Autor Wątek: Straż z punktu widzenia żony  (Przeczytany 3037 razy)

Offline malpa151

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 400
  • Buu...
Straż z punktu widzenia żony
« dnia: Październik 21, 2018, 22:57:22 »
Witam, poniżej zamieszczam fragment artykułu mojej żony.

Miał być opublikowany w gazecie lokalnej, ale był nie wygodny dla władzy :szalony:
Wyciąłem fragment dotyczący statystyk jednostki.




[size=78%]W straży to nie strażacy są najważniejsi...[/size]

   Robimy grilla, wszyscy goście już przyszli, kiełbasa pachnie, a zimne piwo aż się prosi, żeby zamoczyć w nim usta. W pół drogi do pierwszego łyka dzwoni telefon. 10 sekund później mam w rękach otwarte mężowskie piwo, widelec do grilla i mogę zobaczyć oddalające się plecy…
   Wieczór, półmrok, film w połowie i jest tak miło jak po pracowitym tygodniu potrafi być tylko w piątkowy wieczór. Kiedy dystans się skraca i ma być jeszcze milej, dzwoni telefon i zaraz potem trzaskają drzwi…
   Umówiliśmy się ze znajomymi, w drodze do drzwi dzwoni telefon. Drzwi się otwierają, ale ja już nie wychodzę. Mogę zadzwonić z informacją, że się spóźnimy lub nie przyjdziemy. Tego nie da się przewidzieć.
  Takie sytuacje czasem zdarzają się raz w tygodniu. Czasem kilka razy w ciągu jednej doby. Napisać „w ciągu jednego dnia” to pół prawdy. Telefon dzwoni tak samo w dzień, jak i w nocy. W nocy chyba nawet częściej. I tak 319 razy w 2017rok.
   Kiedy o nietypowej porze odzywa  się telefon, wszystko schodzi na drugi plan – żona, goście, od dawna wyczekiwany wyjazd, umówione spotkanie. Mężczyźni i kobiety (mamy w naszej jednostce dwie, które mogą jeździć na akcje) z różnych zakątków Lędzin rzucają wszystko w pół kroku i bez zastanowienia biegną czy jadą w stronę strażnicy.
   Od tej pory najważniejszy jest człowiek, który potrzebuje pomocy. Być może każda minuta ma znaczenie dla jego życia, a może ogień zagraża domom, bo ktoś podpalił trawę. To w pierwszej chwili nie ma znaczenia. Ważne, żeby zebrało się przynamniej czterech ludzi, którzy gotowi są zrezygnować z wolnego czasu i nieść pomoc. Nikt ich nie pyta, jak mają na imię i czy ktoś właśnie nie czeka na nich niecierpliwie. Nikogo nie obchodzi czy zjedli dziś śniadanie, czy może są spragnieni, bo słońce lubi czarne umundurowanie. Mimo tego to właśnie anonimowy człowiek czekający na pomoc jest najważniejszy w działaniu straży pożarnej.


Strażakiem być
   Wielu zdarzeń, do których wyjeżdżają strażacy, można uniknąć. Często są one wynikiem ludzkiej brawury, głupoty lub niefrasobliwości. Każdy mieszkaniec miasta powinien dbać o własne bezpieczeństwo – tu znaczenie ma nawet odpowiednio wyczyszczony komin. Kominiarze naprawdę przynoszą szczęście, ale tylko ci, którzy mają okazję wykonywać swoją pracę.
   Na szczęście w naszym mieście rzadko trafiają się alarmy fałszywe. Musimy jednak pamiętać, żeby były one też uzasadnione – kot, który wszedł na drzewo raczej z niego zejdzie. Są też sprawy, z którymi możemy poradzić sobie sami – nie musimy czekać, aż osy pod naszym dachem wybudują gniazdo warte uwiecznienia w księdze Guinnessa. Z kilkoma możemy powalczyć sami.
   W służbie strażaków nie brakuje momentów budzących śmiech – jak konieczność pomocy złodziejowi, który wdrapał się na dach supermarketu, ale zejść już nie potrafił czy uciekająca papuga. Są i tak oryginalne, że wnuki pewnie będą o nich słuchać – w końcu ile jednostek w Polsce może się pochwalić złapaniem kangura?
   To wszystko może zajmować dużo czasu, w końcu w jednostkach państwowych strażacy są na etatach. Nasi mają ekwiwalent, ale nie można mówić, żeby dało się z niego żyć. Każdy z nich ma przede wszystkim pracę a później straż. Kiedy mój mąż nie może ruszyć na akcję, widzę jak jest zawiedziony – może tym, że nie spotka kolegów (bo strażacy to fajni ludzie są), a może właśnie tym, że mógł być pomocny zamiast wypicia piwa albo wyjazdu do teściów. Nie słyszę takich westchnień, kiedy nie idzie do pracy.
[...]
   Wycie syreny czy alarm przez telefon – wszystko jedno – od kiedy wyszłam za strażaka zawsze będą dla mnie znakiem dużego rozdarcia. Kiedy je słyszę najpierw się boję – ogień to nieobliczalny żywioł, nie bez powodu strażakom życzymy tylu powrotów, ilu wyjazdów, czasem potem jestem zdenerwowana, że ci obcy ludzie, są dla niego tak ważni. Ostatecznie jestem dumna – mój mąż i jego koledzy, koleżanki ze straży są bohaterami.


   Uwaga: jeśli żony/rodziny strażaków właśnie sobie myślą, że to nie jest takie kolorowe, to mają rację. Jest to zajęcie niebezpieczne, a w dodatku żadna z nas nie chce być na drugim miejscu. Wynagradzam sobie to wszystko, kiedy on akurat jest w trakcie akcji, a ja mogę zgodnie z prawdą powiedzieć, że pojechał ratować świat.


Ewelina Niemiec
Żona strażaka
« Ostatnia zmiana: Październik 21, 2018, 23:04:20 wysłana przez malpa151 »

Offline szampan

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 479
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #1 dnia: Październik 22, 2018, 19:38:45 »
Nie obraź się ale z opisu wynika że jesteś typowym turbostrażakiem. Pozdrawiam

Offline Eqinox

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 8.348
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #2 dnia: Październik 22, 2018, 19:53:15 »
Nie obraź się ale z opisu wynika że jesteś typowym turbostrażakiem. Pozdrawiam
A mi się podoba... Bardzo ciekawy artykuł, znam co najmniej kilku takich strażaków ochotników i ich bardzo lubię
Nie ma zadań niemożliwych do wykonania dla kogoś, kto nie musi tych zadań wykonywać.

Offline rafal.bula

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.952
    • JRG SGSP
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #3 dnia: Październik 22, 2018, 19:57:56 »
Ej, naprawdę kobity się o was boją?
Moja to się boi tylko, że jak jestem na akcji to zakupy będą niezrobione albo że sama będzie musiała dzieciaki wykąpać :P

Offline romiwe

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 589
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #4 dnia: Październik 23, 2018, 07:28:51 »
Nie obraź się ale z opisu wynika że jesteś typowym turbostrażakiem. Pozdrawiam

Każdy czyta a i czasem rozumie .

Offline strazak ochotnik

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 211
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #5 dnia: Październik 23, 2018, 13:05:22 »
Nie obraź się ale z opisu wynika że jesteś typowym turbostrażakiem. Pozdrawiam
Jestem pewien, że nie jest jedyny na tym forum, który tak ma. Czy to dobrze? Myślę, że to indywidualna sprawa każdego z nas. Jeśli ktoś traktuje OSP jako pasję, którą kieruje chęć pomagania innym, a nie robienie sobie fotek i chwalenie się jaki to ja jestem super to dlaczego nie? Jeśli do tego żona akceptuje, a sam strażak nie zaniedbuje przez to rodziny, pracy itd. to ja problemu nie widzę.
Ja już z tego wyrosłem jakiś czas temu. Nie zmienia to faktu, że wolałem wyjeżdżać właśnie z takimi strażakami-ratownikami, którzy są zaangażowani w to co robią, niż z jakimiś asami, którzy wyjażdżają 3 razy w roku jak im się akurat zachce, a gdy robi się gorąco to po prostu panikują.

Artykuł fajny. Może być ciekawy zwłaszcza dla ludzi, którzy nie mają na codzień styczność ze strażą. Proponuję odezwać się do jakiegoś dużego portalu o tematyce strażackiej. Może zechcą opublikować?

Pozdrawiam i w najbliższych kilkunastu godzinach życzę mało wyjazdów związanych z zapowiadanym pogorszeniem się pogody!

P.S. Sama obecność na tym forum już może świadczyć o tym, że wielu z nas można nazwać "turbo".
Ręce, które niosą pomoc, są o wiele więcej warte jak te z różańcem między palcami...

Offline sorbent

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 504
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #6 dnia: Październik 23, 2018, 13:32:50 »
Właśnie to mnie czasem zastanawia - strażaków w JOT-ach po 20 i więcej a wyjeżdżają wciąż jakby ci sami. Może naprawdę trzeba się poważnie przyłożyć i ustalać jakieś bardziej rygorystyczne grafiki, kto, kiedy ma dyżur, tak aby podobnych sytuacji było trochę mniej.
Ratowanie życia jest ważne (choć większość akcji bezpośrednio ratowania życia nie dotyczy), ale życie rodziny - żony i dzieci w szczególności - jest równie ważne. Wiem bo przegapiłem przez drugą pracę pierwsze kilka lat życia mojego dziecka - tego nie da się nadrobić. tych nieobecności.
Trzeba znaleźć gdzieś złoty środek inaczej ratując jednych krzywdzimy drugich. Nie mnie oceniać czy rachunek wychodzi na zero.
Ciekawy artykuł do dalszych dyskusji.
Co to komentarzy o turbostrażakach - są tacy, szczególnie mocno (w większości pozytywnie) zakręceni na straż.

Offline Gosciu

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 257
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #7 dnia: Październik 23, 2018, 19:37:33 »
Nie obraź się ale z opisu wynika że jesteś typowym turbostrażakiem. Pozdrawiam
Niestety mam to samo odczucie po przeczytaniu.

Kiedyś byłem tylko ochotnikiem i jak nie miałem rodziny podobnie rzucałem wszystko i w ogień. Teraz jestem strażakiem ochotnikiem i strażakiem w PSP. Z perspektywy czasu, nie włącza mi się turbostrażak i nie zostawiam żony z dziećmi, bo muszę być pierwszy pod remizą i za wszelką cenę wyjechać w wozie. A czemu tego nie robię, bo wiem, że oprócz mnie jest jeszcze wielu ochotników i zawsze się zbierze komplet wartościowych ludzi.

Małpa151, mam pytanie do Ciebie, czy po tym co napisała Twoja żona (nie wiem może wielokrotnie o tym rozmawialiście) odpuszczasz czasami i jednak zostajesz w domu i spędzasz ten zaplanowany wieczór z żoną ?
« Ostatnia zmiana: Październik 23, 2018, 19:40:47 wysłana przez Gosciu »

Offline malpa151

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 400
  • Buu...
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #8 dnia: Październik 23, 2018, 20:46:48 »
Miało być o artykule a nie o mnie, ale niech będzie.319 to liczba interwencji mojej OSP w 2017r.Ja z tego byłem na jakiś 90 - łapka w górę z komentujących którzy byli na więcej niż 1/3 wyjazdów swojej OSP.Jak mam gości, czy gdzieś wychodzimy to jak jest obsada to nie jadę i grzecznie wracam do domu.Niestety nie ma u nas 20 wyjeżdżających, czasem się zdarza 3osoby, czasami nie wyjeżdżamy.Po alkoholu też nie jeżdżę.Moja macierzysta jednostka jak zaczynałem miała kilkanaście wyjazdów w roku i były to raczej grube zdarzenia, więc teraz mi trudno usiedzieć w domu jak wyje syrena i spokojnie oglądać telewizję.Poza ty,m co to oznacza "turbo", kiedyś siedziałem w przepisach, za dzieciaka miałem sukcesy w OTWP, filmiki na YT itd. teraz na forum to zaglądam sporadycznie, w jednostce też nie siedzie. Więc czy to kwestia "turbo" czy też poczucia obowiązku trudno mi powiedzieć. W pracy też mi się zdarza często zostawać dłużej, rekord to chyba  27godzin + plus 5 godzin na sen w domu (oczywiście nadgodziny płatne), więc to generalnie kwestia tego, że lubię to co robię i się w tym realizuje.
Do pytania @Gosciu, najlepszy patent na to żebym został w domy to rozpoczęcie wieczoru od lampki wina lub drinka. Mamy też miesięcznego synka, żona miała cięższy poród więc też zdarzyło mi się zostać w domu.
A wracając do artykułu to pisała go żona, więc napisała że się martwi a to, że się wkurza na nie zrobione zakupy jak napisał @rafal.bula albo porzucenie ją na placu boju podczas porządków to przemilczała :) Swoją drogą te wyjazdy podczas sprzątania lubię najbardziej :szalony: Weźcie też poprawkę, że celem artykułu było też przestawienie lokalnemu społeczeństwu jak to wygląda w naszej OSP i nie jest stowarzyszenie które bierze tylko pieniądze z budżetu miasta nie  wiadoma na co i po co.

Offline Gosciu

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 257
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #9 dnia: Październik 23, 2018, 21:47:08 »
No cóż strażacy zrozumieją trochę inaczej ten artykuł, a lokalne społeczeństwo spojrzy na niego z innej strony i oby zrozumiało, że nie jest lekko.
Na tak dużą liczbę wyjazdów, to słabo z ilością wyjazdowych członków OSP.

Co do turbostrażaka to tak mniej więcej określa go pierwsza część artykułu - nic się nie liczy tylko straż ;)

Offline rafal.bula

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.952
    • JRG SGSP
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #10 dnia: Październik 25, 2018, 12:53:43 »
Cytuj
Na tak dużą liczbę wyjazdów, to słabo z ilością wyjazdowych członków OSP.
Niekoniecznie. Jest to pewnego rodzaju paradoks.
Dużą ilość wyjazdów mają najczęściej jednostki w miastach i miasteczkach, w których nie ma JRG. Struktura zatrudnienia w mieście jest taka, że wiele osób pracuje w systemie codziennym, bardzo często bez możliwości urwania się z roboty.
Na wsi (gdzie kiedyś też działałem w OSP) można zostawić traktor i dokończyć orkę później. Ponadto młodym ludziom miasta oferują więcej rozrywek i sposobów spędzania wolnego czasu. 
Efekt jest taki, że o 18 jednostka wyjeżdża na trzy wózki, ale o 10 może nie wyjechać w ogóle.

Offline sorbent

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 504
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #11 dnia: Październik 26, 2018, 09:27:53 »
Cytuj
Na tak dużą liczbę wyjazdów, to słabo z ilością wyjazdowych członków OSP.
Niekoniecznie. Jest to pewnego rodzaju paradoks.
Dużą ilość wyjazdów mają najczęściej jednostki w miastach i miasteczkach, w których nie ma JRG. Struktura zatrudnienia w mieście jest taka, że wiele osób pracuje w systemie codziennym, bardzo często bez możliwości urwania się z roboty.
Na wsi (gdzie kiedyś też działałem w OSP) można zostawić traktor i dokończyć orkę później. Ponadto młodym ludziom miasta oferują więcej rozrywek i sposobów spędzania wolnego czasu. 
Efekt jest taki, że o 18 jednostka wyjeżdża na trzy wózki, ale o 10 może nie wyjechać w ogóle.

Wszędzie się mówi właśnie o tym, że problem jest do tej magicznej godziny 15-16. Tymczasem akurat doświadczenia w moim powiecie (między innymi dwuletnie statystyki jak i inspekcje robione po godzinie 15 - na prośbę OSP) wykazały, że właściwie nie ma żadnej różnicy jeśli chodzi o godziny do 15 i po 15. W moim powiecie z racji na dużą liczbę zakładów (strefy ekonomiczne) pracujących na dwie zmiany największa dyspozycyjność i gotowość jest po 22 - wtedy właściwie nie ma przypadku braku wyjazdu. I taka ciekawostka - w mieście gdzie jest OSP  blisko strefy też jest mały problem z wyjazdami, bo tak pracodawcy bez problemu zwalniają pracowników (w tym kierowca) - jednak oni nie pracują na linii produkcyjnej.
Od lat się mówi o jakimś uregulowaniu tej kwestii ale to proste nie jest, zakłady zwykle są daleko od siedzib OSP - zwalnianie pracownika nic tu nie da. Może jakieś wyjście z sytuacji to organizowanie OSP (tak wiem, że już to było) przy zakładach?? Jakieś zniżki od ubezpieczycieli dla takich firm?? coraz mniej rolników, coraz mniej pracujących w miejscowości gdzie jest siedziba OSP - trzeba szukać rozwiązań, bo czasem bez OSP nie idzie opanować sytuacji.

Offline rafal.bula

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.952
    • JRG SGSP
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #12 dnia: Październik 28, 2018, 14:12:49 »
Obawiam się, że w wielu miejscach, tych kluczowych, prędzej czy później trzeba będzie wprowadzić płatne dyżury, coś na kształt angielskiego "retained firefighters"

Offline bj32

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 40
Odp: Straż z punktu widzenia żony
« Odpowiedź #13 dnia: Listopad 11, 2018, 17:06:18 »
Gratuluję żony. Wiem przynajmniej o jednej, która pojechała do męża na SOR łkając rzewnie, ze przecież mieli jechać do mamusi... Męża w PSP nie mam, ale mam się o kogo bać co trzeci dzień średnio...
"Pobłogosław Jezu drogi, tym co Dudę nam wybrali, Niech ten stan tak piękny, drogi na wiek wieków się utrwali :) "
[by Andrzej Stodolny prodakszyn]