Autor Wątek: Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach  (Przeczytany 10107 razy)

Offline paczmen

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 98
    • OSP Lutomiersk
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« dnia: Styczeń 24, 2004, 21:39:28 »
Dzisiaj rano w radiu slyszalem o wypadku podczas gaszenia pozaru w Brzezinach. Z informacji wynikalo ze na jednego ze strazakow spadl kawalek gzymsu z dachu. Strazak doznal otwartego zalmania nogi i uszkodzenia tetnicy. Zmarl z powodu wykrwawienia po przewiezieniu do szpitala. Wie ktos moze cos wiecej na ten temat?

Offline paczmen

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 98
    • OSP Lutomiersk
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #1 dnia: Styczeń 28, 2004, 19:44:10 »
Ja sam bylem kiedys swiadkiem podobnego zdarzenia, tyle tylko, ze wtedy strazacy zdazyli uciec i nikomu nic sie nie stalo, ale brakowalo nieduzo. Mysle, ze cos takiego moglo sie zdarzyc kazdemu (spadniecie gzymsu), ale dlaczego zginal jeden z naszych kolegow? Strach przed udzieleniem mu pomocy? Brak przeszkolenia? Chyba bylo tam wiecej jednostek (podejrzewam ze rowniez PSP).

PS. Strazol zarejestruj sie! To naprawde nie boli.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 28, 2004, 19:45:58 wysłana przez paczmen »

Offline urban

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 129
    • http://
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #2 dnia: Styczeń 28, 2004, 23:26:08 »
moze na pl.misc.ratownictwo cos wiedza . pokopie troszeczke
« Ostatnia zmiana: Styczeń 29, 2004, 00:04:46 wysłana przez urban »

Offline marcinfire

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 77
    • http://www.smchrobry.lodz.pl/~marcinfire/index.htm
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #3 dnia: Styczeń 29, 2004, 23:00:20 »
Dziś, był pogrzeb..............
 Nasi z Łodzi podreperowali chwilowo JRG Brzeziny, żeby wszyscy mogli kumpla odprowadzić.....


MOŻE:

minuta ciszy? chwila zadumy?

Niech Bóg ma go w swojej opiece!!!
 

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #4 dnia: Styczeń 29, 2004, 23:36:52 »
Modlę się z Niego i za Jego Rodzinę....nie zapomnimy Cię Bracie.....

Witek  :(

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline bulon

  • Elitarny spamer :)
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.521
  • www.heartsaver.pl
    • Kursy pierwszej pomocy
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #5 dnia: Styczeń 29, 2004, 23:51:37 »
na pl misc ratownictwo ignacy - kraj koordy.rat med psp dal tylko krotkie info o tym

w szpitalu chlopaka 2 h ratowali i nic...


 
Prywatnie zdanie wyrażam pisząc kolorem czarnym.

Moderuje przy pomocy koloru navy.
Każdy moderator ma swój kolor.

Offline urban

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 129
    • http://
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #6 dnia: Styczeń 31, 2004, 10:28:39 »
Witam
Info z pl.misc.ratownictwo wyslane pzrez Ignacy Baumberg

UWAGA: wiadomośc nieoficjalna :  wyniku urazu fragmentem muru
rozerwanie tętnicy i   żyły podkolanowej - masywny krwotok u strażaka w
czasie akcji. 10 opatrunków   i  opaska zaciskowa, 2 godziny walki w
 szpitalu - zmarł z powodu wykrwawienia. ..
 Cześć jego pamięci.....
Ignacy Baumberg



(*) (*) (*)

pozdrowionka  

strażol

  • Gość
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #7 dnia: Styczeń 31, 2004, 15:52:22 »
Wielki żal. Żegnaj kolego.
uwaga forumowicze! Będzie organizowana zbiórka pieniężna dla rodziny naszego śp. kolegi. Jak będę miał nr konta - podam na forum.
Pozdrawiam.

Offline aniolstroz

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 589
    • http://
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #8 dnia: Luty 01, 2004, 07:07:04 »
Odpoczywaj w spokoju Kolego.  :(

A czy nie wie ktoś czasem jak ten ś.p. strażak był ubrany? Czy miał kompletne ubranie (chodzi mi w tym przypadku o spodnie) czy może miał założone tylko koszarówki?

Offline paczmen

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 98
    • OSP Lutomiersk
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #9 dnia: Luty 01, 2004, 08:24:58 »
Wiadomosc nieoficjalna: Jakis czas po odwiezianiu tego strazaka do szpitala dotarl tam jego dowodca (chyba cos kolo godziny), a biedak lezal jeszcze na izbie i nikt nim sie za bardzo nie przejmowal. Ukochana sluzba zdrowia! :angry:  

Offline MIKE

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 89
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #10 dnia: Luty 12, 2004, 09:06:23 »
Ubolewam nad stratą kolegi z szeregów. Niestety masywny krwotok... jeśli ktoś miał okazję to widywać, wie, że nie było dużych szans.
Panowie! Spójrzmy prawdzie w oczy. Zajmując sie ratownictwem medycznym parę lat, głównie w strefie zagrożeń, mogę się wypowiadać na ten temat bez obaw.
Musimy liczyć się z tym, że w każdej akcji może któryś z kolegów zostać ranny i wtedy to my musimy zapewnić mu maximum bezpieczeństwa. Nasze umiejętności (nie tylko na zaświadczeniu o ukończeniu kursu), będą weryfikowane.
Bardzo mocno Was namawiam do tego aby być przygotowanym do tego typu zdarzeń. Od tego jak zaczniemy, będzie zależał w dużej mierze efekt dalszego postępowania innych służb. Co do służby zdrowia ... to tak naprawdę jej jest potrzebna pomoc. Kto wie? Może nawet eutanazja ...
Tak więc stosując starą zasadę - UMIESZ LICZYĆ? LICZ NA SIEBIE

bimbus

  • Gość
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #11 dnia: Luty 22, 2004, 00:16:18 »
To jest ciekawe Forum . Niby Zawodowe, sami, profesjonaliści! A przeciez zginął jeden z was!!! I nie interesuje nikogo jak??????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Jesteście pożałowania godni PANOWIE STRAŻACY!!!!!!!!!!!!!!!!!!??????????????????

strażol

  • Gość
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #12 dnia: Marzec 09, 2004, 23:40:00 »
Zgodnie z poprzednim postem przedstawiam apel kolegów śp. Jacka Supery o pomoc dla jego rodziny.

Koleżanki i Koledzy
Strażacy!
APEL

W nocy 24 stycznia podczas akcji ratowniczo - gaśniczej uległ wypadkowi nasz kolega st.sekc. Jacek Supera - strażak Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Brzezinach. Niestety mimo udzielonej pomocy nie udało się uratować jego życia.
Jacek oddał życie za najpiękniejsze ideały naszej służby - niosąc pomoc ludziom dotkniętym nieszczęściem. I choć ryzyko utraty życia wpisane jest w wykonywanie naszego zawodu, trudno pogodzić się z tak dotkliwą stratą. Dla Jacka już nic nie możemy zrobić oprócz zachowania Go w naszej pamięci i oddania Mu czci za Jego bohaterstwo w ratowaniu życia i mienia ludzkiego.  
 Nasz Kolega pozostawił jednak żonę i dwoje dzieci - chłopca i dziewczynkę w wieku 8 i 13 lat. Jacek już nic nie będzie mógł już im pomóc. Sytuacja najbliższych naszego Kolegi jest bardzo trudna. Żona nie pracuje, gdyż opiekuje się synem przewlekle chorym na astmę oskrzelową. Chłopiec wymaga stałej opieki osoby dorosłej oraz leczenia.
Dlatego zwracam się do ludzi wrażliwych z apelem o wsparcie materialne dla żony i dzieci naszego Kolegi.
Wierzę, że chociaż ten sposób będzie można pomóc im przetrwać najcięższe chwile, wyrazimy nasz żal i solidarność w bólu.
Pamiętajmy, że nawet najmniejsze wsparcie będzie wiele znaczyło dla jego rodziny.

Darowizny prosimy kierować na konto:
Fundusz Pomocy Poszkodowanym Ratownikom
Kredyt Bank V O/W-wa
84150012721212700394160000
z dopiskiem st. sekc. Jacek Supera

Liczę, że koledzy forumowicze nie zawiodą. I nieprawdą jest, że nie interesują nas okoliczności wypadku Jacka. Czekamy na opublikowanie analizy tego przykrego wydarzenia. Jeśli to forum czyta ktoś, kto wie jaki był przebieg zdarzeń, to może podzieli się z nami swoją wiedzą.
Pozdrawiam.
 

Gość_kg877

  • Gość
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #13 dnia: Marzec 21, 2004, 21:36:34 »
Witam.
W ,,Przegladzie Pożarniczym" jest artykuł opisujący akcję gaszenia pożaru domu mieszkalnego w Brzezinach, podczas którego wypadkowi uległ Śp. Jacek Supera.  

Offline Malwinka

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 45
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #14 dnia: Kwiecień 18, 2004, 11:30:34 »
Nie jestem strazakiem... ale podziwiam wasza prace. Jestescie tacy odwazni. To wielka tragedia dla rodziny...łacze sie w smutku... :(  

strazol (ten właściwy)

  • Gość
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #15 dnia: Kwiecień 18, 2004, 18:13:16 »
W TYGODNIKU ,, ANGORA" Z 18 KWIETNIA 2004 R. NA STR. 26 JEST ARTYKUŁ POD TYTUŁEM ,, TAJEMNICA GUMOWEJ OPASKI" OPISUJĄCY WĄTPLIWOŚCI ZWIĄZANE Z OKOLICZNOŚCIAMI ŚMIERCI JACKA. PRZECZYTAJCIE!
OCZEKUJĘ KOMENTARZY.
POZDRAWIAM WSZYSTKICH OPRÓCZ ANIOŁA STRÓŻA.  

Offline Hanti

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 78
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #16 dnia: Kwiecień 21, 2004, 11:20:02 »
www.angora.com.pl, archiwum numer z 18.04.2004, tam jest tekst, dla ułatwienia.
pozdrawiam Hanti
 

Guest

  • Gość
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #17 dnia: Kwiecień 21, 2004, 14:29:52 »
Tajemnica gumowej opaski - Raport ANGORY – Polski pacjent (89)

 
 Raport ANGORY – Polski pacjent (89)

W zawód strażaka wpisane jest ryzyko. Trudno jednak pogodzić się z faktem, że w XXI wieku w centrum Europy 34-letni ratownik po otwartym urazie nogi umiera z powodu wykrwawienia.

„W dniu 24 stycznia 2004 r. Jacek Supera pełnił służbę ratownika na drugiej zmianie w KP PSP w Brzezinach – czytamy w protokole powypadkowym sporządzonym przez Komendę Powiatową Państwowej Straży Pożarnej w Brzezinach – (po północy wyjechał do pożaru – przyp. red). (...) Jacek Supera wykonywał rutynowe czynności, tzn. stojąc przed budynkiem podawał prąd wody w natarciu na dach palącego się budynku. (...) W pewnej chwili część konstrukcji budynku (dachu i nadmurówki) zsunęła się na niego i przycisnęła go uszkadzając prawą kończynę dolną. Według tego samego protokołu rannemu strażakowi koledzy założyli opatrunek uciskowy, opaskę uciskową, przykryli kocem oraz „folią życia”.
Z danych zawartych w tzw. karcie manipulacyjnej straży wynika, iż wypadek miał miejsce 48 minut po północy, karetka pogotowia ratunkowego zaś przyjechała 14 minut po wezwaniu.
– Z relacji kobiety, która była świadkiem wypadku męża, dowiedziałam się, że nie miał założonej gumowej opaski uciskowej, a jedynie bandaże – mówi Iwona Supera.
– Na wyposażeniu wozu bojowego jest gumowa opaska uciskowa i taką opaskę jeszcze przed przyjazdem karetki strażacy założyli panu Superze – stwierdza Lechosław Pawlik, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Brzezinach.
– Ten pacjent miał otwarte zwichnięcie kończyny dolnej – mówi dr Elżbieta Grzelak, koordynator ratownictwa medycznego CPR w Koluszkach. – Założono mu opatrunki uciskowe, które miały za zadanie zatrzymać krwawienie.
– Ale go nie zatrzymały – podsumowuje dr Ryszard Frankowicz, prezes Stowarzyszenia Obrony Praw Pacjenta. – Na podstawie posiadanych przez panią Superę dokumentów nie można jednoznacznie ustalić, czy jej mąż miał założoną gumową opaskę uciskową, czy też krwawienie starano się zatamować bandażami i gazą. Jeżeli jednak pacjent miał zaciśnięte gumowe opaski, to wiele wskazuje na to, że były one założone wadliwie. Prokuratura musi teraz to wszystko szczegółowo wyjaśnić. Podczas pożaru palił się budynek mieszkalny, a sąsiednie domy także były zagrożone. Dlatego ze zwykłej zawodowej ostrożności, jednocześnie ze strażą, powinna zostać wezwana karetka pogotowia. Nie zapewniono bezpieczeństwa nie tylko poszkodowanym mieszkańcom, ale i samym strażakom. Gdyby pogotowie było na miejscu już w momencie rozpoczęcia akcji gaśniczej, pewnie uniknięto by tragedii.
– To nie był poważny pożar. Nie ma praktyki wzywania jednocześnie ze strażą karetki pogotowia. Teraz trudno spekulować, co by było, gdyby – wyjaśnia komendant Pawlik.

Wykrwawiony na śmierć

W karcie pacjenta, w rubryce „wywiad”, lekarz szpitala w Brzezinach napisał:
„Pacjent przywieziony przez zespół R do izby przyjęć o godz. 1.12. W chwili przybycia przytomny, pobudzony, kontakt logiczny. (...) Na udzie prawym zaciśnięte dwie opaski uciskowe. Kończyna dolna prawa w kałuży krwi. W dole podkolanowym rana szarpana ok. 15-20 cm. (...) Z rany wystają kłykcie kości udowej”. – W momencie przywiezienia do naszego szpitala pan Jacek Supera był wykrwawiony, w nieodwracalnej fazie wstrząsu obwodowego – mówi Jan Krakowiak, dyrektor Szpitala Powiatowego w Brzezinach. – Zastanawiam się, kiedy założono mu opaskę? Chirurg i anestezjolog, którzy próbowali go ratować, byli zaskoczeni, że po dotarciu do rany, krew na uszkodzonej tętnicy, zamiast tryskać na metr czy dwa, już tylko kapała. Żyły obwodowe były zapadnięte, po prostu się skleiły. Szpital dysponował odpowiednią ilością krwi, miał doświadczonych specjalistów, a jednak wysiłki okazały się daremne. W takiej sytuacji nie pomogłoby nawet, gdyby poszkodowany trafił do najbardziej renomowanej kliniki. Ten człowiek miał ogromnego pecha.
Jacek Supera zmarł w szpitalu o godz. 3.05, dwie godziny siedemnaście minut po wypadku.
– Szpital zrobił, co mógł – stwierdza dr Frankowicz. – Nie wiem, czy przyczyną śmierci strażaka był pech, czy raczej nieżyciowe procedury obowiązujące w straży pożarnej? A może niewłaściwe zabezpieczenie kończyny przez udzielających pierwszej pomocy lub zespół karetki.
– Teraz ustalenie wszystkich okoliczności tej tragedii należy do prokuratury – wyjaśnia dyrektor Krakowiak, któremu przekazaliśmy już wszystkie dokumenty.
– Przed kilku dniami, gdy w domu była tylko moja mama, przyszło dwóch ludzi, którzy przedstawili się, że są z prokuratury i chcą nam pomóc – dziwi się pani Supera.
– Wykluczam sytuację, w której ktoś z naszej prokuratury kontaktował się z panią Superą w jakiś nieoficjalny sposób – wyjaśnia Anna Czapnik, zastępca prokuratora rejonowego w Brzezinach. – Wszystko robimy zgodnie z procedurą, a więc z tą panią możemy rozmawiać tylko w naszej siedzibie, po uprzednim wysłaniu wezwania. Sprawa śmierci pana Supery jest przez nas badana. Pani Supera jest osobą pokrzywdzoną, jeżeli więc wystąpi do nas oficjalnie, to udostępnimy jej kopie dokumentów dotyczących wypadku i śmierci jej męża.

Utykał podczas akcji?

– W sierpniu ubiegłego roku mąż miał wypadek, odbił sobie piętę lewej nogi – wspomina pani Iwona. Brzmi to może niegroźnie, ale przebywał na zwolnieniu aż 43 dni! Dostał też spore odszkodowanie z PZU. Praktycznie utykał na nogę aż do dnia śmierci. Mimo to był dopuszczony do pracy.
– Jeżeli strażak jest na zwolnieniu lekarskim trwającym co najmniej 30 dni, to do dalszej służby dopuszcza go komisja lekarska. Jako komendant nie mam prawa ingerować w werdykty lekarzy – wyjaśnia Lechosław Pawlik.
– Dopiero teraz dowiaduję się, że po tak długim zwolnieniu mąż musiał stawać przed komisją lekarską, tylko że ja nie przypominam sobie takiego faktu. Nie twierdzę, że nie był na komisji, ale na pewno o tym nie wspomniał, a nie miał przede mną tajemnic. Po śmierci męża jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji. Nie pracuję, gdyż młodsze z dzieci jest chore na astmę. Strażacy zebrali więc dla nas pewną sumę, za co im dziękuję. Niestety, Brzeziny to małe miasto i już słyszałam na ulicy haniebne plotki, ile to zarobiłam na śmierci męża.
– Nie potrafię panu z głowy powiedzieć, ilu strażaków ginie rocznie w akcji. Razem z ratownikami z OSP, od kilku do kilkunastu – mówi brygadier Witold Maziarz, rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej. Każdy wypadek analizowany jest na miejscu w konkretnej komendzie.
– Sprawę śmierci Jacka Supery badała komisja w Komendzie Powiatowej w Brzezinach. Była to analiza wypadku pod względem BHP. Żona zmarłego nie miała zastrzeżeń do poczynionych ustaleń, dlatego Komenda Wojewódzka nie badała dalej tej sprawy – stwierdza Piotr Holajda rzecznik Komendanta Wojewódzkiego PSP w Łodzi.
– Jak widać, na szczeblu Komendy Głównej nie analizuje się przyczyn śmierci strażaków – dziwi się prezes Frankowicz. – Jackowi Superze nikt nie przywróci już życia, lecz po tej tragedii powinno stać się standardem wzywanie na miejsce karetki pogotowia ratunkowego razem z wozem bojowym straży pożarnej.

KRZYSZTOF G. RÓŻYCKI

Tekst powstał przy pomocy dr. Ryszarda Frankowicza, prezesa Stowarzyszenia Obrony Praw Pacjenta z siedzibą w Tarnowie. Telefon kontaktowy 0 602 13-31-24 (od godz. 10 do 12).
 
 

Offline bartek6

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 572
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #18 dnia: Kwiecień 23, 2004, 19:16:55 »
czytając ten artykuł miałem łzy w oczach dlaczego zginął kto winien zastanawiam się i dochodzę do wniosku że i ja moge miec doczynienia z taką sytuacją jako d-ca zmiany a to dlaczego to opisuję poniżej
przez 7 lat na podziale to 2 razy wzywałem na miejsce akcji karetkę
za 1 do poszkodowanych mieszkańców pożaru- i tu chamski podejści lekarza do mnie jak i do poszkodowanych- poinformowałem o tym komendanta na odprawie zmianowej- odpowiedz komendanta daj spokój po co zadzierac z pogotowiem
za 2 razem wezwałem karetke gdyż podejrzewałem ż w środku domu mogą przebywać osoby które po ewakuowaniu mogą potrzebować pomocy medycznej- tu znów docinki personelu pogotowia bo w domu nikogo nie było a oni musieli przybyc na miejsce wśrodku nocy-rano komendant mnie sie pytał po co wzywałem pogotowie i jeśli komenda będzie obciążona kosztami to ja je pokryję
wnioski
1.mój zwierzchnik broni personel pogotowia
2.ja dostaję opier.... z a wezwanie karetki, czyli utrudnia mi się wykonywanie pracy podczas pożaru
3.jeśli karetka jest na miejscu to pożytku z nich mało jeszcze głupie ich komentarze
czy kolega zmarł bo fachowej pomocy nie otzrymał od kolegów-a co oni mieli na stanie z materiałów medycznych , czy komendant nakazał uzupełnień już po fakcie
gdzie była karetka-oczywiście też dyspozytor miał nakaz nie wzywania karetek gdy nic się nie dzieje tylko jak się stało to już było zapużno i teraz szuka sie kozła ofiarnego - może zawinił d-ca akcji jego najłatwiej udupić bo góra rączki umyję
wchodzimy do unii liczne zmiany dokonuje góra ale tylko papierkowej a ja się pytam do h..a wafla kiedy z zastępem straży będzie do pożarów wyjeżdzało pogotowie ratunkowe,gazowe i energetyczne kiedy zaistnieje taka potrzeba - przecież strażak może zginąć od porażenia prądem wybuchu gazu- nieoszukujmy się przecież ile razy gasi się pożar a prąd jest nieodłączony bo na elektryków trzeba by było czekać kilkanaście minut a sytuacja wymaga działań ktos potrzebuje pomocy- i kto wtedy odpowie za wypadek- oczywiście d-ca akcji bo wprowadził ratowników jeśli nie wprowadzi a ktoś inny zginie w płomienich to znów winić bęą d-cę, a nikt się nie zastanowi na jednoczesnym wyjeżdzie energetyków
ostatni mój wniosek i raczej osądzenie kto jest winien- dla mnie winien jest komendant powiatowy bo nie zadbał o ochronę swoich podwładnych podczas akcji -brak karetki- podpisywane są umowy z policją , pogotowiem itp.o współdziałaniu- i tu komendanta zasranym obowiązkiem jest aby pogotowie i pozostałe służby wyjeżdzały na ka,żde wezwanie straży a tam karetki od razu nie było ---brzeziny to nie warszawa że karetka będzie w ciągu 5 minut
na koniec jeszcze jedna uwaga  u mnie w komendzie pogotowie wzywa nas do wypadku jeśli nie mogą poszkodowanego wyjąć z auta-przybywamy oczywiście poi paru minutach od wypadku i pretensje gapowiczów nie są do pogotowia ale do straż bo strażacy przyjechali póżno --ile razy ja komendantowi mówiłem że pogotowie nas olewa ale on nic z tego nie robi ciekawe czy w innych komendach jest tak samo
na koniec wyrazy współczucia dla żony zmarłego

Offline jurol

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 35
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #19 dnia: Kwiecień 23, 2004, 21:49:28 »
Piszecie o konieczności pomocy rodzinie tragicznie zmarłego kolegi ; wszystko jest ok. ale gdzie pomoc K-nta w podziale środków z FPPR i ich rodzinom. Czy i w jaki sposób jest on przydzielany. Może poszukajcie pieniędzy u siebie lub w najbliższej okolicy.Teraz wszystkie jednostki PSP są oklejane listami z wołaniem o pomoc i naprawdę to chyba już nie działa . Trzeba znaleźć inne sposoby , bo napisanie pisma o pomoc to tylko odepchnięcie tematu a nie załatwienie sprawy. Nigdy nie chciałbym być w Waszej sytuacji.
Czy można było tego uniknąć.?

Offline jurol

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 35
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #20 dnia: Kwiecień 23, 2004, 22:18:59 »
Jeżeli mogę , to malutka rada do Bartka 6. Tylko bezpośrednie zagrożenie życia ludzkiego upoważnia D-cę akcji do polecenia gaszenia pożaru gdy zasilanie elektryczne nie jest odłączone i to też jest dyskusyjne ( nikt nam tutaj nie poda złotego środka ). Żadne inne materialne wartości nie mogą decydować o takim działaniu. Sam kiedyś czekałem ponad godzinę  na energetykę , a palił się sprzęt elektroenergetyczny za grube miliony - nikt nie powiedział "oficjalnie" złego słowa i nie skrytykował faktu nie podjęcia przez zastępy działań gaśniczych. Istniała możliwość odłączenia zasilania na słupach energetycznych oddalonych od msca. pożaru o 200 m , ale można było zciągnąć ług elektryczny , który jest b. niebezpieczny - wiedzieliśmy o tym i nikt nie odważył się tego zrobić. Musimy być przekonani ,że decyzja podejmowana w tej jednej chwili jest słuszna  i nic nikomu się nie stanie, jeżeli tak nie jest lepiej wykonać zadanie samemu.
Druga sprawa to gazownicy , którzy też mają ciekawe podejście do naszej pracy , bo najlepij gdybyśmy wszystko robili sami  i odpowiedzialność spadałaby na nas. Na nich też trzeba czekać bo mają dziwną organizację powiadamiania i dojazdu do akcji. Musimy robić swoje i przekonać Naszych przełożonych do swoich racji. Twój przełożony musiał zająć jakieś stanowisko - zajął złe , trzeba z nim na spokojnie pogadać bo to ważna kwestia . Jeżeli nic nie da rób dalej swoje a on z czasem przyzwyczai się do Twojego sposobu działania.
Powodzenia.
 

Guest

  • Gość
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #21 dnia: Kwiecień 23, 2004, 22:31:57 »
Mam pytanie. Co się stało z programem "czerwonych karetek", czy przypadkiem nie na takie okoliczności miały być ptrzeznaczone?
A co do wypowiedazi Pana od praw poszkodowanych. A idźże ty .............. do lekarzy i reszty rakarzy, którzy jeżdżą w zespołach i powiedz im, że Jacka nie ma z nami, bo jak trzeba było, to było darcie ry... pyszczków, że Straż chce Pogotowiu chleb odebrać. No to powiem tak: wznieście koledzy szkło i niech wieczna służba Jackowi lekką będzie, a na pohybel rakarzom.
 

Offline strazak_pletwonurek

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 16
    • http://www.strongwomen.republika.pl
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #22 dnia: Kwiecień 28, 2004, 16:56:54 »
Po przeczytaniu owego raportu mam pare uwag z którymi chciałabym się z wami podzielić.
Pierwsza pomoc w przypadku krwotoku: założenie opatrunku uciskowego, jeżeli ten opatrunek nie tamuje wypływu krwi uciśnięcie tętnicy znajdującej się powyżej rany, pozycje przeciwwstrząsowa w tym przypadku uniesienie kończyny dolnej do góry, przykrycie kocem, folią termiczną. W przypadku rany miażdżonej, jak miała miejsce nie zakładałabym opatrunku uciskowego gdyż ucisk bezpośrednio na wystające kości może spowodować ich przemieszczenie się, co doprowadzi do pogorszenia się stanu. Także pozostaje nam uciśnięcie tętnicy, założenie opaski uciskowej.

Podobała mi się też wypowiedź prezesa Stowarzyszenia Obrony Praw Pacjenta...” Dlatego ze zwykłej zawodowej ostrożności, jednocześnie z strażą, powinna zostać wezwana karetka pogotowia. Nie zapewniono bezpieczeństwa nie tylko poszkodowanym mieszkańcom, ale i samym strażakom.” Co się powinno robić, a jakie są nasze realia to każdy wie. Niestety, ale w Polsce nie ma jeszcze ratownictwa zintegrowanego żeby razem z strażą wyjeżdżała karetka pogotowia. Po to tez strażacy są szkoleni z zakresu pomocy przedmedycznej żeby w razie potrzeby jej udzielić.

Następna rzecz nad która się zastanawiam.

………”W karcie pacjenta, w rubryce "wywiad", lekarz szpitala w Brzezinach napisał: "Pacjent przywieziony przez zespół R do izby przyjęć o godz. 1.12. W chwili przybycia przytomny, pobudzony, kontakt logiczny” stan świadomości J.S zaprzecza temu żeby ……kończyna dolna prawa leżała w kałuży krwi lub jak to opisał dyrektor szpitala „W momencie przywiezienia do naszego szpitala pan Jacek Supera był wykrwawiony, w nieodwracalnej fazie wstrząsu obwodowego”.  Z tego, co wiem o wstrząsie hipowolemicznym to w przypadku utraty 40 % krwi, objawy to znaczna tachykardia, wyraźny spadek ciśnienia krwi, brak diurezy, obniżony poziom świadomości, zimna lepka skóra i wygląd jawnego wstrząsu. Utrata świadomości, ciśnienia krwi i pulsu występuje w razie utraty przeszło 50% krwi krążącej. Także taki duży ubytek krwi a z strażakami jest logiczny kontakt? Niedotlenienie może nawet spowodować utratę przytomności, ale o tym nie ma nic napisane.

Rozpoznanie rany jako szarpana wg mojego zdania jest nie właściwe. W tym przypadku z pewnością będzie to rana miażdżona jak już wcześniej pisałam (powstaje w skutek silnie działającego tępego urazu, co na pewno jest zsuwający się dach. Poddane nadmiernemu uciśnięciu tkanki powodują rozerwanie naczyń krwionośnych i tworzenie się głębokiego krwiaka. Znaczne zmiażdżenie tkanki kostnej. Brzegi rany są z reguły nieregularne i najczęściej zanieczyszczone). Ale to raczej jest mało istotne.

„Szpital zrobił, co mógł - stwierdza dr Frankowicz. - Nie wiem, czy przyczyną śmierci strażaka był pech, czy raczej nieżyciowe procedury obowiązujące w straży pożarnej?”… Kto mi to może z panów wytłumaczyć, bo o takich procedurach pierwsze słyszę?

…”A może niewłaściwe zabezpieczenie kończyny przez udzielających pierwszej pomocy”. A co jeszcze strażacy mogli zrobić oprócz tego, co zrobili? Nie wiem czy była uciśnięta tętnica, powyżej czy też pozycja przeciwwstrząsowa, bo nic o tym nie ma napisane, jeszcze podanie tlenu i to wszystko. Zespół R może już dużo więcej np podanie HAES (płynu krwiozastępczego) i innych leków. Z smutkiem musze stwierdzić, że to oni przywieźli J.S w kałuży krwi. Jestem ciekawa, jakie było postępowanie już w karetce, co zrobili a może, czego nie zrobili?? Możemy sobie teraz gdybać, co było nie tak, jakieś dodatkowe urazy wewnętrzne? Pamiętać należy, że nie zawsze jesteś w stanie uratować ludzkie życie.

 

Pozdrawiam
Kasia
 

-------------------------------------------------
gg. 2034545
www.strongwomen.republika.pl
NetMeeting mafiozo210@wp.pl
--------------------------------------------------

3

  • Gość
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #23 dnia: Kwiecień 29, 2004, 22:17:14 »
Parę zdań o dysponowaniu na miejsce kartek pogotowia.
Jeżeli strażacy nie przyzwyczają Pogotowia do tego, że ma jeździć do zdarzeń na wezwanie straży - to wytłumaczcie mi, dlaczego lekarze mają nie psioczyć??? Czy Wy - strażacy nie narzekacie jeżeli wzywają was do kota na dachu (pomijam ciężar gatunkowy problemu).
Lekarzowi trzeba wytłumaczyć do czego służy jego zespół. Nie myślę tutaj o pogadankach, ale o wspólnym działaniu. Ćwiczenia (tak - wiem, że to głupio brzmi dla tych, którzy mają jakiś bagaż doświadczeń w PSP), ćwiczenia i ćwiczenia - jeżeli nie macie wspólnych interwencji. Jeżeli będziecie spotykać się w trakcie rzeczywistych działań - przyzwyczaicie się do Pogotowia, a oni do Was. Po pewnym czasie Lekarze przestają się wymądrzać, a strażacy narzekać na współpracę.

Jestem daleki od bronienia służby zdrowia. Sam spotykam się z różnymi zespołami Pogotowia. Niektórzy są super (przeważnie młodzi), chociaż zdarzył się raz starszy lekarz, który zameldował się (!!!!!! ) u dowodzącego akcją (wypadek drogowy). Ale zdarzają się też tacy, którzy zmuszają nas do tego aby BARDZO, BARDZO  uważać na to co robią. Niekiedy najważniejszy w kartece jest kierowca (!!!!), a niekiedy lekarz wyrabia rzeczy, za które w PSP zabierają dodatek.
Niestety - od pewnego czasu wyznajemy zasadę: działa pogotowie - my patrzymy, jeżeli my wchodzimy do akcji - odsuwamy personel pogotowia, sami wydobywamy poszkodowanych i przekazujemy ich lekarzowi w kołnierzu, na desce itd...

A wracając do śmierci. Ktoś, gdzieś coś spaprał - i najpewniej zrobiła to służba zdrowia. Ale czy my, strażacy - jesteśmy bez winy??? Oj - wydaje mi się, że nie.....
 

bimbus

  • Gość
Wypadek Przy Pozarze W Brzezinach
« Odpowiedź #24 dnia: Maj 01, 2004, 15:13:43 »
Witam
Temat smutny. :(  Ciężko pisać . Ale moim zdaniem tylko CAŁKOWITE ZBADANIE I WYJAŚNIENIE OKOLICZNOŚCI TAKIEGO ZDARZENIA może spoweodować, że w przyszłości będziemy bogatsi o wiedzę, która pozwoli uniknać czy też zapobiec takiemu wypadkowi.
W cytowanym artykule szokuje mnie że:
- rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP W Maziarz nie wie ilu strażaków ginie,
- komendant Pawlik ze stoickim spokojem stwierdza, że karetka winna być zadysponowana tylko do ,, POWAŻNEGO" pożaru :( ,
- dochodzenie prowadzi komenda macierzysta poszkodowanego.
Po pierwsze,- temat Rzecznika (Komendanta czy strażaków?)pominę milczeniem
Po drugie, - długo pracuję w PSP, ale nie znam definicji POWAŻNEGO POŻARU! Należy poprosić P. Pawlika o uściślenie pojęcia,
Po trzecie - Jak pracodawca, którego pracownik ginie wskutek wypadku może ten wypadek analizować. PRZECIEŻ TO JEST CHORA PROCEDURA. CO NATO PROKURATOR?
Zginął kolejny młody człowiek ( RADOM, JELCZ- LASKOWICE, BRZEZINY ). W krótkim okresie czasu!  KTOŚ, GDZIEŚ popełnił błąd, lub czegoś zaniechał.
I............. nic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!?????????????? Nie ma winnego ?
Co wy na to koledzy strażacy.  Smutne jest nasze majowe święto.
Mam nadzieję, że koledzy związkowcy szczycący sie hasłem ,, W JEDNOŚCI SIŁA!"
wyjaśnią wreszcie CZY MUSZĄ GINĄĆ STRAŻACY. Jesteście to winni Jackowi.
Cześć jego pamięci!