Autor Wątek: Podział bojowy w szkołach pożarniczych  (Przeczytany 5515 razy)

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Podział bojowy w szkołach pożarniczych
« dnia: Styczeń 17, 2013, 21:42:56 »
Chciałbym poruszyć w tym dziale temat podziału bojowego w szkołach kształcących przyszłą kadrę dowódczą (aspirantki i szkoła główna).
Ostatnio usłyszałem od znajomego (d-ca zmiany) informację, że absolwenci jednej ze szkół zatrudniani w jego JRG pod kątem operacyjnym prezentują poziom zerowy, a to z powodu właśnie szkolnego podziału bojowego, o którym krążą opinie, że jeśli już zastępy Jednostki wyjeżdżają do działań, to robią wszystko co możliwe, by na miejsce akcji nie przyjechać jako pierwsi (podobno nie mają własnego rejonu operacyjnego).
Stąd ten wątek. piszcie o waszych doświadczeniach z podziałem bojowym w szkołach pożarniczych.
Ze swojej strony słyszałem, że Kraków stoi na wysokim poziomie - ilość zdarzeń (ponad tysiąc rocznie we własnym sektorze jak na szkołę robi wrażenie). Co do Warszawy to ilość zdarzeń w rejonie operacyjnym od kilku lat waha się między 300 - 490, w rejonach innych jednostek to nieco ponad 200 interwencji. Obecnie podchorążowie 3 i 4 roku pełnią codziennie służbę na kilku jednostkach miejskich, co również wpływa na zdobywanie doświadczenie. O JRG w szkołach w Poznaniu i Częstochowie jakoś w necie (oficjalne strony szkół) informacji za wiele znaleźć nie można (a dam sobie rękę uciąć, że rok temu było inaczej).

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline sheldon

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.658
Odp: Podział bojowy w szkołach pożarniczych
« Odpowiedź #1 dnia: Styczeń 17, 2013, 21:54:33 »
Podczas służb w szkolnej JRG (SGSP, która nadal posiada własny rejon) udało mi się trafić na kilka ciekawszych akcji. I w rejonie, i poza nim. Lecz były to praktycznie zawsze działania gaśnicze lub otwarcia mieszkań itp. Zdarzenia drogowe - malutko.
Załapałem się m.in. na:
http://www.mmwarszawa.pl/368967/2011/4/26/pozar-hali-do-paintballa-na-sluzewcu-zdjecia?category=naSygnale
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/warszawa/pozar-w-elektrocieplowni-siekierki,1,3550936,wiadomosc.html
http://www.mmwarszawa.pl/381700/2011/8/5/pozar-kosciola-przy-tykocinskiej-zdjecia-wideo?category=video (tutaj akurat z JRG5, jako drugi drugi zastęp na miejscu).
No i jakoś nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek ktoś celowo opóźniał wyjazd lub dojazd, żeby nie dojechać na miejsce zdarzenia jako pierwsi.
Chociaż słyszałem od kilku osób z jednej ze szkół, że trafiał się na wózku d-ca, który delikatnie sugerował kierowcy, żeby zwalniać wszędzie tam, gdzie się da.  :wacko:

Służby "na mieście" mają swój klimat - stosunkowo często trafiają się ciekawe wyjazdy. Jeśli z rana wyrobi się sobie dobrą markę, bądź jest się na danej zmianie/danej jednostce któryś raz - zdarzało się, że trafiało się na przodownika I roty i naprawdę można było podziałać.
Cytuj
Ostatnio usłyszałem od znajomego (d-ca zmiany) informację, że absolwenci jednej ze szkół zatrudniani w jego JRG pod kątem operacyjnym prezentują poziom zerowy, a to z powodu właśnie szkolnego podziału bojowego
Wg mnie spowodowane jest to nie tyle szkolnymi jednostkami, co tym, że ludzie olewają samokształcenie i podnoszenie poziomu wiedzy we własnym zakresie. Niestety, do szkół nadal trafia zbyt dużo ludzi (do KAŻDEJ ze szkół), którzy tak naprawdę nie wiedzą czemu wybrali ten zawód. W każdej szkole trafiają się ludzie, którzy kończąc ją, nie potrafią odpalić i obsłużyć podstawowych narzędzi, np. pilarki łańcuchowej. I teraz pytanie: czy jest to wina kadry, że odpowiednio ich nie przygotowała, czy tych właśnie osób, że nie widzą problemu, jakim są czasami cholerne braki w fundamentalnej, podstawowej wiedzy i to, że spadnie na nich niesamowita odpowiedzialność i na takie braki pozwolić sobie po prostu nie mogą, bo skutkować może to zagrożeniem dla siebie, kolegów i przede wszystkim oczekujących pomocy.
A w szkolnych JRG jeszcze nikt nikogo nie zabił za to, że poprosił o przećwiczenie czegoś, wytłumaczenie itp.
Chociaż osobiście uważam, że do szkolnych JRG, jako kadra, powinni trafiać przede wszystkim ludzie, którzy złapali sporo lat doświadczenia poza daną szkołą. Powinno to być uwarunkowane prawnie. Człowiek z większym zaciekawieniem słucha instruktora, który mówi "byłem tam, robiłem tak, trafiło mi się coś takiego i tak daliśmy radę" niż "powinniście to tak robić". Ale mimo wszystko jeśli się chce - można ciekawie z kadrą podziałać i żyć w zdrowych relacjach  -_-
Dodatkowo, cholernie potrzebna jest zmiana programu kształcenia i większe jeszcze nakierunkowanie go praktykę. Zresztą, szkoły to temat rzeka, a dla niektórych musztra i regulamin są o wiele ważniejsze niż to, co PSP ma w nazwie.

Szału nie ma, bo przez cały okres szkoły wpadło niecałe 70 wyjazdów, może wpadnie jeszcze kilka. Pech (za kilka lat pewnie będę cieszył się z takich służb  -_-) chciał, że łącznie około ponad 20 służb, i w szkole (pierwsze, drugie auto), i na mieście, trafiło mi się całkowicie bez wyjazdów. Za to niektórzy jednego dnia łapali czasami po kilkanaście  ^_^ Dla porównania, w zeszłym roku, tylko w weekendy i wakacje - w OSP załapałem się na troszkę ponad 50  :wacko:
« Ostatnia zmiana: Styczeń 17, 2013, 22:14:54 wysłana przez sheldon »
PYTAJ! ĆWICZ! KORZYSTAJ Z DOŚWIADCZEŃ KOLEGÓW!

Offline joker26

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 410
Odp: Podział bojowy w szkołach pożarniczych
« Odpowiedź #2 dnia: Styczeń 17, 2013, 22:07:00 »
Jeżeli chodzi o SGSP za moich czasów :)).
Szkoła posiadała własny rejon operacyjny a dodatkowo jeździła na obstawę innych jednostek (hameryki myślę, że nie odkryłem i potwierdzą to inni absolwenci :) )
Bardzo dobre rozwiązanie, bo często jechało się w ślad za zastępami, które już działały,albo długo nie trzeba było czekać na inny wyjazd (niezłe jednostki 3, 7, 8, 4, tam miałem przyjemność często bywać )
Kto chciał zdobyć  praktykę w podziale, miał szerokie pole do popisu, jednak potrzebny był dobry kontakt z układającym grafik na kompanii :).
I co by nie mówić o oficerach, to jednak będąc te parę lat trochę wyjeżdżają (oczywiście Ci zarażeni pożarnictwem :straz:)- sam przez te 4 lata zaliczyłem około 200 interwencji (trochę mi tych akcji brakuje, w KP duże zdarzenia trafiają się rzadko), co nie znaczy, że pozjadało się wszystkie rozumy - przejście na "prowincję" :) nauczyło całkowicie innych doświadczeń.
Dobrze, że nawet oficer troszeczkę popracuje w swojej komendzie na stanowiskach innych niż dowódcze,chociaż pewnie w zależności od części kraju długo się nie obroni :) przed przejściem na wyższy stołek.
Co do kolegów aspirantów- niech sami przeleją tu własne odczucia co do wartości szkolenia w ich szkołach.
Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Styczeń 17, 2013, 22:10:31 wysłana przez joker26 »

Offline wicher

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 167
Odp: Podział bojowy w szkołach pożarniczych
« Odpowiedź #3 dnia: Styczeń 19, 2013, 16:50:30 »
Podział bojowy na szkole w Krakowie
http://sapsp.pl/upload/file/JRG_SA_PSP-informacja_za_2012/JRG_SA_PSP_KRAKOW_INFORMACJA_ZA_2012.pdf
statystyka zdarzeń od początku działania jednostki.
Przy 90 osobowej kompanii służby na szkole trafiały się 4-5 służb w miesiącu. Obsadzone 3 zastępy 4 osoby + 2 dyżurnych na PA.
Przez 2 lata szkoły można było nie trafić jakiejś "większej akcji" ale napewno każdy niejednokrotnie brał udział w działaniach ratowniczych.
Specyfika rejonu jak w każdym dużym mieśćie + duże obszary porośniętę  trawą (łąki nowochuckie, okolice kombinatu). Wiadomo jak na mieście była jakaś duża akcja to dysponowano siły do pomocy.
Kadre w większośći stanowili absolwenci tej szkoły. Wiadomo jak to na szkole również na podziale dyscyplina większa. Natomiast myśle że każdy to może powiedzieć że dużo nauczył się podczas służb na podziale. Zarówno z udziału w akcjach jak i codziennych ćwiczeń i komentarzy kadry. Przynajmniej na dzień dzisiejszy to wszyscy dowódcy jak i kierowcy mają kilku albo kilkunasto letnie doświadczenie na podziale. Służbe na jednostce wspominam dobrze, każdy czekał tylko na dzwonki, przynajmniej można było się na chwile wyrwać poza mury   :mellow:

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Odp: Podział bojowy w szkołach pożarniczych
« Odpowiedź #4 dnia: Styczeń 19, 2013, 19:55:35 »
a ktoś po Poznaniu lub Częstochowie może się wypowiedzieć? Ewentualnie obecni kadeci..

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline a.overeem

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 13
Odp: Podział bojowy w szkołach pożarniczych
« Odpowiedź #5 dnia: Styczeń 19, 2013, 20:44:40 »
Kończyłem CS PSP parę lat temu i z tego co wiem do tej pory szkoła nie ma własnego rejonu działania.
Z dojazdem na miejsce akcji nie było problemów tzn. nikt nie kazał kierowcy zwalniać( przynajmniej na mojej zmianie). Niestety wyjazdów ogólnie nie było wiele. Szkoła jako jednostka pomocnicza dysponowana była głownie do mniej poważnych interwencji, chyba że zdarzenie miało miejsce w pobliżu szkoły lub posiadaliśmy sprzęt niezbędny do działań.
Druga sprawa to kwestia dowódców. Na mojej zmianie tylko d-ca zmiany i dwóch kierowców widziało coś więcej poza szkoła ale nie pałali zbytnią chęcią dzieleniem się doświadczeniami. Pozostali dowódcy to absolwenci szkoły mające znikome doświadczenie ale za to sporą chęć do DOWODZENIA kadetami:) Zajęcia szkoleniowe praktycznie nie istniały- jeden z ówczesnych dowódców sekcji próbował coś prowadzić natomiast reszta olewała temat.
Bardzo duzo wiedzy praktycznej i doświadczenia kadeci CS PSP moli zdobyc na 3-miesiecznych praktykach w JRG po całym województwie śląskim. Służba na podziale w takich miastach jak Bytom, Chorzów czy Katowice naprawdę dużo uczy( wiem z doświadczenia). Takie praktyki odbywało 80%kadetów danego rocznika..Pozostałe 20% czyli sportowcy praktyki odbywali na szkolnym PB.
Co do wyszkolenia końcowego aspirantów to jak to wżyciu bywa jest różnie. Jeden chce się szkolić i ćwiczyć a drugi ma to gdzieś. Są ludzie którzy mają do tej pracy jakieś predyspozycje ale tez i tacy którzy się nie nadają. Tak było parę lat temu i pewnie tak jest do dziś. Pod tym względem  nie zrzucałbym winy na szkołę lub na podział bojowy czy też jego brak.



Offline Kuguar

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 18
Odp: Podział bojowy w szkołach pożarniczych
« Odpowiedź #6 dnia: Styczeń 21, 2013, 19:05:23 »
Dopiero na tych 3 miesięcznych praktykach można zasmakować prawdziwego pożarnictwa( w sumie zależy do jakiej jednostki się trafi bo wiem że bywało tak że koledzy kadeci na praktykach jeździli mniej niż na szkole, ale byli też tacy którzy za te 3 miechy zrobili 120-130wyjazdów tak więc widać jakie są rozbieżności). Na szkole(CS) ogólnie nie za dużo wyjazdów( choć czasami trafiały się ciekawe służby). Zdecydowanie szkoła powinna mieć swój rejon to tych wyjazdów byłoby więcej. Z tego co słyszałem od kolegów z Krakowa to tam jest dużo więcej wyjazdów i są to bardziej poważne akcje(pożary wewnętrzne,zdarzenia drogowe itp...) więc myślę że pod kątem praktyki i nabierania doświadczenia ta szkoła przoduje przed innymi SA.

Offline Aquarius

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 148
Odp: Podział bojowy w szkołach pożarniczych
« Odpowiedź #7 dnia: Styczeń 22, 2013, 11:29:30 »
Hmm. Temat fajny i myślę że jako świeżo upieczony absolwent mogę zabrać głos.

Chociaż osobiście uważam, że do szkolnych JRG, jako kadra, powinni trafiać przede wszystkim ludzie, którzy złapali sporo lat doświadczenia poza daną szkołą.

Moim zdaniem i tak i nie. Fakt - osoba z większym doświadczeniem "na mieście" może przekazać sporo doświadczenia i miałaby na pewno większy posłuch jako d-ca niż świeżo upieczony absolwent. Ale: ma swoje nawyki i przyzwyczajenia, często niespójne z wiadomościami przekazywanymi i ćwiczonymi w szkole. (Spróbuj namówić d-cę "z miasta" na uruchomienie wentylatora w celach innych niż oddymienie po ugaszeniu pożaru..  :wacko: - przykład jeden z wielu ) Smutne, ale prawdziwe. Z drugiej strony nie ma się co dziwić, gdyż nam wtłacza się świeżą i nowoczesną (tzn. mam taką nadzieję  ^_^ ) wiedzę. Szkolenie na poziomie powiatów.. No bywa różnie..

Inna sprawa, że największą wiedzę na temat braków w wykształceniu mają właśnie świeży absolwenci, którzy w twardym zderzeniu z rzeczywistością weryfikują nabytą wiedzę i umiejętności. Szkoda że po opuszczeniu murów szkoły kontakt się urywa i nikt takich informacji od nas nie chce.

Offline Chorąży_Torpeda

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 11
Odp: Podział bojowy w szkołach pożarniczych
« Odpowiedź #8 dnia: Marzec 03, 2013, 20:08:51 »
Pare lat temu ukonczylem sa w poznaniu.
Brak własnego rejonu, podział bojowy od 15.30 po zajęciach i nawet gdy zdarzenie było 2 km od szkoły to  dysponowano zastępy z JRG 4, które miały o wiele dłuższą drogę do pokonania. :zamknij:  Nie wiem czy coś się zmieniło w tej kwestii, wiec najlepiej żeby wypowiedział się ktoś z obecnych kadetów.  Wracając do tematu trafiło się parę fajnych akcji ale nie było ich za wiele, a szkoła była dysponowana głównie  jako jednostka pomocnicza lub do zdarzeń typu plama oleju.Szkoda bo zaplecze sprzętowe ogromne a wogole nie wykorzystywane.  :cooo:  Zapewne co nie co na temat szkolnego podziału mogą powiedzieć Panowie z MSK w Poznaniu.   -_- 
Przez jakiś czas kadeci byli wysyłani na miejskie jednostki ale temat nagle ucichł i pozostało czekać na 3 miesięczne praktyki przed końcem szkoły.


Pozdrawiam.  :straz:
hominem te esse memento