1) Najnowsza wersja szkolenia podstawowego trwa 126h i wymagana jest co najmniej 80% obecność na zajęciach. W tym zaliczenie komory dymowej i rozgorzeniowej - na tych zajęciach trzeba być koniecznie.
Tak, jest to głupie, niepraktyczne i jest szczytem debilizmu, biorąc pod uwagę, że kiedyś to samo załatwiało się w 1/4 tego czasu z lepszym skutkiem, ale "ich magnificencje nieroby" tak sobie to wymyśliły, bo najwyraźniej sądzą, że wszyscy tak jak oni nie mają co z czasem robić...
Co więcej, oprócz tego konieczne jest szkolenie BHP (kolejne zmarnowane godziny). Do tego oczywiście komplet badań lekarskich (zależy od organizacji w danej gminie - od 1 do 3 zmarnowanych dni).
Po ukończeniu szkoleń musisz być jeszcze uwzględniony w ubezpieczeniu, zanim będziesz mógł jeździć do akcji.
2) To zależy od jednostki. Najlepiej mieć jakiegoś znajomego w danej jednostce by Cię polecił, ale nie jest to wymagane.
3) Ja na 5tym roku studiów ustanowiłem niepobity dotąd rekord udziału w akcjach w mojej jednostce - przez cały rok odpuściłem tylko jedną (50 rocznica ślubu mojego chrzestnego była dla mnie ważniejsza niż alarm). A należę do jednostki o jednej z najwyższych wyjazdowości w powiecie (około 30jednostek, praktycznie co roku w pierwszej trójce). Także jak się chce to studia nie są przeszkodą...