać
Cytuj
nigdy się nie zdarza i pewnie nie zdarzy aby osp w moim powiecie przyjechało do w/w pożaru do siedzibowego miasta-- napewno są zawsze wzywani tam gdzie mają blisko do pożaru a także gdzie nie ma sensu aby dodatkowo ściągać 2 samochód z jrg i tu mam na myśli pożary w gospodarstwach wiejskich---- natomiast zdarza się ale rzadko że najbliższa osp przebywa do jrg na obstawę, bo brak jest już obsady w jrg-a wystarczy aby na powiecie doszło do 3 pożarów w tym samym czasie
. Sorki, ale zabrzmiało to tak, jakbyś pracował na wyspie, gdzie znikąd nie otrzymasz pomocy. Czy nie uczono Was o tym, że lepiej przedobrzyć - czyt. zadysponować większe siły i środki, niz wymaga tego sytuacja, niż czekać później na pomoc i patrzeć bezsilnie jak sytuacja wymyka sie spod kontroli?
Moi koledzy z JRG, gdzie stany kadrowe wyglądają podobnie jak u Ciebie,  mają ten komfort psychiczny, bo wiedzą, że gdy zaistnieje taka potrzeba mogą liczyć na wsparcie jednostek OSP z KSRG. O to przecież w tym systemie chodziło, no nie?
Co więcej, nie ponosisz przy tym żadnych kosztów Ty, ani Twoja komenda. Płaci za to gmina, co ustalają porozumienia między burmistrzami, wójtami a odpowiednimi komendami.
Ja wiem, że są zawodowcy, którzy panicznie boją się współpracy z ochotnikami, są też tacy, którzy uważają to za dyshonor. No bo przecież nie do pomyślenia jest to, że zawodowiec nie daje rady. Ale to myślenie tchnie jakoś starą, stęchłą komunistyczną propagandą, którą karmiono nas przez laty.
Kilka razy moja jednostka brała udział w akcjach na terenie miasta powiatowego, parę razy także ściągani byliśmy na zabezpieczanie. Nikt nikomu za to głowy nie urwał i nikt ambicjonalnej cnoty nie stracił.
Więc może czas zmienić myślenie, a nie, tylko utyskiwać. Zresztą za chwilę zaroi sie u Ciebie w jednostce od junaków i ciekaw będę, czy wg. Ciebie zrobi się bezpieczniej, czy wyzbędziesz się troski o prawidłowy przebieg akcji?
Sorki Bartku, nic do Ciebie osobiście nie mam, ale staram się walczyć ze stereotypem ochotnika - nieudacznika, niestety pech chciał - trafiło na Ciebie.
 
Doświadczenie jest czymś, co zdobywamy, kiedy nie zdobywamy tego, co chcemy zdobyć

Offline Seba

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 209
    • http://
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #47 dnia: Październik 20, 2004, 10:04:59 »
Co do postu przedmówcy : Pozwole sobie na małe nieproszone wtrącenie ... NIe znam nikogo w PSP dla kogo współpraca z OSP jest "dyshonorem", "zniewagą" albo czym tam chcesz! Zawsze podkreśla się że bez OSP cały ten system legnie w gruzach! i taka jest prawda. Duże miasta obronią sie same a co z pozostałymi? Zmiany KSRG są nieuchronne, zapewnie nie pomylę się dużo twierdząc że w miejsce dzisiejszych Komend Powiatowych w miasteczkach do 50 - 60 tys. mieszkańców powstanie sieć posterunków, gdzie będzie mieszać się kadra zawodowa z ochotniczą.
Ja osobiści bardzo lubię pracować z "moimi" ochotnikami, wszystkim życzę takich jednostek! tylko zerknij do mojego poprzedniego postu (z 18.10) i zjawiska tam opisane  powinny zniknąć z Ochotniczych Straży Pożarnych a wtedy będzie super.  

Offline firetom

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 310
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #48 dnia: Październik 20, 2004, 14:32:07 »
Widzisz Seba, cieszę się, że właśnie w Twojej jednostce istnieją prawidłowe relacje między zawodowcami a ochotnikami, niestety, nie wszędzie tak jest a przykład stanowi post Bartka ( przynajmniej ja go tak odebrałem).Można odnieść wrażenie, że powstał system z którego po prostu w niektórych komendach nie chcą, lub nie potrafią korzystać. A podkreślanie jak sam powiedziałeś, że bez OSP cały ten system legnie w gruzach nie zawsze przekłada się na realizację tej myśli w życiu.
 Masz rację pisząc o sinusoidzie ochotniczej aktywności, ale po raz któryś tam z kolei powtórzę się – to w dużej mierze zależy też od zainteresowania się sprawami strażaków ochotników przez strażaków zawodowych. Jeśli kontakt zawodowców i ochotników ograniczy się tylko do wspólnych działań w akcji, albo kontroli gotowości bojowej, to w końcu pozostawieni sami sobie ochotnicy kiszą się w sosie własnym a stąd pierwszy krok do kłótni i osłabienia aktywności. Niestety, jesteśmy takim narodem, w którym każdy powinien mieć swój miecz Damoklesa i należy niektórym uświadomić, że jeżeli stowarzyszenie zdecydowało się na wystawienie jednostki operacyjno technicznej, to w pewien sposób straciło swoja autonomię na rzecz porządku ustalonego przez PSP, czy Ministerstwo i albo się do tego dostosuje, albo „zrezygnuje się z jego usług”.
Oczywiście wiele też zależy od samych ochotników a właściwie ich władz w których nie powinni zasiadać ludzie przypadkowi, ale prawdziwi pasjonaci, potrafiący pozytywnie „infekować” pozostałych.
Trochę odbiegliśmy od właściwego tematu, ale przecież pośrednio ten wątek łączy się z nim poprzez ideę – ratujmy się sami, wspomagając się zarówno w akcji, jak i działaniach prewencyjnych.
Pozdrawiam
Doświadczenie jest czymś, co zdobywamy, kiedy nie zdobywamy tego, co chcemy zdobyć

Offline Ajax

  • Pokój to tylko brak wojny.
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.310
  • Cały świat gra komedię!
    • http://
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #49 dnia: Październik 20, 2004, 17:07:11 »
Problem współpracy z OSP dobrze opisał Seba. Ja również jestem zdania, że niestety narazie musimy wykonywac pewne zadania nieraz wbrew zdrowemu rozsadkowi, bhp itd. Nazywa się to bodaj "stanem wyższej konieczności" tylko, że czasami zachodzi on zbyt często. Wszystko jest dobrze, gdy jest ok. - gorzej, gdy coś się stanie nie tak. Zaczyna się wtedy "polowanie na jelenia". Straż nie jest tu chyba odosobnionym przypadkiem.
Na większości jednostek szczególnie tych w KSRG można polegać / u mnie tak na ok. 95 %/. Zdarzało się - szczególnie przy intensywnych opadach atmosferycznych, wiatrach itp. że garaże pozostawały puste lub nie miał już kto wyjechać. Wtedy wzywa się do zabezpieczenia miasta najbliższą mobilną jednostkę OSP. Staramy się jednak do takich sytuacji nie doprowadzać- unikać, ale nieraz..... Zmiany podziału bojowego stanowią z reguły zgrany kolektyw i napewno jeden drugiemu pomagał i pomoże jeżeli tylko będzie mógł w trudnej sytuacji. Poza słuzbą jest różnie, ale staramy spotykać się ok. 2-3 razy w roku, nawet z rodzinami na wspólnych imprezach, które organizujemy sobie sami lub wspólnie z tzw. biurem. Zwykle są to bardzo udane spotkania, zabawy na które lgnie również wiele osób cywilnych.
Oj chyba też nieco odbiegłem od tematu. :rolleyes:  
Nie jeden brak wiedzy nadrabia wazeliną.