Autor Wątek: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego  (Przeczytany 371255 razy)

Offline Ajax

  • Pokój to tylko brak wojny.
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.310
  • Cały świat gra komedię!
    • http://
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #75 dnia: Czerwiec 25, 2007, 22:48:29 »
Hehee!
Odnośnie denaturatu /jagodzianki, dykty, czy brendy na kościach.../
Po pierwszej szklanie pyta jeden menel drugiego - widzisz? Widzę.
Po drugiej - widzisz? Widzę.
Po trzeciej - widzisz? Nie widzę! A widzisz  ^_^
Pozdr.
Nie jeden brak wiedzy nadrabia wazeliną.

Offline lang

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.460
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #76 dnia: Czerwiec 27, 2007, 10:38:16 »
Żona wysyła męża po bułki do sklepu
- ile kupić kochanie?
- tyle ile razy sie wczoraj kochaliśmy
mąż w sklepie
- poprosze siedem bułek
ekspedientka zaczyna pakować a on
- albo nie, nie siedem, niech pani da pięć, jednego loda i jedno kakao

Dlaczego kobieta ma mniejsze stopy od mężczyzn?
- Zeby stała bliżej zlewu.

Pogrzeb - wdowa chowa swego męża. Grabarz pyta:
- Ile lat miał mąż?
- 98.
- A pani ile ma?
- 97.
- To opłaca się pani wracać do domu?

Przychodzi baba do lekarza, ten ją zbadał i mówi:
- Ma pani raka!
- O Boże! To co mam robić? Co mi pan zaleca?
- Niech pani robi okłady z błota!
- A to pomoże?
- Nie, ale może przyzwyczai się pani do ziemi...


Przychodzi ciężko chora baba do lekarza
- Panie doktorze niech pan bedzie ze mna szczery. Jak długo jeszcze będe żyła?
- 10 - odpowiada lekarz.
- Ale czego? Lat? Miesięcy? Tygodni?
- ..9...8..7...6...

Małego Abramka wywalili ze szkoły - żydowskiej oczywiście - za brak postępów w nauce i nieposłuszeństwo. Przenieśli do go innej szkoły - też żydowskiej. Po kilku miesiącach i z tej wyleciał z tych samych powodów. Do kolejnej - to samo. Po jakimś czasie w mieście nie zostało ani jednej żydowskiej szkoły, w której by już Abramka nie znali, został więc umieszczony w katolickiej.
Po tygodniu dyrektor szkoły wzywa tatę Abramka i oznajmia mu, jakim wspaniałym chłopcem jest Abramek - grzecznym, bystrym i w ogóle najlepszym uczniem w szkole.
Tata po powrocie do domu pyta zbaraniały Abramka:
- Abramek, co się z tobą stało? Mówią mi, że jesteś najlepszym uczniem, nie chuliganisz, no wzór cnót. CO ONI Z TOBĄ ZROBILI?
- Rozumiesz tato, pierwszego dnia taki pan w czarnym ubraniu zaprowadził mnie do ciemnego pokoju, w którym wisiał jakiś pan przybity do krzyża i powiedział:
- "Abramek, to jest Jezus Chrystus. On też był Żydem".
I wtedy zrozumiałem, że to nie przelewki.

„Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz” Mahatma Gandhi

próby zamiany zastygłego betonu w szarą masę zdolną do absorpcji są z góry skazane na niepowodzenie

Offline wons

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 129
  • wrrrr...
    • http://www.osp-polczyn.nazwa.pl
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #77 dnia: Lipiec 06, 2007, 17:16:42 »
Naukowcy z Instytutu Zdrowia dowiedli, ze w piwie znajdują się żeńskie hormony.
Mówiąc prostym językiem:
według nich mężczyźni, którzy piją piwo, upodabniają się do kobiet.

Aby upewnić się, że jest to prawda, przeprowadzono
badania. Stu mężczyznom podano po 10 piw i kazano je wypić w ciągu godziny.
Po godzinie okazało się, że:
- wszyscy badani przytyli,
- mówili zdecydowanie za dużo i bez jakiegokolwiek sensu,
- zachowywali się ponad miarę wylewnie i uczuciowo,
- nie byli w stanie prowadzić samochodu ani racjonalnie myśleć,
- kłócili się bez powodu,
- musieli siadać podczas oddawania moczu,
- nie byli zainteresowani uprawianiem seksu,
- odmawiali przyznania racji, gdy było oczywiste, że są w błędzie...
 ^_^
Zapraszam na oficjalną stronę OSP Połczyn-Zdrój
Forum poszukiwaczy Historii... Historia, Przygoda,Pasja...

Offline wons

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 129
  • wrrrr...
    • http://www.osp-polczyn.nazwa.pl
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #78 dnia: Lipiec 14, 2007, 10:07:46 »
 
Straż Pożarna. Dzwoni telefon.
Dyżurny:
- Słucham?
- W zeszłym roku posadziłem sobie konopie indyjskie. Wyrosły takie jakieś cherlawe, żadnego spida nie dają...
- Dokąd dzwonisz, palancie! - denerwuje się dyżurny. Dzwoń na policję do sekcji narkotyków - tam Ci pomogą.
I odkłada słuchawkę. Po dziesięciu minutach znowu rozlega się dzwonek telefonu:
- A jak w tym roku posadziłem, to wyrosła taka dorodna i tak w łeb daje, że nawet pojęcia nie masz!
- Już Ci mówiłem palancie! Dzwoń na policję!
I znowu rzucił dyżurny słuchawkę na widełki. Po pół godzinie znowu telefon:
- Sam jesteś palant! Nie odkładaj słuchawki... Dzwonię... bo u sąsiada chałupa się pali...
A jak przyjedziecie, zaczniecie biegać z tymi swoimi wężami... patrzcie pod nogi... nie zadepczcie...
Zapraszam na oficjalną stronę OSP Połczyn-Zdrój
Forum poszukiwaczy Historii... Historia, Przygoda,Pasja...

Offline maniek11

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 121
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #79 dnia: Lipiec 14, 2007, 21:52:02 »
Z płonącego budynku strażak wynosi na ramionach
piękna, naga dziewczynę.
-Dziękuję panu, to był prawdziwy wyczyn!
-Rzeczywiście, nieźle musiałem się namęczyć,
żeby nie dopuścić do pani żadnego z moich
kolegów!

Offline Tiger

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 303
    • PeeM
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #80 dnia: Lipiec 16, 2007, 18:31:07 »
Stoję sobie ostatnio spokojnie w kolejce do kasy w Carrefourze.
Stoję sobie... stoję... Nagle zauważam przy drugiej kasie,
wpatrzoną we mnie i uśmiechającą się się DO MNIE blondynę.
Ale jaką blondynę! Mówię Wam! Karaiby, słońce, plaża, Baccardi...!
Ostatnio ładne dziewczyny się do mnie tak uśmiechały, gdy
przytaszczyłem do akademika, na drugi dzień po imprezie, skrzynkę
zimnego piwa.
Ale to było 10 lat temu... Ta jednak uśmiechała się do mnie
przyjaźnie nawet bez piwa. Jakaś taka znajoma mi się przez chwilę
wydała ale nie mogłem sobie przypomnieć skąd... Pewnie podobna do
jakiejś aktorki...
Powoli budził się we mnie głęboko uśpiony instynkt łowcy. Mieszanka
adrenaliny i testosteronu wypełniały mój organizm. To one kazały mi
bez zastanowienia zapytać:
- Przepraszam, czy my się skądś nie znamy?
Wypadło nawet nieźle. Lala połknęła haczyk. Jej reakcja była
szybka, uśmiech bez zmian:
- Nie jestem pewna, ale chyba jest pan ojcem jednego z moich
dzieci...
Mówi się, że ludzki umysł potrafi w sytuacjach ekstremalnych
pracować nie gorzej od komputera. Mój był w tej sekundzie w stanie
konkurować z najlepszymi. Po chwili miałem wydruk.
Zawsze używam gumek. Zdrada małżeńska jest już sama w sobie
wydarzeniem szargającym nerwy szanującego się mężczyzny. Po co ją
jeszcze dodatkowo komplikować? Mój komputer pokładowy przypomniał
mi tylko trzy przypadki, które były odstępstwem od tej zasady.
Koleżanka z pracy, na szczęście tak brzydka, tak że sama jej twarz
była najlepszym zabezpieczeniem. Koleżanka żony z pracy, na
szczęście po takim alkoholu, że mi nie do końca ... tego...
Jest! Pozostała tylko jedna możliwość. kiedy mogłem
sobie "strzelić" dzidziucha na boku. Nie omieszkałem podzielić się
tą radosną nowiną z matką "mojego" nieślubnego dziecka i setką
kupujących przy okazji:

Już wiem! Pani musi być tą stripteaserką, którą moi koledzy
zamówili na mój wieczór kawalerski przed 8-ma laty! Pamiętam, że za
niewielką dodatkową opłatą zgodziła się pani wtedy robić TO ze mną
na stole w jadalni na oczach moich klaszczących kolegów i tak się
pani przy tym rozochociła, że na koniec za darmo zrobiła im pani
wszystkim po lodziku!
Zaległa całkowita cisza. Nawet kasjerki przestały pracować. Wszyscy
wpatrywali się na przemian we mnie i w czerwieniącą się coraz
bardziej ślicznotkę. Kiedy osiagnęła kolor znany w kręgach
muzycznych jako "Deep Purple" wysyczała przez śliczne usteczka:
- Pan sie myli! - Karaiby zastąpiła Arktyka.- Jestem wychowawczynią
pana syna w 2b...

Offline Geddeon

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.427
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #81 dnia: Lipiec 19, 2007, 02:57:08 »
Wchodzi facet do baru z krokodylem.
- Proszę wyjśc! On jest niebezpieczny!
-On jest bardzo miły i nikomu nie zrobi krzywdy. Mogę to udowodnic.
- dobrze jeśli wszyscy goście uznają, że nie ma zagrożenia to może pan zostac.
facet prowadzi krokodyla na środek, wali pięścią trzy razy w łeb krokodyla i mówi:
- otwórz gębę!
Krokodyl otwiera a facet zdejmuje gacie i wkłada przyrodzenie do środka. Następnie wali znowu trzy razy i mówi:
- zamknij gębę!
Krokodyl zamyka i wszyscy widzą jak zęby krokodyla zatrzymują się o cenymetry od ważnych organów. Facet chowa interes i pyta:
- Może ktoś chce spróbowac?
Odzywa sie głos kobiecy:
- Ja, ale niech pan nie bije mnie tak mocno w głowę :))

---------------------------------------------------------------------------------------------

Idzie Czerwony Kapturek przez las do babci i myśli:
- Oj, żeby tylko nie spotkać wilka, bo jak mówiła babcia, pewnie mnie zgwałci...
Nagle zza krzaków wyskakuje wilk. Czerwony Kapturek przerażony tym, co się zaraz stanie, ale smutno pogodzony z losem... powoli ściąga majtki...
Wilk na to:
- A ty co? Srać tu przyszłaś???? Dawaj koszyczek!!!!

--------------------------------------------------------------------------------------------

Pewien zamożny człowiek zdecydował się na safari w Afryce. Zabrał ze sobą ulubionego psa dla towarzystwa. Jednego dnia pies pobiegł za motylami i nim się obejrzał, odkrył, że się zgubił... Wędrując po dżungli zauważył lamparta zmierzającego w jego kierunku z oczywistym zamiarem jedzenia lunchu. Pies pomyślał:
- O, w mordę, ale wpadłem!.
Wtedy zobaczył, że wokół na ziemi leżą jakieś kości i natychmiast siadł przy tych kościach zwrócony plecami do napastnika. Lampart już miał skoczyć, gdy nagle pies krzyknął głośno:
- Kurcze, to był naprawdę pyszny lampart. Zastanawiam się, czy jest ich tu więcej?
Słysząc to, lampart powstrzymał atak, po cichu cofnął się w zarośla i odbiegł na bezpieczną odległość.
- Fiu, fiu! - tak myślał. - W ostatniej chwili udało mi się zwiać... Ten pies prawie mnie miał.
Tymczasem małpa, która oglądała całą scenę z pobliskiego drzewa, postanowiła, że przehandluje swą wiedzę by zapewnić sobie wdzięczność lamparta. Pies jednak ją zauważył i zrozumiał, że coś jest na rzeczy. Małpa wkrótce złapała lamparta i opowiedziała mu, jak było naprawdę. Lampart wściekły, że dał się nabić w butelkę, krzyknął:
- Dalej małpa, skacz mi na plecy i wracamy. Zobaczysz, co zrobię temu cwaniaczkowi.
Pies zauważył lamparta zbliżającego się z małpą na plecach. Zamiast uciekać, usiadł plecami do napastników i udawał, że ich jeszcze nie zobaczył. Kiedy podeszli wystarczająco blisko, usłyszeli, że pies mówi:
- Gdzież u licha jest ta małpa?! Nikomu już nie można wierzyć. Wysłałem ją pół godziny temu by przyprowadziła mi innego lamparta i nadal nici z obiadu!!

--------------------------------------------------------------------------------------------

Na szpitalnym łóżku leży pacjent. Podchodzi do niego lekarz i mówi:
- Proszę pana, mam w końcu diagnozę, jest pan chory na raka. Zostało panu niewiele ponad tydzień życia.
Na to pacjent, widać domyślający się, że taka będzie ta diagnoza mówi:
- Panie doktorze, mam jednak do pana ogromną prośbę, jak przyjdzie moja rodzina, to powie im pan, że umieram na AIDS.
- Dobrze - mówi lekarz. - Ale jest w tym jakiś cel?
- Oczywiście, panie doktorze. Jak pan tak powie, to będę pierwszym w wiosce, który umrze na tę chorobę. Po drugie, nikt już nie dotknie mojej żony. A po trzecie, wszyscy Ci, którzy ją do tej pory mieli powieszą się.

------------------------------------------------------------------------------------------

Jasio na lekcji religii z zakonnicą. Zakonnica zadaje dzieciom taką zagadkę:
Jest rude, ma puszysty ogon, skacze po drzewach i je orzechy. Co to jest?
Jasio się zgłasza i odpowiada: Na 99% jest to wiewiórka, ale jak znam siostrę, to może być Jezus...


-----------------------------------------------------------------------------------------

Do sklepu wchodzi facet i prosi o pączka...
Ekspedientka podaje mu a on wyciąga rurkę z kieszeni, wbija ją w pączka, wysysa dżem a resztę wyrzuca i wychodzi.
Sytuacja taka powtarza się przez kilka dni....
Pewnego dnia ekspedientka podczas zakupu pączka zwraca się do gościa:
- Ja wiem kim pan jest. Pan jest motocyklistą !!!
- A jak się pani domyśliła ? - pyta facet wbijając rurkę w pączka.
- Widziałam jak pan parkuje motocykl za sklepem....


sikor

  • Gość
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #82 dnia: Lipiec 19, 2007, 22:51:46 »
facet dzwoni do sklepu mięsnego i pyta:
-ma pan łopatke od świni?
-tak mam
-czy ma pan głowe od świni??
-tak
to fajnie musi pan wygladać!

Offline Butel

  • Administrator
  • *
  • Wiadomości: 7.694
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #83 dnia: Lipiec 23, 2007, 13:43:48 »
Przeczytaj podany poniżej test:


Przeczytaj pytanie, poważnie zastanów się nad odpowiedzią, a potem zejdź na dół strony, aby odczytać rezultat. To nie jest żądna podchwytliwa sztuczka. Nikt, kogo znam nie odpowiedział na to pytanie prawidłowo -włącznie ze mną.

Kobieta na pogrzebie swojej matki spotkała mężczyznę, którego dotąd nie znała. Mężczyzna wydal się jej niesamowity, był jakby z jej snów.
Od razu go pokochała, ale nie poprosiła o jego numer telefonu i później nie mogła go odnaleźć.
Kilka dni potem zabiła swoja siostrę.


Pytanie: Jaki był motyw zabicia siostry?

Daj sobie trochę czasu na refleksje zanim odpowiesz)
Zejdź niżej





































Odpowiedź: miała nadzieję, że mężczyzna znowu pojawi się na pogrzebie...

Jeśli odpowiedziałeś poprawnie, to myślisz jak psychopata. To był test znanego amerykańskiego psychologa, który używał go, aby sprawdzić, czy czyjaś mentalność jest mentalnością zabójcy. Wielu aresztowanych seryjnych morderców zostało poddanych temu testowi i ich odpowiedzi były zawsze prawidłowe.
Jeśli nie udało ci się właściwie odpowiedzieć -dobrze dla ciebie.
Jeśli udzieliłeś prawidłowej odpowiedzi, proszę daj mi znać, abym mógł cię usunąć z mojej listy emaliowej.
Przetestuj innych swoich znajomych!
Jest różnica czy zrobisz komuś ŁASKĘ czy LASKE     prof. Jerzy Bralczyk

Offline lang

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.460
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #84 dnia: Lipiec 24, 2007, 17:41:54 »
Poważny wykład, głos eksperta:
- Bywa tak, że kobieta odchodzi od męża tylko dlatego, że ten pije.
Głos z sali:
- A ile trzeba wypić?

Bóg mówi do Adama:
- Adam daj zebro
- Nie dam !
- No Adam daj!
- Nie dam! Nie dam, mam jakies zle przeczucie...

Rok 2078. Rosja zaatakowała Pakt NATO. Normalny blitzkrieg...
Minęły cztery miesiące od wybuchu konfliktu i siły NATO zepchnięte zostały na Gibraltar. W sztabie generalnym wojsk rosyjskich w Moskwie prezydent Leonid
Putin IV patrzy z uśmiechem na mapę Europy. Cała jest zamalowana na czerwono.
Nagle uśmiech trochę przygasa :
- Generale - woła prezydent - Co to za żółta kropka w miejscowości Warszawa?
- Aaa, to - odpowiada za! kłopotany generał - To Wietnamczycy już czwarty miesiąc nie dają się przepędzić ze Stadionu X-lecia.

Chodził ktoś z Was po Tatrach?
- Zależy po ilu...

Ojciec z synem idą ulicą.
Dziecko całą drogę marudzi:
- Tato, kup mi lody, no kup mi lody, no kup...
Ojciec w końcu nie wytrzymuje:
- Ja też bym zjadł loda, ale pieniądze mamy tylko na wódkę.

W nocy do mieszkania włamał się złodziej. Świeci latarką, szuka kosztowności i nagle słyszy głos:
-Jezus cię widzi....... - rozgląda się ale nikogo nie zauważył, szuka dalej
a tu znowu ten sam głos:
- Jezus cię widzi...... - facet się wkurzył, rozgląda się porządnie, patrzy, a w klatce siedzi papuga i powtarza:
- Jezus cię widzi....
- A Ty kto?!! Jak się nazywasz? A papuga na to:
- Mojżesz
- Mojżesz? Idiotyczne imię dla papugi!
- Nie gorsze niż Jezus dla rottweilera

Rano w biurze:
- Stary, skąd masz takie limo pod okiem?!
- A, bo jak się wczoraj wieczorem modliliśmy przy stole i właśnie mówiliśmy:"ale zbaw nas ode złego", to niechcący spojrzałem na teściową...

„Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz” Mahatma Gandhi

próby zamiany zastygłego betonu w szarą masę zdolną do absorpcji są z góry skazane na niepowodzenie

Offline Oomphiak

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 203
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #85 dnia: Sierpień 04, 2007, 23:19:32 »
Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł
niestety mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po
dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na
golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie 'specjalisty'. Przypadek
sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf,
specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem.
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuje się w dzieciach.
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji:
- To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa – trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonale efekty osiąga się na dywanie w salonie. Naprawdę można się wyluzować.
'Dywan w salonie.' - Myśli kobieta. - 'Nic dziwnego, ze mnie i Harry'emu nic nie wychodziło.'
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane. - kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że będzie pani zadowolona z rezultatu.
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczas roboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, ze rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania.
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia.
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki! Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy współpracy.
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie. Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w akcji. TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła i jęczała tak głośno, że z trudem mogłem się skoncentrować. W końcu musiałem się spieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt.
- Sprzęt? - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce panpowiedzieć, że wiewiórki naprawdę obgryzły panu. Ekhem ... sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal. No cóż, jestem gotów, rozstawie tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.
- STATYW ?
- No a jakże, muszę na czymś oprzeć te armatę, za ciężka jest, żeby ją stale nosić. Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, ZEMDLALA!!!!

"Są dwie rzeczy nieskonczone wszechświat i głupota ludzka,
choć nie jestem pewien co do tej pierwszej" A.Einstein

Offline reptile

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 87
    • http://www.kowall.pl/
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #86 dnia: Sierpień 10, 2007, 11:19:31 »
Ptaszek sobie frunie z dala
W gorze slonce zapierdala
Zaba w wodzie dupe moczy
Kurwa! Jaki dzien uroczy !!!

Analiza wiersza :
Wiersz jednozwrotkowy, czterowersowy z rymem sylabowym, z równomiernie rozlozonym akcentem. Podmiot liryczny wyraza swoje zadowolenie otaczajacego go swiata, przepelnia go kwitnacy stoicyzm i szczescie, które czlowiekowi zyjacemu we wspólczesnym zamecie, moze dac tylko przyroda. Dla podmiotu lirycznego nawet zanurzona w wodzie dupa zaby jest pretekstem do wyrazenia euforii. Zapierdalajace w górze slonce oraz frunacy z dala ptaszek sugeruja wczesna wiosne, swiat zwierzecy obudzil sie juz z otchlani zimy. Puenta liryku jest jednoznaczna i latwo odczytywalna. "JA" liryczne personifikuje slonce. Slowo "zapierdala" oddaje szybkosc i zlozonosc ruchu tego ciala niebieskiego, które nie jest wszak istota zywa i nie moze "zapierdalac" sensu stricte.

--------------------------------------------------------------------------

Środkiem rzeczki płyną równo
Cztery jabłka no i gówno
Kto tam płynie pyta żabka
Na to gówno, to my jabłka

--------------------------------------------------------------------------

Poranek wczesny
Jadę pospiesznym
Wprost do Warszawy
Załatwiać sprawy.
Pociąg o czasie
Ja w drugiej klasie
Wagon się kiwa
Pije trzy piwa.
Łódź Niciarniana,
W pęcherzu zmiana.
Pęcherz nie sługa,
A podróż długa.
Ruszam z tej stacji
Do ubikacji.
Kto zna koleje
Wie, jak się leje.
To co trzęsie się
W Los Angelesie
Formę osiąga
W polskich pociągach.
Wyciągam łapę,
Podnoszę klapę,
Biada mi biada,
Klapa opada.
Rzednie mi mina
Trza klapę trzymać.
Łokieć, kolano
Trzymam skubaną.
Celuje w szparkę,
Puszczam Niagarkę,
Tryska kaskada,
Klapa opada.
Fatum złowieszcze-
-wszak wciąż szczę jeszcze.
Organizm płynną
Spełnia powinność.
Najgorsze to, że
Przestać nie może.
Toczę z nim boje
Jak Priam o Troje,
Chce się powstrzymać
-Ratunku ni ma.
Pociąg się giba,
A piwo spływa.
Lecę na ścianę
Z mokrym organem,
Lecąc na druga
Zraszam ją struga,
Wagonem szarpie
Leje do skarpet,
Tańcząc Czardasza
Nogawki zraszam.
O straszna męka,
Kozak, Flamenco,
Tańczę, cholera
Wzorem Astair'a.
Miota mną, ciska,
Ja organ ściskam.
Wagon się chwieje,
Na lustro leje,
Skład się zatacza,
Ja sufit zmaczam.
Wszędzie Łabędzie
Jezioro będzie.
Odtańczam z płaczem
La Kukaraczę,
Zwrotnica, podskok
Spryskuje okno,
Nierówne złącza-
-buty nasączam,
Pociąg hamuje
Drzwi obsikuję
I pasażera
Co drzwi otwiera
Plus dawka spora
Na konduktora.
Resztka mi kapie
Na skrót PKP.
Wreszcie pomału
Brnę do przedziału.
Pasażerowie
Patrzą spod powiek.
Pytania skąpe
"Gdzie pan wziął kąpiel?"
Warszawa, Boże!
Nareszcie dworzec!
Chwila szczęśliwa
Na peron spływam,
Walizkę trzymam,
Odzież wyżymam.
Ach urlop błogi
Od fizjologii.
Ulga bezbrzeżna.
Pociąg odjeżdża,
Rusza maszyna
Hen w dal po szczy...
Po szynach.
Śmierć to dopiero początek...

Offline Rafał998

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.099
  • A 8 dnia Pan Bóg stworzył Strażaka :)
    • Ochotnicza Straż Pożarna
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #87 dnia: Sierpień 17, 2007, 19:03:16 »
Przychodzi koleś do sex-shopu i mówi:
-Dawaj wora na kutasa!
Sprzedawczyni:
-Że co?
Kupujący:
-Proszę wora na kutasa!
-Proszę grzeczniej!
Facet zdenerwowany wyjmuje penisa, kładzie go na ladę i mówi:
-Proszę garniturek dla tego pana.

Offline hose

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 81
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #88 dnia: Sierpień 22, 2007, 12:29:27 »
Jedzie blondynka samochodem drogą pod prąd. Z przeciwnej strony jadą samochody głośno trąbiąc. Zatrzymuje ją policjant i pyta:
- Gdzie Pani jedzie, zwariowała Pani ?!
- Nie wiem, ale chyba już jestem spóźniona, bo wszyscy wracają.


Do sklepu cukierniczego przychodzi blondynka.
-Czy są rodzynki?
-Nie, nie ma. Ale jest sernik z rodzynkami.
-Dobrze. To poproszę mi wydłubać 20 deko.

Spotkały się dwie blondynki i jedna mówi:
- Słyszałaś Sylwester w tym roku wypadnie w piątek!
- Kurcze, byle nie trzynastego...

Czym różni się mądra blondynka od ufo ?
- UFO podobno ktoś widział .

Jedna blondynka mówi do drugiej:
- Wiesz że w Czeczenii zabito już 10000 tysięcy osób.
- Ty to na stare będzie milion.

Jedzie blondynka autem i nagle wjechała na mur.
Wysiada i mówi: - Przecież trąbiłam!

Co to jest blondynka pod prysznicem ?
-Czysta głupota.

Dlaczego blondynka zbiera w wiezieniu butelki?
- Bo chce wyjść za kaucją.

Co to jest blondynka w gipsie?
- PUSTAK.

Policjant przesłuchuje blondynkę:
- Co pani robiła w nocy z 14 na 15?
- Z 14 na którego?

Do nowego domu blondynki przychodzą goście. Gdy pokazuje im sypialnię, zauważają dwie szklanki: pustą i pełną. Jeden z kolegów pyta:
-Po co ci one?
-Jak to po co? Ta pełna jest mi potrzebna gdy zachce mi się pić w nocy.
-A ta pusta?
-Jak mi się pić nie zachce.

Dlaczego blondynka smaruje szybę naftą?
-Bo słyszała ze można zrobić interes na szybach naftowych.

Blondynka pyta konduktora:
- Jak dojechać do Frankfurtu?
- A jakim pociągiem chce pani jechać? - pyta konduktor
- No chyba nie towarowym!

Jadą dwie blondynki motorem i kłócą się, która ma siedzieć przy oknie.
Dlaczego blondynka nie je bananów?
- Bo nie może znaleźć suwaka.
Dlaczego blondynka je ziemie?
-Bo grunt to zdrowie.

Na Wydziale Chemicznym Politechniki Śląskiej, podczas laboratorium blondynka pyta się swojej koleżanki:
- A co ty tam właściwie robisz?
- A"ekstrahuje"
A blondynka na to:
-To zrób mi dwa.

Czym się różni frytka od blondynki?
-???
-Bo frytkę się soli, a blondynkę się pieprzy

Jak blondynka zapala światło po skończonym sexie?
-Otwiera drzwi samochodu.

Kto wymyśla dowcipy o blondynkach?
-Brunetki, które śpią właśnie same

Jak doprowadzić blondynkę do orgazmu?
- Dać jej torebkę czekoladek M&Ms i kazać je ułożyć w porządku alfabetycznym.

Na imprezie facet opowiada dowcip.
- Co to jest?
- Jest długie, czerwone i często staje?
- Nie wiecie? To proste - tramwaj.
Pewnego razu będąc na innej imprezie, facet słuchał jak znajoma blondynka opowiadała jego dowcip innym ludziom.
- Co to jest?
- Jest długie, czerwone i często się pręży?
Facet słysząc to zagadał do sąsiada:
- Ciekawe jak ona z tego zrobi tramwaj?

Jadą dwie blondynki windą. Nagle winda stanęła między piętrami. Przerażone blondynki jedna, a potem druga krzyczą:
Pierwsza Blondynka: - Pooomooocy!!!
Cisza, nikt nie słyszy.
Więc druga blondynka woła: - Pooomooocy!!!
Cisza.
Po chwili jedna blondynka mówi do drugiej zawołajmy razem, może wtedy nas ktoś usłyszy.
Po chwili zawołały: - Raaazeeem, raaazeeem,...

Jaki jest szczyt marzeń blondynki?
- Zrobić więcej "lodów" od Schoelera.

Stoją dwie blondynki przy windzie jedna mówi :
- Zawołaj windę, blondynka woła " winda,winda "
Druga blondynka mówi :
- Nie tak, przez guzik.
- Blondynka łapie swój guzik od bluzki i mówi "winda " " winda ".....

Dlaczego blondynka przestała zbierać grzyby?
- Bo jej się do klasera już nie mieściły.

Blondynka dzwoni na Informacje:
- Chciałam się dowiedzieć jak długo jedzie pociąg z Warszawy do Gdańska?
- Chwileczkę...
- Dziękuję!

Offline Azama

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 56
  • ratownik medyczny :]
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #89 dnia: Sierpień 29, 2007, 14:04:10 »
Pare dowcipów o blondynkach:
Blondynka przeglądając nekrologi w gazecie, mówi do męża:
- Napisali, że wymarła cała żeńska część pewnej rodziny.
- Jak to?
- Posłuchaj: "Odeszła nasza ukochana matka, żona, babcia, siostra, ciocia, szwagierka i synowa".

Była sobie brunetka, ruda i blondynka, i lustro prawdy. Kto kłamał, tego lustro wciągało.
Pewnego razu brunetka stanęła przed lustrem prawdy i mówi:
- Myślę... że jestem najładniejsza!
Wciągnęło ją.
Później ruda stanęła i mówi:
- Myślę, że jestem najmądrzejsza!
Wciągnęło ją.
Na końcu blondynka:
- Myślę...
Wciągnęło ją.

Jaka jest jedyna inteligentna komórka w ciele blondynki?
- Plemnik.

Czym się różni Bóg od blondynki?
- Bóg jest nieograniczenie miłosierny, a blondynka niemiłosiernie ograniczona

Święta. Dwie blondynki jada po choinkę. Wjeżdżają do lasu, wychodzą z samochodu. Po kilku godzinach brnięcia w śniegu jedna z nich mówi:
- Wiesz co? Zimno mi... Może weźmy pierwsza lepsza choinkę, nawet jeśli będzie bez bombek.

I o Jasiu:
Lekcja w szkole muzycznej.
- Dziś będziemy omawiać utwory Beethovena. Ale żeby było ciekawiej to jedno z was namaluje na tablicy obrazek, a reszta będzie zgadywać jaki to utwór Beethovena. Do tablicy podchodzi Marysia i rysuje wielki księżyc. Dzieci krzyczą: Wiemy, wiemy - to "Sonata księżycowa".
- Brawo!! - mówi pani.
Następnie do tablicy podchodzi Zosia i rysuje wielki pastorał. Dzieci krzyczą - wiemy, wiemy - to "Symfonia pastoralna".
- Świetnie!! - mówi pani.
Następnie do tablicy podchodzi Jasio i maluje wielkieeeeeeego penisa. W klasie cisza. Pani: Jasiu, co to ma znaczyć? Przecież to nie ma nic wspólnego z utworami Beethovena. Na to Jasio z pretensja w glosie:
- "Dla Elizy"?!

Nauczyciel przyłapuje Jasia na oglądaniu playboy'a i mówi:
-Jutro chcę widzieć twoją matkę!!!
Na co Jasiu odpowiada:
-Po co czekać do jutra? Jest na 42 stronie.

Jasio pisze wypracowanie. W pewnym momencie zwraca sie do ojca:
- Tatusiu, czy mógłbyś mi podpowiedzieć jakieś zdanie o katastrofie?
- W domu nie ma ani kropli wódki.

Na lekcji fizyki nauczyciel pyta Jasia:
- Co to jest litr?
- To samo co kilogram, tylko na mokro.

Wchodzi Jaś do łazienki, gdzie kąpie się mamusia.
Spogladając na jej wzgórek pyta:
- Mamusiu co to jest?
- Szczoteczka odpowiada mama.
Jaś na to:
- Ee, tatuś ma lepszą, bo na patyku.
Mama: - a skad wiesz?
Jaś na to:
- Widziałem jak tata sąsiadce zęby czyścił.

Pani do Jasia:
- Powiedz wierszyk.
Jasio:
"Morze, polskie morze,
Stoi w tobie dziewczę hoże.
A w tym morzu świsty, gwizdy,
Woda sięga jej do kolan."
- Jasiu, gdzie tu rym?
- Jak wody przybędzie, to i rym będzie...

Pani w szkole pyta Jasia:
-Jasiu, masz dziadka?
-Nie prosze pani,zginąl w obozie..
-O jej, a został rozstrzelany czy może zagazowany..?
-Nie prosze pani, spadł z wieżyczki..

Wraca Jasio ze szkoły i pierwszym pytaniem jakim strzela w rodziców jest :
- Co to znaczy "robić loda" ?
Rodzice, którzy już dawno uzgodnili, że będą odpowiadać na każde "trudne" pytanie ( bo po co ma dziecko szukać odpowiedzi na podwórku ), spojrzeli porozumiewawczo na siebie i mama mówi :
- Widzisz "robić loda" to brać penisa do buzi.
Na to ojciec :
- Jakie brać, jakie brać...DAWAĆ. Syna przecież mamy!

Pani na lekcji polskiego prosi dzieci, aby ułożyły zdanie, w którym będzie nazwa ptaka. Zgłasza się Ja:
• Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak.
• No, może być. Ale zdania z dwoma ptakami już nie ułożysz.
• Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak i wyrznął orla - przyjmuje wyzwanie Jaś.
• A z trzema ptakami?
• Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla i pucił pawia.
• A z czterema ptakami, cwaniaczku?
• Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla, po czym pucił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa.
• A z pięcioma ptakami ?
• Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla, po czym pucił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa i poszedł dalej pić na sępa.

Jasiu wchodzi do sypialni rodziców i widzi, że jego matka siedzi na jego ojcu i podskakuje. Matka zauważyła swego syna, gdy wyszedł zsiadła szybko z ojca, ubrała się i zaniepokojona tym, co mógł zobaczyć, poszła się dowiedzieć, co naprawdę widział. Syn spytał:
• Co robiłaś tatusiowi, mamusiu?
Mamusia odparła:
• Wiesz, jaki twój tata ma wielki brzuch?
Chłopczyk odpowiedział:
• Tak, rzeczywiście ma.
• Widzisz, więć czasami pomagam mu go spłaszczyć -, wyjaśniła mamusia.
Chłopczyk na to:
• Tylko marnujesz czas, to nigdy nie zadziała.
Mamusia, skonfundowana, spytała.
• Dlaczego tak uważasz, synku?
• Bo za każdym razem, jak idziesz na zakupy, ta pani z drugiej strony ulicy przychodzi, klęka w sypialni przed tatusiem i pompuje go znowu!

« Ostatnia zmiana: Sierpień 29, 2007, 14:06:32 wysłana przez Azama »
Do not search for us, we will find You.
Do not wait for us, we are here... all ready.
Do not ask about our name, You know it well.
We are Your Guardian Angels.

Offline MGNACZUS

  • Banita FM
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.469
  • Odwaga jest najpiękniejszą formą szaleństwa.
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #90 dnia: Sierpień 29, 2007, 17:05:03 »
Z życia:
UWAGA zawiera wulgaryzmy - oryginalny tekst z gazety.

Oto fragment wywiadu z G Holoubkiem :

"W jednym z teatrów na próbie Kalina Jędrusik zapaliła papierosa.
Na scenie nie wolno palić papierosów, zbliżył się więc  strażak i powiedział:                                                                 

-Proszę zgasić papierosa, bo tu nie wolno palić.

A Kalina jak Kalina - z wdziękiem odparła: 
                           
- Odpierdol sie strażaku.

I on strasznie sie zamyślił, poszedł za kulisy i tam trwał jakiś czas.
Potem nabrał powietrza, wrócił na scenę, ale tam już nie było Kaliny, tylko Basia Rylska. On jednak tego nie zauważył, bo oczy zaszły mu bielmem z wściekłości, i krzyknął do Rylskiej:

-Ja tez potrafię przeklinać, ty kurwo stara!.

Kompletnie zdumiona Basia pobiegła do Edwarda Dziewońskiego, który był reżyserem spektaklu i powiedziała mu, że strażak zwariował, bo ją zwyzywał bez żadnego powodu. Dziewoński strasznie sie zezłościł, podszedł do strażaka i powiedział:

- A pan jest zwis!!!.
                                                     
   Przy czym strażak też był inny..."


„Wiesz jak rozpoznać strażaka w tłumie panicznie uciekających ludzi??
Zawsze będzie biegł w przeciwną stronę niż wszyscy inni…”

Offline lang

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.460
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #91 dnia: Wrzesień 25, 2007, 16:04:55 »
Orkiestra koscielna na Gornym Slasku, dyrygent pyta sie:
- zymbalisten fertig?
- ja, ja naturlich.
- puzon fertig?
- ja.
- trompette fertig?
- ja.
- also, eins, zwei, drei;
- "Boże, coś Polskę..."
„Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz” Mahatma Gandhi

próby zamiany zastygłego betonu w szarą masę zdolną do absorpcji są z góry skazane na niepowodzenie

Offline lang

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.460
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #92 dnia: Wrzesień 27, 2007, 16:38:31 »
Dowcip jest na tyle dobry, że w celu podniesienia wątku wyżej zamiast edytowac swój poprzedni post, zamieszczam nowy:

Do księdza zgłosiła się kobieta, która chciała wyjść za mąż, ale miała już trzech mężów...
- No cóż, proszę pani, w tej sytuacji, w świetle prawa kanonicznego, sama pani rozumie, nie mogę udzielić pani ślubu...
- Ależ, proszę księdza - kobieta na to - mimo to cały czas jestem... hm...
niewinna.
- Jak to?
- To długa historia. Opowiem księdzu. Mój pierwszy mąż... No cóż, wyszłam za niego na prośbę mego ojca. Antoni był uroczym człowiekiem, bardzo dobrym i poczciwym. Tylko, cóż, miał już 82 lata, już nie był w stanie uszczęśliwić mnie inaczej jak tylko swą dobrocią. Dałam biedakowi tylko pięć miesięcy szczęścia...
- Hm, tak, rozumiem. Niezbadane są wyroki Boskie...
- Drugi mąż z kolei byl młodym, zabójczo przystojnym oficerem policji.
Wykształcony, wysportowany, znał języki, świetnie sie zapowiadał, awans miał w kieszeni. Ale miał pecha. Jako prezent ślubny dostał od kolegów motor.
Chciał sie przejechać. Mokre liście na drodze, drzewo, złamana podstawa czaszki, rozległe obrażenia wewnętrzne. Mój kochany Artur, przynajmniej nie cierpiał.
- Tak, rozumiem. Serdecznie pani współczuję. A trzeci mąż? Jak długo trwało pożycie?
- Och, dziesięć lat.
- Dziesięć lat?! I mówi pani, że przez cały ten czas...?
- Ani razu. Wie ksiądz, on był z PIS. Co wtorek wieczorem przychodził do mego łózka, siadał na brzegu i przez długie godziny opowiadał, jak będzie fantastycznie, kiedy się weźmie do rzeczy...
„Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz” Mahatma Gandhi

próby zamiany zastygłego betonu w szarą masę zdolną do absorpcji są z góry skazane na niepowodzenie

Offline frog998

  • CRAZY
  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 26
  • GŁUPICH NIE SIEJĄ - SAMI SIĘ RODZĄ
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #93 dnia: Październik 01, 2007, 20:29:44 »
Małżeństwo świętuje piątą rocznicę ślubu.
- Muszę ci, kochanie, coś wyznać - mówi mąż - jestem daltonistą.
- I ja chciałabym coś wyznać -mówi żona- nie jestem z Rzeszowa, jestem z Mozambiku.


Wychodzi TIR-ówka z samochodu i na pożegnanie mówi do kierowcy :  ...BĄDŹ ZDRÓW!


Przychodzi baba do lekarza z pługiem w plecach a lekarz do niej:
- Orzesz qrwa!


Wchodzi Jasio na lekcje, rzuca tornister, kładzie nogi na ławkę i krzyczy "sieeeeema". Widząc to, zszokowana nauczycielka mówi do Jasia:
- Jasiu natychmiast podnieś ten tornister wyjdź z klasy i wejdź jeszcze raz - tym razem tak grzecznie jak Twój ojciec kiedy wraca z pracy!!!
Jasio ze spuszczona głową, podnosi tornister i wychodzi z klasy. Po chwili drzwi, pod wpływem mocnego kopnięcia, otwierają sie z hukiem, do sali wskakuje Jasio i krzyczy:
- Haaaaa!!! Qrwa, nie spodziewałaś sie mnie tak wcześnie!!!


Ksiądz chodzi z tacą po kościele, zbiera pieniądze od parafian.
Podchodzi do staruszki, a ona grzebie w portfelu.
Ksiądz: Te grubsze babciu, papierowe..
Babcia: Aa nie.. te grubsze mam na fryzjera..
Ksiądz: babciu, ale Maryja nie chodziła do fryzjera.
Babcia: Taak?? A Jezus nie jeździł Mercedesem...
« Ostatnia zmiana: Październik 01, 2007, 20:31:20 wysłana przez frog998 »
Pechowiec zawsze będzie pechowcem! Nawet kiedy gówno nabierze wartości ten urodzi się bez dupy….. (PRAWA MURPHIEGO) :wacko:

Offline BRAVEHEART

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.355
  • hot hot hot...
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #94 dnia: Październik 02, 2007, 08:11:31 »
Siedzi facet nad rzeką i łowi ryby.
Po chwili dołącza do niego drugi wędkarz. Siedzą już pół godziny i ten, który dojechał jako drugi widzi, że ten pierwszy:
co wyrzuci, to rybka,
co wyrzuci, to rybka,
a u niego nic...
w końcu po kilku minutach odważył się i pyta tego dugiego:
- przepraszam ale ja siedzę tu już pół godziny i nie złowiłem nic, a u Pana cała siatka,
powiedz Pan na co Pan łowisz...
- Co ja? a tak... hmm... na tabletki na syfa,
- Tabletki na syfa? A skąd je Pan ma?
- A z apteki w mieście.
Nie patrząc na nic wsiadł facet na rower i buch do miasta, do apteki.
Stoi w kolejce, w końcu podchodzi do okienka:
- Proszę ! - zapytała aptekarka,
- Przepraszam czy są tabletki sa syfa?
- Tak ... a co złapał Pan?
- Nie ... ale mam takieeeeee miejsce

 

Offline lang

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.460
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #95 dnia: Październik 04, 2007, 19:48:38 »
Kawiarnia, młoda piękna kobieta popija kawę, nagle podchodzi do niej zalany lump, podpiera się na krześle, chwieje się i mówi do kobiety:
- Bardzo mi się spodobałaś, nie sp***dol tego.
„Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz” Mahatma Gandhi

próby zamiany zastygłego betonu w szarą masę zdolną do absorpcji są z góry skazane na niepowodzenie

Offline BRAVEHEART

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.355
  • hot hot hot...
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #96 dnia: Październik 06, 2007, 11:20:51 »
Dwóch facetów wypłynęło na środek jeziora na ryby i zaczęli łowić ryby. Wyciągają piękne sztuki jedna za drugą, ale po pewnym czasie przyszedł wieczór i jeden z nich mówi:
- Słuchaj, musimy jutro wrócić w to miejce bo świetnie biorą ryby.
- Nie ma problemu - mówi drugi, poczym bierze kredę i na podłodze łódki maluje kółko.
Na to jego kolega:
- Idioto co ty robisz?! Skąd wiesz, że jutro przypłyniemy tą samą łódką?



Dwóch kosmitów wylądowało na ziemi. Ciemna noc pustkowie idą. Dochodzą do zamkniętej stacji benzynowej. Podchodzą do dystrybutora. Jeden z nich mówi:
- Dzień dobry my jesteśmy kosmici, przylecieliśmy tu w pokojowych zamiarach chcemy tylko porozmawiać.
Dystrybutor milczy. Tak trzy razy. W końcu jeden z nich nie wytrzymał i mówi:
- Chyba mu przywalę z lasera.
Na to drugi:
- Nie rób tego, to jakiś kozak. Więc jeszcze raz próbują a dystrybutor ciągle milczy. Więc ten jeden wyciąga laser, strzela, stacja wylatuje w powietrze. Wstają pół kilometra dalej otrzepując się z kurzu. Jeden drugiego pyta:
- Ty skąd wiedziałeś że to kozak? Jak byś się okręcił 2 razy dokoła swoim penisem a następnie wsadził go sobie w ucho też byłbyś kozak.


Przyleciało dwóch kosmitów na łąkę i patrzą zwierze w łaty, spoglądają do atlasu: Krowa pije wodę daje mleko. Wzięli ją nad strumień, jeden wsadził jej łeb do wody, a drugi nadstawia miskę od tyłu. Po chwili wylatuje krowi placek wtedy ten z miską mówi:
- Podnieś jej łeb wyżej, bo muł z dna bierze.



Szefowie największych banków zorganizowali mistrzostwa świata we włamywaniu się do sejfu. Zasada była taka:
Reprezentacja kraju ma minutę na włamanie się do sejfu przy zgaszonym świetle. Po minucie zapala się światło, co jest równoznaczne z przegraną.
Pierwsi wystartowali Niemcy... mija minuta - nie udało się.
Następnie startują Hiszpanie... ta sama sytuacja.
Potem Kolejni Holendrzy, Szwedzi, Portugalczycy... nie udaje się nikomu.
W końcu startują Polacy... Po minucie pan wciska przycisk, ale światło się nie zapala. Jeden Polak do drugiego:
- Rychu mamy tyle kasy, na ch** ci jeszcze ta żarówka?


Polak, Rosjanin i Niemiec wędrują po pustyni i spotykają wielbłąda. Niemiec siada na jeden garb, Polak na drugi.
- A gdzie ja? - pyta się Rosjanin.
Polak podnosi ogon wielbłąda i mówi:
- A ty Wania do kabiny!



Diabeł złapał Polaka, Rosjanina i Niemca. Mówi do nich:
- Wypuszczę was dopiero za rok, ale musicie spełnić 1 warunek. Dam wam po psie i musicie przez ten rok nauczyć go jakiejś sztuczki. Musicie również wiedzieć, że każdy z was dostanie jedzenie tylko dla jednej osoby, albo pies będzie jadł, albo ty. Przychodzi diabeł po roku, wchodzi do Niemca, patrzy Niemiec chudy jak sztacheta, pies gruby jak beka.
- No Niemiec, coś nauczył tego psa?
Niemiec mówi osłabionym głosem:
- S ss s siad (pies siadł).
Diabeł:
- OK Niemiec, jesteś wolny, chodźmy do Rosjanina.
Wchodzą do Rosjanina, patrzą Rosjanin chudy jak sztacheta, pies gruby jak beka. Diabeł:
- Dobra, a ty czego nauczyłeś psa?
Rosjanin mówi osłabionym głosem do psa:
- l ll ll leżeć (pies się położył).
- OK Ruski, jesteś wolny, chodźmy do Polaka.
Wchodzą do Polaka. Patrzą, Polak gruby jak beka pies chudy jak sztacheta. Diabeł:
- Polak. Ty to sobie jeszcze rok posiedzisz.
Polak:
- Zaraz, zaraz.
Polak usiadł sobie wygodnie na kanapie, wziął w dłoń pęto kiełbasy i zaczyna jeść.
Pies patrzy na niego i mówi:
- H HH Heniuś, daj gryza.


Komisja poborowa. Chłopak z trudem odczytuje z tablicy największą literę.
Lekarz decyduje:
- Zdolny do walki z czołgami.


Jedzie dres BMW i złapał gumę. Zatrzymał się na poboczu i zmienia koło. Podjeżdża mercedes wysiada dresiarz i się pyta:
- Co robisz?
- Odkręcam koło - odpowiada facet.
Ten z mercedesa bierze kamień wali w szybę i mówi:
- To ja wezmę radio.





Offline lang

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.460
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #97 dnia: Październik 06, 2007, 12:34:55 »
Sędzia przesłuchuje świadka, który uporczywie, co rusz, zwraca się do
niego: "Wysoka Sprawiedliwość". Sędzia cierpliwie poucza świadka:
- Do Sądu należy się zwracać: "Wysoki Sądzie".
- Tak jest, Wysoka Sprawiedliwość - odpowiada świadek.
Zirytowany sędzia wali pięścią w pulpit i krzyczy:
- Tu nie ma sprawiedliwości, tu jest sąd!


Spotykają się dwie koleżanki i jedna mówi do drugiej:
- Jak ci leci?
- Super fajnie,a tobie?
- No wiesz, fajnie, tylko się w kuchni mylę.
- Jak można się w kuchni pomylić?
- Dzisiaj rano mężowi do mleka zamiast wsypać płatków owsianych,
wsypałam mydlanych.
- I co?
- Nic. Pienił się jak cholera.


Budowlaniec mówi do kumpla:
- Chciałbym mieszkać i pracować na Biegunie Północnym.
- Dlaczego?
- Bo tam noc trwa przez pół roku, więc nic bym nie robił, tylko
wylegiwałbym się w łóżku.
- Ale przecież po takiej nocy musiałbyś potem przez pół roku pracować
bez przerwy!
- Coś ty! Tam też obowiązuje ośmiogodzinny dzień pracy


i na zakończenie coś o względności czasu i przestrzeni ;)

Stoi facet na balkonie, patrzy, a po barierce pełznie ślimak. To on go
"pyk!" i ślimaka nie ma. Po trzech latach słychać dzwonek do drzwi. Facet
patrzy nikogo nie ma, a tu na dzwonku siedzi ślimak i mówi:
- Ty stary, to przed chwilą, to co to było?

„Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz” Mahatma Gandhi

próby zamiany zastygłego betonu w szarą masę zdolną do absorpcji są z góry skazane na niepowodzenie

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #98 dnia: Październik 06, 2007, 14:00:13 »
Wyskakuje dwóch spadochroniarzy z samolotu. Lecą, lecą. 500m nad ziemią. Jeden mówi:
- To co? Otwieramy?
- Nie...poczekaj.
100 m nad ziemią.
- Ej...otwieramy?
- Nie! Co Ty! Poczekaj.
2m na ziemią.
- Teraz to już MUSIMY otwierać!!
- Coś ty głupi?? Z 2 metrów nie zeskoczysz???

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Mariusz_43

  • Gość
Odp: Dowcipy - Oderwanie od szarości dnia codzennego
« Odpowiedź #99 dnia: Październik 07, 2007, 02:11:51 »
Blondynka kocha się w łóżku z chłopakiem. Po wszystkim pyta się: Józek a jeśli z tego będzie dziecko to jak mu damy na imię? On ściągnął prezerwatywę zawiązał ją na supeł i mówi:jeśli się stąd wydostanie to nazwiemy go Macgyver.

Jedzie koleś autem marki BMW ( ok 100km/h)
po pewnym czasie dojeżdża do niego Syrena 106,
kierowca owego pojazdu otwiera okno i pyta
-zna pan model syrenki 106?
facet w BMW zdziwiony przyspiesza do 120km/h
po chwili zjawia sie to samo auto i kierowca powtarza pytanie
-zna pan model syrenki 106?
zdezorientowany kierowca sportowego wozu przyspiesz do 160km/h
natrętny kierowca ponownie podjeżdża
-No zna pan model syrenki 106, Czy nie!?
kierowca BMW:
-no nie!!!
-Kurde szkoda bo nie wiem jak sie DWÓJKĘ włącza =D

Do mieszkania puka policjant i staruszka. Drzwi otwiera młody napakowany szczylek:
-No psie! O co chodzi?
policjant zaczyna uprzejmie:
- Dobry wieczór! posterunkowy Kowalski się kłania. Otrzymałem zgłoszenie od waszej sąsiadki, że źle się pan odnosi nie tylko do lokatorów ale i do innych osób.
Młody gapi się na policjanta z drwiącą miną, a policjant ciągnie dalej:
- Dlatego też muszę pana poinformować...
Zirytowana babcia nie wytrzymuje gadaniny i wyciąga pistolet z futerału gliny:
- A co pan sie będzie pierd... z tym ćwokiem!
Wymierza giwerę w Pakera i zabija go. Policjant patrzy na babcię z niedowierzaniem:
- Co pani zrobiła? zabiła pani człowieka!
-E tam!Chodź pan, panie władzo, to powiem panu kto jeszcze nie przyjął księdza na kolędę.